Dziewczyny pomóżcie.
Mój mąż ma z pierwszego małżenstwa (trwało dwa miesiące a zawarte było ze względu na ciążę) syna.Wczoraj skończył 14lat. Jego matka odeszła od mojego męża czyli jego ojca ponieważ była niedojrzała emocjonalnie...nie radziła sobie a mąż ciągle w pracy.Zresztą jeszcze przed ślubem mówiła do mężą siostry że wróżka jej powiedziała że oni nie będą razem.Nic nie robiła w tym kierunku żeby było dobrze.Ciągle przesiadywała u rodziców.Zresztą po porodzie też chciała by mąż ją tam zawiózł.Zresztą powód stwierdzenie o nieważnosć małżenstwa jest uzależnienie od matki.Dłuższa historia.
Mnie poznał gdy mały miał 6lat. Od tego momentu kontakty z dzieckiem były częstsze.Zabieraliśmy go to tu to tam...Niestety w domu nie słyszał chyba dobrego słowa ojcu...i wiele razy złapalismy go na kłamstwie.
O co mi chodzi.Od 4lat mieszkamy ponad 300km od niego.Kontakty są rzadkie ale to pisaliśmy to dzwoniliśmy ale młody od jakiegos czasu nie raczy odpisac na wiadomość,nie raczy złożyć ojcu życzeń z jakiejkolwiek okoliczności...a dzisiaj oczywiście nie podziękował za życzenia.Mąż się wkurzył i napisał smsa żeby po raz kolejny nie mówić żeby się odzywał.
Wkurza mnie to strasznie.Człowiek do niego z sercem a on chyba nim gardzi.
Zwłaszcza że jego matka też jest z kimś związana.
A ja wiem co znaczy wychowywać się bez ojca i chiałam jak najwięcej miłości mu dać.
Co my mamy robić? Mam ochotę tak mu powiedzieć co myślę ale oczywiścei tego nie zrobię.
Piszę 'Dziewczyny' bo nie mogę się przyzwyczaić że i Pana mamy