survivor26
Mamy lipcowe'08
Aleście napłodziły od wczorajszego popołudnia! Ale widzę, ze wieści generalnie dobre;-)
Roni: super, że wycieczka do Wejherowa okazała się czysto krajoznawcza;-) Czyli teraz grzecznie czekasz do terminu cc w domu?
A myśmy wczoraj z Młodą wykonały maraton po lekarzach i w sumie nie wiem, czy to się nadaje do wątku o dobrych wieściach, czy do boleści, więc napiszę tu:
generalnie wszystko jest ok: miałyśmy szczegółowe USG + przepływy -2 razy, bo każdy z lekarzy wolał zrobić swoje, więc Młoda tak się rozszalała po wrażeniach, że dziś od 5 nie śpimy Wyniki są w porządku, rozwija się proporcjonalnie, waży zależnie od USG od 2370 do 2480 gr, ale generalnie jest o tydzień młodsza, więc jednak raczej z terminu OM, a to niestety oznacza, że cc dopiero po 10 lipca:-( Dość mnie to wczoraj zdołowało, bo byłam na 99% przekonana i nastawiona na szybkie cięcie do końca czerwca, a tu trzeba będzie 2 tygodnie dłużej czekać, ale i moja lekarka i nowy lekarz twierdzą, że skoro tak świetnie chodzę w ciązy (co znaczy świetnie? poczytali by moje marudzenia na forum, to by zmienili zdanie), to nie ma sensu rozwiązywać ciąży wcześniej.......na moje jęki, że stara i zmęczona jestem i moze choć to jest okolicznością przyspieszającą, pan doktor zachichotał pod nosem i stwierdził, że w dzisiejszych czasach, to jestem młodą pierworódką i jakby co to mogę spokojnie rodzić sn Za karę, żebym miała prawdziwe powody do narzekania, dorzucił całkowity zakaz soli i zasugerował jednak piłowanie obrączki jak sama nie zejdzie
Czyli generalnie muszę uzbroić się w cierpliwość, a same wiecie, że w końcówce ciązy, to rzadko spotykana cecha... Za to dobre wieści są takie, że będę rodzić w Trzebnicy, mam tam jechać nawet, jakby poród zaczął się samoistnie wcześniej, więc przynajmniej odpadł mi strach, że z wodami cieknącymi po nogach będę pielgrzymować od szpitala do szpitala....
Ale, kurczę, jeszcze prawie 4 tygodnie czekania........echhh...będę Wam marudzić a marudzić
Roni: super, że wycieczka do Wejherowa okazała się czysto krajoznawcza;-) Czyli teraz grzecznie czekasz do terminu cc w domu?
A myśmy wczoraj z Młodą wykonały maraton po lekarzach i w sumie nie wiem, czy to się nadaje do wątku o dobrych wieściach, czy do boleści, więc napiszę tu:
generalnie wszystko jest ok: miałyśmy szczegółowe USG + przepływy -2 razy, bo każdy z lekarzy wolał zrobić swoje, więc Młoda tak się rozszalała po wrażeniach, że dziś od 5 nie śpimy Wyniki są w porządku, rozwija się proporcjonalnie, waży zależnie od USG od 2370 do 2480 gr, ale generalnie jest o tydzień młodsza, więc jednak raczej z terminu OM, a to niestety oznacza, że cc dopiero po 10 lipca:-( Dość mnie to wczoraj zdołowało, bo byłam na 99% przekonana i nastawiona na szybkie cięcie do końca czerwca, a tu trzeba będzie 2 tygodnie dłużej czekać, ale i moja lekarka i nowy lekarz twierdzą, że skoro tak świetnie chodzę w ciązy (co znaczy świetnie? poczytali by moje marudzenia na forum, to by zmienili zdanie), to nie ma sensu rozwiązywać ciąży wcześniej.......na moje jęki, że stara i zmęczona jestem i moze choć to jest okolicznością przyspieszającą, pan doktor zachichotał pod nosem i stwierdził, że w dzisiejszych czasach, to jestem młodą pierworódką i jakby co to mogę spokojnie rodzić sn Za karę, żebym miała prawdziwe powody do narzekania, dorzucił całkowity zakaz soli i zasugerował jednak piłowanie obrączki jak sama nie zejdzie
Czyli generalnie muszę uzbroić się w cierpliwość, a same wiecie, że w końcówce ciązy, to rzadko spotykana cecha... Za to dobre wieści są takie, że będę rodzić w Trzebnicy, mam tam jechać nawet, jakby poród zaczął się samoistnie wcześniej, więc przynajmniej odpadł mi strach, że z wodami cieknącymi po nogach będę pielgrzymować od szpitala do szpitala....
Ale, kurczę, jeszcze prawie 4 tygodnie czekania........echhh...będę Wam marudzić a marudzić