Kobitki ja juz po badaniu i po usg.
Wszystko jest ok- szyjka zamknięta i długa, ph w normie
.
Dzidzia ma 5,5 cm, co odpowiada 12 tygodniowi i 5dniowi ciązy, wiec u mnie sie wszystko zgadza.
Dzidzius lezał na pleckach z tyłeczkiem w górze i cały czas machał nózkami
- jakby ćwiczył rowerek. Jesteśmy z mężem przeszczęśliwi
Serduszko biło elegancko.
Zdjęcie wstawie koniecznie, ale juznie dziś, bo świetujemy
.
Beata- a jak robi żółw???
Buziaki!
Aniu , cieszę się że z dzidziolkiem wszystko dobrze :-)
a żółw, no cóż, Marek Julce pokazał pluszowego żółwia który miał taką wiotką głowę i on nim tak jakoś poruszał zabawnie i robił mumumumu czy jakoś tak i ona od tamtej pory tak nim potrząsa i robi to mumumu. Ale nie jak krowa tylko tak szybko bez przeciągania.
Vioreczka, gratuluję kochana, to termin masz podobnie do Andzi :-)
a ja cały weekend mialam spier... na maxa. Miał w sob być piknik w domu, winko i seksik i co było? Szpital !!!
Jula nam spadła z łóżka, wchodzila i się ześliznęła, (łóżko niskie na szczęście ok 30cm). Ale zaraz po upadku zapowietrzyła się, nagle przestała płakać, zesztywniała okropnie ją wygięło kark sobie ręce sobie i nagle zemdlala. Boże co myśmy przeżyli, ja już ją w trumnie widziałam , Marek sie poryczał , po 15 sek udało nam się ją ocucić, w między czasie pogotowie wezwałam. Z nerwów zamiast 999 wykręciłam 998, po chwili się dopiero zreflektowałam. Przyjechali po 3 min, obejrzeli małą i zabrali nas 100km od domu. Ręce tak mi się w karetce trzęsły że sanitariusz musiał mnie uspokajać. Marek do nas przyjechał na drugi dzien, do wieczora został, mała za nim płakała, ja też ryczałam. Julka miała wstrząs mózgu, dzięki Bogu nic jej nie jest. Ale ... mój M też jako dziecko miał wstrząs mózgu, niby było ok a po miesiącu dostał wylewu bo się okazało że krwiaka miał. W szpitalu żadnych badań nie robili, tylko tętno sprawdzali
. Kazali małej leżeć non stop, no ewentualnie siedzieć, a jak tu wytłumaczyć małemu dziecku ktore się dopiero co nauczyło chodzić że ma lezeć? 48h spędziłyśmy tam , a jej omdlenie wciąż mam przed oczami. Teraz boję się ją nawet na sekundę z oczu spuścić. W szpitalu obie noce nawet oka nie zmrużyłam, wciąż sprawdzałam czy mała oddycha, czy znów nie straciła przytomności, czy nie zwymiotowała, normalnie schiza na maxa. Nikomu nie życzę takich przeżyć...
Wyżaliłam się, ale błagam nie osądzajcie mnie i M jako rodzica który nie dopilnował dziecka. Wystarczy że teściowa próbowała nas zjechać, a w szpitalu też na mnie jak na matkę wyrodną patrzeli:-
-(.