a ja mam ostatnio takiego dola,ze niepotrafie sie na niczym skupic..jestem nadpobudliwa i rozdrazniona..nawet mi te tu pisanie jakos nie wychodzi i niepotrafie awiazac z wami kontaktu:-(z czego jest mi przykro,bo wydaje mi sie ze wszystko co pisze to sa jakies bzdury
ktorych nawet nikt nie czyta albo ignoruje...z moim M juz 3 dzien nie odzywam sie...zlewka na maksa...niemam sie czym z wami podzielic co kupilam itp...bo jak narazie nie mam na to kasy..albo szkoda i odkladam wszystko na potem,poniewaz remont i moj M sa najwazniejsi
lekarza mam dopiero w piatek co mnie nawet nie interesuje juz zbytnio bo wydaje mi sie ze i tak dobrze nie bedzie-i caly ten strach...:-(niemam nawet sie komu wyryczec ani pozalic..bo osoby ktore znam sa za daleko a moj ukrocil mi dzwonienie-bo to kosztuje
sam stracil prace od paru dni..i niby ma duzo wolnego a i tak pomaga tylko swoim przyjaciolom,sasiadkom i innym..a ja jak probuje cos normalnie pogadac,to tak jak by nie slyszal i tylko czasem jak rykne glosniej to przytaknie a i tak niewie na co i siega po telefon bo znajomy dzwoni albo on musi zadzwonic
juz brak mi sil,i tak se mysleze to ja mam cos nie tak w glowie jak nie umiem sie nawet zaklimatyzowac na glupim forum..dzis poszedl moj M na kanape spac bo stwierdzil ze zaczelam chrapac
i z rana o 9 kiedy jeszcze lezalam w lozku pol naga wpuscil kolege do domu,bo sie umowil co niewiedzialam,dal mi w kuchni cmokasa i powiedzial tylko ze kluczyki od samochodu sa na stole-a co ja mam z nimi nawet do cholery zrobic jak nawet niemam gdzie pojechac tym pierniczonym mercedesem..chyba ze tylko spakowac sie i wrocic spowrotem na moje smieci w niemczech
odechciewa mi sie juz z nim dziecka i domu i wszystkiego,bo stwierdzamze mam wiecej nerwow i stresu z nim niz jak bylam sama
ah..i znowu ten post taki beznadziejny mi wyszedl...
sorki...
ale za to pozdrawiam wszystkich milutko