reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Lipcowe mamy 2023

Witamy w grupie nowe Mamusie 😁

Ja od popołudnia zdycham, mimo ze nie zjadłam nic ciezkostrawnego to czułam się dziwnie. Tak jakbym miała straszna kolkę po dwóch stronach brzucha, jak szlam to musiałam się zgiąć bo wyprostowana nie mogłam ☹️ uczucie trochę tez jakbym miała pełno gazów w jelitach… wzielam espumisan i nic.. Pani w aptece zaleciła nospe..
miała tak któraś z Was ?
Przed ciąża tak miałam czasem jak zjadłam np. Dużo brokułów ale dziś nic takiego nie jadłam..
Ja mialam wczoraj wieczorem bóle żołądka, dość mocne, musiałam się położyć i przeczekać.
Problemy z jelitami mam od początku, zaparcia to mój przyjaciel. Tylko sok z kapusty raz w tygodniu pomaga inaczej pewnie wylądowałabym w szpitalu…
 
reklama
Cześć. Jestem nowa. Mam jedno dzieciątko, czekam na drugie upragnione, ale jest mi bardzo smutno, bo czuję, że zawalam życie z powodu ciąży. Nie ogarniam domu, brudne rzeczy są po sufit, brakuje mi siły na zabawę z córcią. Chciałabym, żeby mnie ktoś przytulił, powiedział, że to nic złego, że to minie. Mam męża, on mnie nie rozumie, niby wie, że to hormony, ale nic z tego nie robi. Moje dzieciątko jest moim światem, który czuję, że niszczę, bo nie ma mnie na 100 procent, tak jak było zawsze. Strasznie się męczę z tym. Pomocy ze strony rodziny nie mam, chociaż bardzo chciałabym mieć, myślałam o jakiejś pani opiekunce, bardziej do mnie, żebym mogła się komuś starszemu wyżalić, że to, co robię, to nie jest złe. Mam mdłości, nie mogę gotować dziecku obiadu, bardzo źle się z tym czuję. Nie wiem, co mam robić, chciałabym mieć siłę, tak jak dawniej, rozumiem swój stan, na który czekałam bardzo długo, ale wyrzuty sumienia dręczą mnie ciągle. Smutek jest tak ogromny, że boję się, że zarażę nim córcię. Czy ktoś ma podobnie? Co robić, żeby poprawić myślenie o życiu, o sobie? Jak poprawić humor?
Wstawiłam to tu, bo to mój termin, a jak utworzylam nowy wątek, to nie mogłam go znaleźć. Przepraszam, jeżeli robię coś źle.
Cześć Palcia,
Każda z nas ciąże znosi inaczej, są kobiety dla których niewiele się zmienia, są takie które czuja się okropnie. Jeśli ciąża Cie nie rozpieszcza nie win siebie, Twoje ciało wykonuje teraz ogromna prace tworząc nowego człowieka.
Jeśli masz możliwość, zatrudnij opiekunkę, kogoś do sprzątania. I nie win siebie, pamiętaj jak piekna prace Twoje ciało wykonuje.
Wybacz ze pytam, ale czy mąż nie jest w stanie pomoc Ci w obowiązkach domowych?
 
