Ehhh sama nie wiem czy dla niego to przemoc. Tłumaczę mu że przytulam go i robię to by więcej mnie nie uderzył. Bo jak bije to i on i jak tracimy naszą Supermoc - bo w końcu on jest Sportakusem a ja mamą Sportakusa, a jak bije to robi się nam dziurka przez którą ucieka nasza supermoc jak z balonika powietrze i takie tam. Wymyślaliśmy już różne bajki, ale jak się jakaś znudzi to znowu problem się robi.
Pomyślę z tym krokodylem tylko, żeby potem nie było, że to przecież nie od niego zależy tylko od krokodyla i krokodyl niech dostanie karę a nie on... to sprytne dziecko
Więcej czasu jednak poświęcamy na wymyślanie pozytywnych bajek... tj. robienie dobrych uczynków. Teraz Świąteczna bajka więc sugerujemy, że jak będzie robił dobre uczynki może sam kiedyś zostanie takim aniołkiem co roznosi prezenty pod choinki, a na to Tomek: "No mamo... bo jak ktoś jest bardzo stary to idzie tak wysoko wysoko wysoko wysoko wysoko wysoko wysoko do nieba i mieszka na chmurce - jak aniołek" Powiedziałam mu, że nie każdy jednak może roznosić prezenty pod choinki, a tylko Ci, którzy robili dobre uczynki.
Ostatnio w ogóle jest bardzo "dobroduszny" (nie wiem jak to inaczej określić)... siedzieliśmy przy stole. Tomek miał 4 paluszki, Adam wziął 1, Tomek 1, Wojtek skubnął Tomkowi jeszcze jeden i Tomkowi został już tylko jeden na stole... a on go wziął i dał mi, bo ja nie miałam Tego samego dnia przy obiedzie, Wojtek podzielił kiełki na 3 talerzyki - dla mnie, Tomka i siebie (Adam nie chciał) no i Tomek nie zjadł wszystkich a już skończył jeść. Podziękował, wstał od stołu, wziął talerzyk z niezjedzonymi kiełkami i postawił przy mężu, bo jemu się już skończyły. Były to gesty, które wymagały z jednej strony empatii a z drugiej spostrzegawczości.
Nie chcę żebyście myśłały, że mój Tomi to jakiś aspołeczny histeryk i w ogóle. Po prostu najczęściej pisze jak mam jakiś problem Bo jak jest grzeczny to po co mam pisać
Pomyślę z tym krokodylem tylko, żeby potem nie było, że to przecież nie od niego zależy tylko od krokodyla i krokodyl niech dostanie karę a nie on... to sprytne dziecko
Więcej czasu jednak poświęcamy na wymyślanie pozytywnych bajek... tj. robienie dobrych uczynków. Teraz Świąteczna bajka więc sugerujemy, że jak będzie robił dobre uczynki może sam kiedyś zostanie takim aniołkiem co roznosi prezenty pod choinki, a na to Tomek: "No mamo... bo jak ktoś jest bardzo stary to idzie tak wysoko wysoko wysoko wysoko wysoko wysoko wysoko do nieba i mieszka na chmurce - jak aniołek" Powiedziałam mu, że nie każdy jednak może roznosić prezenty pod choinki, a tylko Ci, którzy robili dobre uczynki.
Ostatnio w ogóle jest bardzo "dobroduszny" (nie wiem jak to inaczej określić)... siedzieliśmy przy stole. Tomek miał 4 paluszki, Adam wziął 1, Tomek 1, Wojtek skubnął Tomkowi jeszcze jeden i Tomkowi został już tylko jeden na stole... a on go wziął i dał mi, bo ja nie miałam Tego samego dnia przy obiedzie, Wojtek podzielił kiełki na 3 talerzyki - dla mnie, Tomka i siebie (Adam nie chciał) no i Tomek nie zjadł wszystkich a już skończył jeść. Podziękował, wstał od stołu, wziął talerzyk z niezjedzonymi kiełkami i postawił przy mężu, bo jemu się już skończyły. Były to gesty, które wymagały z jednej strony empatii a z drugiej spostrzegawczości.
Nie chcę żebyście myśłały, że mój Tomi to jakiś aspołeczny histeryk i w ogóle. Po prostu najczęściej pisze jak mam jakiś problem Bo jak jest grzeczny to po co mam pisać