U nas wczoraj padał kolejno deszcz, grad i śnieg, dziś rano też malutka śnieżyca, teraz w końcu słońce, ale zero stopni:-( Ale, że i tak niedziela i na dworze robić nie wypada, to może uda się kolejny dzień odgruzowywania chaty...
Wczoraj dojechałam się wyprawą do miasta, do marketu...ja jednak mentalnie ze wsi jestem, dobija mnie kontakt z cywilizacją
Ale kupilam pieluchy dla Sary, trochę podstawowych rzeczy do domu, typu szczotka, bo do tej pory zamiataliśmy taką z witek wierzbowych
Co do robotników....to tu takie ceny są; szambo nam robi profesjonalna ekipa, a koszt też o 1/3 mniejszy niż w mieście; z materiałami podobnie, za dwa okna do kuchni zapłaciłam tyle, co za okno do lufcika w mieście, a żona naszego byłego właściciela podsunęła nam adres producenta, u którego za 6 tysięcy kupiła okna do całego 400-metrowego domu
No i z tego względu R nie bedzie osobiście kładł instalacji, bo to się po prostu nie opłaca przy tych cenach,a w zamian może się zająć robotami bardziej artystyczno-precyzyjnymi
Post, swietny stół! Takiego mi do przyszłej jadalni trzeba!
Latem planujemy wyprawę do Ikei właśnie, bo mebli brakuje, a na same antyki to nas nie stać
Iza, aż tak to się empatii kręgosłupowej nie oddawaj;-) Ja po porodzie muszę się chyba zaprzyjaźnić z fizjoterapeutą, bo boję się, że te bóle zostaną i nie będę w stanie nawet do łóżeczka się schylić
Zmykam popracować zawodowo, póki R z Flo w kościele...ciekawe jak długo potrwa kolejny etap 'nawrócenia' ale niech chodzą, dobry PR nam zrobią