Cześć. Jestem nowa. Mam jedno dzieciątko, czekam na drugie upragnione, ale jest mi bardzo smutno, bo czuję, że zawalam życie z powodu ciąży. Nie ogarniam domu, brudne rzeczy są po sufit, brakuje mi siły na zabawę z córcią. Chciałabym, żeby mnie ktoś przytulił, powiedział, że to nic złego, że to minie. Mam męża, on mnie nie rozumie, niby wie, że to hormony, ale nic z tego nie robi. Moje dzieciątko jest moim światem, który czuję, że niszczę, bo nie ma mnie na 100 procent, tak jak było zawsze. Strasznie się męczę z tym. Pomocy ze strony rodziny nie mam, chociaż bardzo chciałabym mieć, myślałam o jakiejś pani opiekunce, bardziej do mnie, żebym mogła się komuś starszemu wyżalić, że to, co robię, to nie jest złe. Mam mdłości, nie mogę gotować dziecku obiadu, bardzo źle się z tym czuję. Nie wiem, co mam robić, chciałabym mieć siłę, tak jak dawniej, rozumiem swój stan, na który czekałam bardzo długo, ale wyrzuty sumienia dręczą mnie ciągle. Smutek jest tak ogromny, że boję się, że zarażę nim córcię. Czy ktoś ma podobnie? Co robić, żeby poprawić myślenie o życiu, o sobie? Jak poprawić humor?
Wstawiłam to tu, bo to mój termin, a jak utworzylam nowy wątek, to nie mogłam go znaleźć. Przepraszam, jeżeli robię coś źle.
Ja też czasami mam wyrzuty sumienia że przez codzienne mdłości nie mam już tyle siły żeby bawić się z moją córeczką, na którą tak długo czekałam i która jest dla mnie najważniejsza. Że nie mogę jej nosić tyle ile tego potrzebuje. Ale staram się jej poświęcać tyle czasu ile tylko mogę.
Przestałam się też przejmować tym że nie zawsze ogarniam mieszkanie, zakupy, gotowanie. Czasami trzeba odpuścić, coś zamówić na obiad. Jak dziecko od czasu do czasu nie zje domowego obiadu to też nic się nie stanie. U mnie to działa.
 
Cześć. Jestem nowa. Mam jedno dzieciątko, czekam na drugie upragnione, ale jest mi bardzo smutno, bo czuję, że zawalam życie z powodu ciąży. Nie ogarniam domu, brudne rzeczy są po sufit, brakuje mi siły na zabawę z córcią. Chciałabym, żeby mnie ktoś przytulił, powiedział, że to nic złego, że to minie. Mam męża, on mnie nie rozumie, niby wie, że to hormony, ale nic z tego nie robi. Moje dzieciątko jest moim światem, który czuję, że niszczę, bo nie ma mnie na 100 procent, tak jak było zawsze. Strasznie się męczę z tym. Pomocy ze strony rodziny nie mam, chociaż bardzo chciałabym mieć, myślałam o jakiejś pani opiekunce, bardziej do mnie, żebym mogła się komuś starszemu wyżalić, że to, co robię, to nie jest złe. Mam mdłości, nie mogę gotować dziecku obiadu, bardzo źle się z tym czuję. Nie wiem, co mam robić, chciałabym mieć siłę, tak jak dawniej, rozumiem swój stan, na który czekałam bardzo długo, ale wyrzuty sumienia dręczą mnie ciągle. Smutek jest tak ogromny, że boję się, że zarażę nim córcię. Czy ktoś ma podobnie? Co robić, żeby poprawić myślenie o życiu, o sobie? Jak poprawić humor?
Wstawiłam to tu, bo to mój termin, a jak utworzylam nowy wątek, to nie mogłam go znaleźć. Przepraszam, jeżeli robię coś źle.

Hej Kochana,
Pierwsze co przyszło mi do głowy czytając Twoją wypowiedź to test Becka. Powinien być standardowo zlecony każdej ciężarnej (chociaż wiem że rzadko się to dzieje). Można go zrobić sememu w internecie. Ciąża to czas ogromnych zawirowań hormonalnych, jesteśmy bardziej narażone na stany depresyjne, a czytając co napisałaś mam wrażenie że taki Cię dopadł. Jeśli to są stałe uczucia, nie mijają, nastrój jest cały czas obniżony, przysługuje Ci opieka psychologiczna na NFZ w terminie do 7 dni od zgłoszenia. Poszłabym bym śladem. Ja mam napady lękowe ale wynikają bezpośrednio z mojej historii ginekologicznej. Też już umówiłam się do psychologa (tylko nie daj się zbyć, bo niestety panie w rejestracji nie znają naszych praw, trzeba je dobitnie przekazać).
Poczucie winy, złość na siebie - nie serwuj tego sobie, dużo czasu jeszcze przed nami, warto szukać obiektywnej pomocy!
Przytulam wirtualnie 🍀❤️
 
