No to i ja wreszcie się odezwę.
Wczoraj wróciliśmy ze szpitala. Tak jak Wam pisałam, spędziliśmy 2 nocki w szpitalu. Tomi miał mieć drenaż uszka i ewentualnie wycięty trzeci migdał. Jak się okazało w trakcie zabiegu, za błoną bębenkową nie było płynu, a tympanogram wychodził płaski z powodu przerośniętego 3-ego migdała, który zatykał do tego stopnia, że tworzyło się takie podciśnienie, że błona bębenkowa nie reagowała jak należy na zmianę ciśnienia.
Mieliśmy w szpitalu dwie ciężkie sytuacje:
1. Tomi nie chciał się położyć do badania brzuszka dzień przed zabiegiem,
2. nie chciał się położyć na to łóżko którym go wieźli na salę operacyjną.
Ale w sumie dzięki temu, że nie chciał dać zbadać brzuszka pojechał ostatecznie spokojnie na tą operacje.
Jak p. pediatra chciałą mu zbadać brzuch zaproponowała mu plastikowy patyczek lekarski (taki do zaglądania w gardło). No ale, że Tomi się nie położył to powiedziałam, że trzeba oddać patyczek, bo się nie położył, a prosiłyśmy. Lekarka nawet przebadała mój brzuch, żeby mu pokazać jak to badanie wygląda. No ale, że nie chciał to odłożyliśy patyczek. Tomi zaczął płakać, że go chce, ale już było za późno.
No i następnego dnia nie chciał się ode mnie odczepić i nie dał się nawet posadzić na to łóżko na kółkach. Wtedy posatwiłąm go na ziemi i powiedziałam, że pójdziemy teraz po ten patyczek, który wczoraj dawała mu p.doktor (był w takiej otwartej dyżurce na oddziale, więc spokojnie mogłam go wziąć), a on w zamian położy się na to łóżeczko na kółkach. No i się udało.
Byłam dumna ze swojej konsekwencji poprzedniego dnia
Jeśli chodzi o przebudzenie po narkozie - zero problemów. Podczas przekłądania do łóżeczka stęknął dwa razy, ale położyłam się koło niego, przytuliłam, pogłąsakałam, powiedziałam że jestem i że jest wszystko ok. Pospał tak przynajmniej 2 jak nie 3 godziny. Przespał całą kroplówkę z glukozą (bo nie mógł jeść od 22 poprzedniego dnia, aż do 15:30). Pod koniec kroplówki się obudził, bo się bidulek posikał. Obudził się lekko zdziwiony, bez żadnego krzyku czy płaczu. Popatrzył na rękę a tam wenflon, o którym już wcześniej mu mówiliśmy, że coś takiego będzie miał. Nie był ani jakoś szczególnie wystraszony.
Odchrząknął ze dwa razy i normalnie mówił.
Cieszę się, że nie przeżył tego jakoś tragicznie. Jak teraz opowiada o tym pobycie, to się raczej chwali, że spał dwie noce w szpitalu, i że ma ślad na ręce po takiej rurce, przez którą dostawał CocaColę w kropelkach
Dmuchawcu gratuluję podjęcia decyzji. Jak ja bym chciała być taka pewna mojej decyzji o próbie załatwienia chłopakom siostrzyczki