survivor26
Mamy lipcowe'08
Madzia, ja jestem dość nieobiektywna, bo mam dość pracy z dzieckiem na karku, ale na Twoim miejscu bym w te pędy do pracy gnała, jeśli Cię przyjmą;-) To nie jest tak, że jestem potworem, co szampana w pogotowiu trzyma, żeby obalić, jak się dziecka pozbędzie, ale mam świadomość, że ja ją i tak z domu w świat puścić muszę - przedszkole, szkoła, dorosłe życie. Jako dziecko chowane pod kloszem, wiem jak trudno jest wejść w interakcję ze światem, jeśli nadchodzi ona z opóźnieniem i na dodatek jest okraszona licznymi przestrogami, jak to strasznie jest poza domem, więc nie chcę tego Florce fundować. Żłobek to nie obóz karny, mały teraz boi się innych dzieci, bo ich nie zna, ale myślę, że szybko przestawiłby się na nowe tory
Mondzi, u nas przemoc nie wchodzi w rachubę, bo musiałabym Florę pobić, żeby zmusić do leżenia nieruchomo jak nie chce. Jest uparta jak koza po mnie(i dobrze mi tak...;-)), potrafi wyć godzinę w łóżeczku a nie zaśnie, a oczu jej na siłę nie zamknę przecież
Żłobek powinien ją nieco wyregulować, na to liczę.
Kasia, do takiego dnia wolnego to powinni jeszcze państwową nianię dodawać, żeby był naprawdę odpoczynek, a nie ciężki zasuw przy dzieciach...:-)
Pabla, no to łączę się w bólu, ale na szczęście u Lenki to przejściowe, więc może zęby wyjdą i wróci miła, zajmująca się sobą dziewczynka?
Ja robotę skończyłam, męża lekami nakarmiłam i machnęłam torebkę i portfelik dla Laury pod choinkę...chyba to rzeczywiście pracoholizm, ale ja wiatru w skrzydła nabieram, jak w domu cicho i nikt u nogi uczepiony nie wyje...
No ale chyba na dziś starczy i nawet już prania nie rozwieszę, tylko pójdę się z książką walnąć, czekając na jedną z licznych pobudek małego zakatarzonego potworka;-)

Mondzi, u nas przemoc nie wchodzi w rachubę, bo musiałabym Florę pobić, żeby zmusić do leżenia nieruchomo jak nie chce. Jest uparta jak koza po mnie(i dobrze mi tak...;-)), potrafi wyć godzinę w łóżeczku a nie zaśnie, a oczu jej na siłę nie zamknę przecież

Kasia, do takiego dnia wolnego to powinni jeszcze państwową nianię dodawać, żeby był naprawdę odpoczynek, a nie ciężki zasuw przy dzieciach...:-)
Pabla, no to łączę się w bólu, ale na szczęście u Lenki to przejściowe, więc może zęby wyjdą i wróci miła, zajmująca się sobą dziewczynka?

Ja robotę skończyłam, męża lekami nakarmiłam i machnęłam torebkę i portfelik dla Laury pod choinkę...chyba to rzeczywiście pracoholizm, ale ja wiatru w skrzydła nabieram, jak w domu cicho i nikt u nogi uczepiony nie wyje...