Hej Kochana,
Pierwsze co przyszło mi do głowy czytając Twoją wypowiedź to test Becka. Powinien być standardowo zlecony każdej ciężarnej (chociaż wiem że rzadko się to dzieje). Można go zrobić sememu w internecie. Ciąża to czas ogromnych zawirowań hormonalnych, jesteśmy bardziej narażone na stany depresyjne, a czytając co napisałaś mam wrażenie że taki Cię dopadł. Jeśli to są stałe uczucia, nie mijają, nastrój jest cały czas obniżony, przysługuje Ci opieka psychologiczna na NFZ w terminie do 7 dni od zgłoszenia. Poszłabym bym śladem. Ja mam napady lękowe ale wynikają bezpośrednio z mojej historii ginekologicznej. Też już umówiłam się do psychologa (tylko nie daj się zbyć, bo niestety panie w rejestracji nie znają naszych praw, trzeba je dobitnie przekazać).
Poczucie winy, złość na siebie - nie serwuj tego sobie, dużo czasu jeszcze przed nami, warto szukać obiektywnej pomocy!
Przytulam wirtualnie 🍀❤️
O właśnie, mi taki test ginekolodzy kazali wypełniać w obu ciążach, to jest normalnie w wytycznych prowadzenia ciąży, ale mimo to wielu lekarzy to zlewa.
 
Cześć. Jestem nowa. Mam jedno dzieciątko, czekam na drugie upragnione, ale jest mi bardzo smutno, bo czuję, że zawalam życie z powodu ciąży. Nie ogarniam domu, brudne rzeczy są po sufit, brakuje mi siły na zabawę z córcią. Chciałabym, żeby mnie ktoś przytulił, powiedział, że to nic złego, że to minie. Mam męża, on mnie nie rozumie, niby wie, że to hormony, ale nic z tego nie robi. Moje dzieciątko jest moim światem, który czuję, że niszczę, bo nie ma mnie na 100 procent, tak jak było zawsze. Strasznie się męczę z tym. Pomocy ze strony rodziny nie mam, chociaż bardzo chciałabym mieć, myślałam o jakiejś pani opiekunce, bardziej do mnie, żebym mogła się komuś starszemu wyżalić, że to, co robię, to nie jest złe. Mam mdłości, nie mogę gotować dziecku obiadu, bardzo źle się z tym czuję. Nie wiem, co mam robić, chciałabym mieć siłę, tak jak dawniej, rozumiem swój stan, na który czekałam bardzo długo, ale wyrzuty sumienia dręczą mnie ciągle. Smutek jest tak ogromny, że boję się, że zarażę nim córcię. Czy ktoś ma podobnie? Co robić, żeby poprawić myślenie o życiu, o sobie? Jak poprawić humor?
Wstawiłam to tu, bo to mój termin, a jak utworzylam nowy wątek, to nie mogłam go znaleźć. Przepraszam, jeżeli robię coś źle.
Rozumiem Cię doskonale, bo przez moje ciągłe wymioty też nie miałam siły na zabawę z córką. A ona uwielbia jak cały czas ktoś przy niej siedzi. Jedyne co mogę powiedzieć, to to, że to minie! ☺ teraz kiedy masz gorszy czas, polecam spędzanie czasu z dzieckiem w łóżku (o ile to możliwe). Czytanie ksiazek, obejrzenie wspólnie bajki, jakieś puzzle, układanki, kolorowanki, a wieczorem przytulaski ☺ co do obiadów, to polecam ugotowanie raz więcej i zamrożenie. I w gorszych chwilach wyciągać i odmrazac ☺ a jeśli masz możliwość zatrudnienia opiekunki, to jest to super pomysł ☺
 
