Może to kiepskie pocieszenie ale z tego co wiem to większości z nas plecy dają sie we znaki..
Nie wiem jak ale jakimś cudem przeżyłam tą samotną podróż do Pl....
W skrócie - MASAKRA z bagażami, małą i całym tym zamieszaniem...
Na lotnisku jedna reka pchałam wózek z dzieckiem a drugą ciągnełam wózek z bagażami...
Na dodatek po wylądowaniu okazało się ze nie oddają wózków pod samolotem ale na lini z bagażami..

....eehhh i te schodzy do i z samolotu z małą na rekach i bagażem podrecznym na ramieniu... zgroza...

faceci którzy pakują wózki do samolotu nie sa łaskawi pomóc w ich złożeniu czy rozłożeniu... trzeba ludzi prosić o pomoc bo tez nie rwą sie z nią...
generalnie RZEŹNIA!