witajcie moje miłe:-)
ależ dzisiaj miałam dzien

najpierw byłam wyciąć pieprzyka na plecach, później bieganina urzędowa i szybciutko do domu obiadek gotować

no i na dodatek miałam przejscia z nową dziewczyną do sprzątania

a więc, znalazłam jej ogloszenie i dzwonię i się pytam czy umie sprzątać, a ona głosem pełnym oburzenia, ze oczywiście więc dobrze;-) przyszła dzisiaj (mlodziutkie to takie) i się pytam czy sprzątała 'cudze mieszkania" a ona, że nie ale sprzątała u rodziców

więc ja jej tlumaczę, że w domu to ja tez sprzatałam, ale tak naprawdę to ja się nauczyłam sprzątać, jak na studiach w wakacje sprzątałam za granicą, to tam mi dali wycisk

no i oczywiscie przekonałam sie , ze to nie byl dobry pomysł

jak przyjechalam do domu to M mówi lec na górę i zobacz co wisi na łóżeczku Tosi...więc ja w te pędy, a tam ona powiesiła dywaniki z pokoju i łazienki




no jak sie wk*** powiedzialam, czy ona myśli co robi???? przecież to wszystko na pościel dziecka leci!!! mało tego M mowi, że znosiła z gory przybory do sprzątania i między innymi pusty domestos i zamiast wlożyć go do śmietnika to gdzie go położyła?? na krzesło w kuchni



normalnie załaamka...malo tego o godz. 14tej nagle przerwała robotę (a posprzątała górę, i na dole lazienkę, no a reszta w jednym wielkim powijaku, czyli podsuwane krzesła, fotel, odkurzacz na środku, wiadro obok) i mowi, ze ona musi już iść bo na 15tą ma zajęcia




myślałam, ze padnę



i mowię do niej, ze jest niepoważna!!!! co ja mam z tym fantem dalej zrobić, że za godzinę mam mieć gości (koleżanka miała na plotuchy przyjechac

) a ona, ze może po zajęciach przyjechać i dokonczyć



myślałam, ze malo co jest w stanie mnie z równowagi wyprowadzić, ale tą gwiazdę to chciałam z trzeciego piętra na kopach wyrzucić

super co?

no i później przyjechała koleżanka, a że z nie niesamowita jajcara, to humor mi się poprawil;-) tylko szkoda mi jej bardzo, bo od dwoch lat starają sie usilnie i pilnie o dziciaczka i nie mogą

:-( podobno jej pęchęrzyki nie wyksztalacają się do końcaa i nie moze dojśc do zaplodnienia:-( teraz przyjmuje zastrzyki (ale miała już dwa podejsciia i nic

) ale nie traci humoru i mowi, ze oznajmila M, ze jak już zajdzie w ciąże to przez najblizsze 10lat zakaz seksu będzie obowiązywal w domu

(bo teraz to muszą odrabiać 'pracę domową" dwa razy dziennie

ale ona zawsze miala takie pomysły

pamiętam jak my się zaczynaliśmy starać o Tosię, i kiedyś przy porannej kawce (a razem pracowałyśmy w urzędzie) tak sobie gadamy (była przy tym jeszcze jedna koleżanka, ktora również starała sie o dziecko) i ta moja Ala wypala: wiecie co, bo my kochając sie myślimy tylko i wyłącznie o dziecku, jak zajść w ciaże i może dlatego nic z tego nie wychodzi

a może jak byśmy zamienily się mężami, to wtedy byśmy myślały jak najlepiej wypaść i by posżło jak z płatka








oj mam nadzieję, ze teraz im wyjdzie

a tak mi jej szkoda, bo bardzo wcześnie stracila mamę, później siostrę i mimo to ma tak dużo optymizmu
no i tak sie rozpisalam, ze zapomniałam co miałam Wam odpisac

wybaczycie?

aaaa my w niedzielę stawiamy choinkę (mamy taką duuuzią) i zastanawiam się czy to aby dobry pomysł
