moja szpitalofobia nie ma czegoś takiego i tak sobie mów, wiem że łatwo się mówi, ale nie można się dać zwarjować. Ja tak mówię, bo sama byłam chyba we wrzesniu oglądać porodówkę ze sz.r. i przyszłam do domu i beczałam, przerazał mnie wygląd sali i wszystko. A teraz jak cztam, albo ogladam niektore programy, albo z opowiesci to wydaje mi sie ze to nie jest najwazniejsze i: mam sój "boks" - tak na to mówią, nikt mnie tam nie widzi i wiem gdzie co jest, wiem gdzie mnie przewioza w razie cc i mysle ze juz mi minela ta szpitalofobia . Teraz Ty musisz się "dogadać" sama ze sobą i cędzie ok!
Ja tą szpitalofobię mam od dziecka... Tam gdzie leżałam na porodówce, są okna i jak np inna kobieta idzie sobie korytarzem do WC to widzi inne rodzące... Przez te właśnie okna... To niby ma służyć położnym, ale tak naprwdę pozwala widzieć to i sprzątaczkom i innym ludziom przewijającym się na korytarzu porodówki...