Dziewczyny jaki ja dziś stres przeżyłam. Ostatnio pisałam o tym, że poszłam na NFZ do gin po skierowanie na badania i ledwo co było widać na tym starym sprzęcie. To było w piątek. A on dziś rano do mnie dzwoni i mówi, żebym jak najszybciej przyszła powtórzyć badanie bo wg niego coś jest nie tak po przeanalizowaniu tego USG
To ja biegiem poleciałam do mojego ginekologa prywatnego i okazało się na szczęście, że wszystko jest w porządku i nie ma czym się martwić. No masakra, brak mi słów...
A więc dzidziuś ma 17mm i termin porodu wyznaczono jednak na 30.06 (pierwotnie było 2.07, ale lekarz mówi że ten dzisiejszy termin jest bardziej adekwatny i już zostanie).
Następna wizyta 19 grudnia - prenatalne.
Kamień mi z serca spadł.