witam!
pogoda nie dopisuje, alergia mimo deszczowej pogody dokucza, jakaś spuchnięta sie obudziłam... dzis do dentysty... brrrr,ale wieczorem na zajęcia do szkoly rodzenia i z tego sie ciesze, bo duzo te zajęcia nam z mezem dają, a na pewno mezowi, a ja z tego tylko korzysci mam, bo małoze sie ucze oddychać, to położna uczy mężów jak maja nas masowac i po zajęciach zawsze taka wymasowana wychodzę- cud malina!!!!
Poza tym mąż sie oswaja z porodem od strony fizjologicznej i to tez dobrze, bpo jak bede chodzic jak kaczka lub bedzie sie ze mnie lalo i trzeba bedzie gdzie niegdzie po mnie ogarnąć to sie nie zdziwi przynajmniej, chociaż zauważyłam,ze troche położna tak na zapas tych meższczyzn "straszy" (w dobrym tego słowa znaczeniu),ale lepiej niech bedzie przygotowany na moje gorsze samopoczucie i potem jak sie okaze,ze nie bedzie tak źle to bedzie mile zaskoczony, a to chyba lepiej niż przykre zaskoczenie moją fizjologią lub ( nie daj Boże) patologią- różne stany zapalne dróg rodnych.
także każdemu szkołę rodzenia polecam, nawet jak idzie na cesarkę, bo moja polozna zawsze mowi tyle samo o porodzie sn i cc.
Ja juz po sniadaniu i po kawie bo chyba bez niej bym sobie nie poradziła...
pozdrawiam wszystkie lipcóweczki i zycze milego dnia mimo pochmurnej i deszczowej pogody!!!