Cześć. Jestem nowa. Mam jedno dzieciątko, czekam na drugie upragnione, ale jest mi bardzo smutno, bo czuję, że zawalam życie z powodu ciąży. Nie ogarniam domu, brudne rzeczy są po sufit, brakuje mi siły na zabawę z córcią. Chciałabym, żeby mnie ktoś przytulił, powiedział, że to nic złego, że to minie. Mam męża, on mnie nie rozumie, niby wie, że to hormony, ale nic z tego nie robi. Moje dzieciątko jest moim światem, który czuję, że niszczę, bo nie ma mnie na 100 procent, tak jak było zawsze. Strasznie się męczę z tym. Pomocy ze strony rodziny nie mam, chociaż bardzo chciałabym mieć, myślałam o jakiejś pani opiekunce, bardziej do mnie, żebym mogła się komuś starszemu wyżalić, że to, co robię, to nie jest złe. Mam mdłości, nie mogę gotować dziecku obiadu, bardzo źle się z tym czuję. Nie wiem, co mam robić, chciałabym mieć siłę, tak jak dawniej, rozumiem swój stan, na który czekałam bardzo długo, ale wyrzuty sumienia dręczą mnie ciągle. Smutek jest tak ogromny, że boję się, że zarażę nim córcię. Czy ktoś ma podobnie? Co robić, żeby poprawić myślenie o życiu, o sobie? Jak poprawić humor?
Wstawiłam to tu, bo to mój termin, a jak utworzylam nowy wątek, to nie mogłam go znaleźć. Przepraszam, jeżeli robię coś źle.
Hej, ja mam na stanie dwuletnie dziecko, w większości jestem z nim sama, bo mąż oprócz pracy jeszcze ogarnia budowę domu. Pogodziłam się już z tym, że nie mam posprzątane jak kiedyś, córka jest w takim wieku, że ciągle robi nowy bałagan i nawet jak posprzątam to na następny dzień jest sajgon. No i jest tak żywa, że musi mieć ciągle zajęcie. W obiadach trochę ratuje mnie mama, która robi mi zapasy jedzenia do słoików, no i staram się gotować rzeczy, które dziecko może jeść razem z nami. Czasem mam wyrzuty sumienia, że z powodu złego samopoczucia nie jestem w stanie wyjść z małą na dwór, albo że muszę włączyć jej bajkę.
A mąż oprócz tego, że nie rozumie to jest w stanie fizycznie ci jakoś pomóc? Jeśli może, to niech ogarnia część obowiązków. Niestety po porodzie z drugim dzieckiem będzie jeszcze więcej obowiązków i tu już naprawdę łatwo wpaść w depresję, powinien cię wspierać w trudnych chwilach ale wiem że łatwo się mówi. A obecnie jeśli sytuacja materialna pozwala, to może rzeczywiście zatrudnij kogoś do pomocy.
 
Przed ciążą z córką bardzo zajadałam stres nie tylko słodyczami, jak byłam zła, smutna, roztargniona, potem już z przyzwyczajenia że cały czas jem. Miałam nadwagę. Po pierwszej stracie bardzo chciałam być w ciąży, td. więc zajadałam stres i żałobę. Chciałam się zabrać za siebie ale stwierdziłam że bez sensu bo przecież jak znajdę to znów przytyje. I tak żyłam nie mogąc na siebie patrzeć i jednocześnie zajadając się słodyczami i fastfoodami.
Ciążę z córką zaczynałam z 74 kg i skończyłam na 86. Miałam cukrzycę na insulinie od pozytywnego testu trochę na siłę wywarłam to na lekarzu. Krzywej nie robiłam w tamtej ciąży i w tej też nie zamierzam. Dietę trzymałam przez 1-2 msc potem odpuściłam bo nie ważne co jadłam cukier zły był tylko po nocy i potem w okolicy 32tc zaczął czasami szwankować po posiłkach ale nocną miałam już wysoką typu 40, przed porodem zeszłam do 28.
Po porodzie szybko schudłam. Jak wróciłam po 5 dniach ważyłam 74-76kg. Po 3 msc już 65. Po pół roku wróciłam do wagi przed zajadaniem stresu a nie odżywiałam się dobrze. Docelowo ważyłam 55-58kg. Ale kp 20 msc. Odstawiłam definitywnie tw 9 tyg. Teraz ważę 62. Mam nadzieję że dobije max do 72. Nie chce znów wyglądać jak kiedyś.
ja stratuje z 74 mam nadzieje nic nie przytyć bo z taka waga byłam na porodówce i nigdy tyle nie miałam
 
reklama
Do góry