Czesc dziewczyny! Moja Viki i ja meldujemy sie grzecznie po krotkiej nieobecnosci zdrowe i szczesliwe! :-)
Serdecznie gratuluje wszystkim swiezym mamusiom, ktore rozpakowaly sie w czasie naszej nieobecnosci a tym oczekujacym zyczymy jeszcze troche cierpliwosci...
My juz na drugi dzien po porodzie (18 lipca) wyszlysmy ze szpitala, bo w sumie chcialam byc szybko w domu. Max na szczescie dobrze przyjal "dzidzie", na poczatku zauwazyl ja i lekko ignorowal, ale zaraz dostal od niej prezent, wiec za chwile byl w centrum uwagi ze wzgledu na to, co fajnego otrzymal ;-) .
Teraz przytula sie do niej, dotyka, przynosi kubeczki z piciem i chce jej dac...jak karmie, to kreci sie dookola i zaglada... slowem jest idealnie, nie przejawia zazdrosci.
W wieczor przed poczatkiem porodu przyleciala moja mama i naprawde swietnie wstrzelilismy sie z terminem jej przylotu, bo raptem zdazyla wypakowac rzeczy i polozyc sie na 2 godz. a juz odeszly mi wody, wiec jednym slowem wspaniale wyczucie czasu!
Moja mama duzo nam pomaga, Hubert jest tez do tygodnia w domu, wiec mam ekipe wokol siebie i na razie nie narzekam.
Viki jest jak dotad duuuzo spokojniejsza niz Max, wiec mam czas zeby troche odpoczac i nawet sie wyspac, bo z Maxem nie mialam tyle szczescia :-)
Pokarmu na razie wystarcza, raz wspomoglismy sie mieszanka pierwsza noc w domu, ale juz wiecej nie potrzebujemy. Ze spaniem maluchow tez jest oki, Viki spi z nami w sypialni a Max osobno w swojej, czasem sie budzi jak mala placze, ale zasypia znowu. Mam nadzieje, ze to sie nie zmieni bo naprawde gorzej sobie to wyobrazalam.
Ja czuje sie niezle, troche musialam lezec, bo po kroplowce nogi mi puchly jak za duzo siedzialam. Troche mnie mecza skurcze w podbrzuszu, bardziej niz po urodzeniu Maxa, ale podobno to normalne po kolejnym porodzie. Mialam czyszczona macice jak i poprzednio, wiec z zapalem obserwuje swoje objawy, zeby przypadkiem znow sie nie okazalo, ze cos tam z lozyska zostalo. Martwi mnie troche to dziwnie skape krwawienie, bo 5 dni po porodzie, a tu na podpasce ledwie plamka... sorki, ze tak rzeczowo, ale zastanawiam sie czy to normalne, czy tam sie cos tymi resztkami lozyka nie "zatkalo", hmmm... a to grozi zapaleniem, wiec moze wybiore sie do lekarza, zeby mi jakies usg zrobili na wszelki wypadek.
Poza tym mamy swietna pogode, tak cieplo ze siedzimy czesto na werandzie i mala tez wynosze. Jeszcze nie uruchomilismy naszego "pociagu" ale chyba jutro pojedziemy na wycieczke :-)
My zrobilimy juz oczywiscie pare fotek malutkiej. Zaraz przejze najswiezsze i kilka wstawie na zamknietym a wrazeniami z porodu podziele sie z wami nastepnym razem :-).