Hej laseczki.
A my po spacerku... I nie wiem jak to dluzej zniose, bo wstaje o 6 zeby Julie przygotowac do przedszkola, potem Joasie musze przewinac, nakarmic do syta, zapakowac w fotelik.Wtedy szybko na dol odpalic auto zeby sie nagrzalo i szyby rozmrozily, wtedy do gory po dziewczyny i 15 km do przedszkola. I znowu trzeba fotelik z auta i zaprowadzic Julie. No i fotelik do auta i 15km do domu Fotelik z auta i do gory. Wiszenie na cycu do ok 11.30 i ubieranie, do wozka, kola na dol, potem gondola, godz na dworzu. Do domu, najpierw gondola, potem kola i wiszenie na cycu do 15. Potem fotelik, do auta i po Julie i do domu. Masakra jakas
Hmm..trzeba przeniesc informacje od AniSm ze urodzila.
Widze ze na tym watku martwa cisza ide poprasowac ;-)
hehe..ja mam prawie tak samotylko tyle ze ty masz czas na spacxerek a ja juz nie ..chyba ze ok piatejbo ja wstaje rano okolo 7.00....pol godz.daje okruszkowi aby sie najadl...budze matiego do szkoly..ubieranie...mycie zebow...sniadanie szybkie-zazwyczaj jakas bulka dla niego z dzemem albo czekalada...no i ubieranie okruszka..maxi cosi...do auta razem z matim i je go polamana noga....do szkoly...i spowrotem...o 11.45 spowrotem do szkoly..bo mauza 45 minutowa...na szybkiego do domu...dla mateusza goraca herbatka ...rozbieranie okruszka...no i spowrotem ubieranie i do samochodu..do szkoly....i do domu....no i o 15,00 koniec szkoly..znowu ubieranie..znowu to samo..i tak caly dzien