- Dołączył(a)
- 19 Styczeń 2017
- Postów
- 9 405
Aaa to Ty dużo wcześniej pójdziesz na wizytę niż jaJa teraz też mam na 22.11.
Już mi po głowie chodzi żeby w piątek iść na betę.... Teoretycznie dzień spodziewanej @![]()
Dzień dobry...
Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.
Ania Ślusarczyk (aniaslu)
Aaa to Ty dużo wcześniej pójdziesz na wizytę niż jaJa teraz też mam na 22.11.
Już mi po głowie chodzi żeby w piątek iść na betę.... Teoretycznie dzień spodziewanej @![]()
Właśnie nie bo 28dnioweAaa to Ty dużo wcześniej pójdziesz na wizytę niż jaja dzień spodziewanej miesiączki miałam jeszcze na koniec października
No chyba, że masz jakieś dlugie bardzo cykle
![]()
U mnie to samo, w pierwszej ciąży też tak miałamja przy zwykłej reklamie jak jest jakaś wzruszająca np z Merci, albo jak usłyszę jakąś fajną sentymentalną piosenkę w radiu to z minuty na minuty zaczynam beczeć ...
24.09 miałam ostatnią @, według aparatury gina dzisiaj jest 6t5d, według mojej apki 6t1d. Mam długie cykle, bo 33 dni. W czerwcu miałam poronienie i troszkę się w tych moich cyklach namieszało.Napisz koniecznie, a u Ciebie ktory tydzień?
Dziewczyny czy mogę Was prosić o wsparcie? Mam bliską koleżankę, która od dłuższego czasu się stara o dziecko w ramach in vitro, niestety bez skutku.informowała mnie też po kolei o przebiegu tych procedur. Ja nagle stwierdziłam, że chce mieć dziecko i zaszłam w ciążę raptem tydzień później, bez żadnego problemu, to nasz 7 tydzień. Nie powiedziałam jej o tym, chociaż trochę się zastanawiałam co z tą informacją zrobić. Dziś mnie wprost spytała czy jestem w ciąży, a ja odpowiedziałam że tak. Niby spoko, ale wypisuje mi całą litanię jakie to proste w moim przypadku, a u nich jakie trudne i ile musi znieść. Rozumiem ją, jest mi przykro, ale z drugiej strony nie powinnam czuć się winna, że sama w tej ciąży jestem? Nie wiem jak się w tej sytuacji zachować... ma do mnie żal, że jej nie powiedziałam od razu no i może dlatego że mi się udało A jej nie
Ja też bardzo długo się starałam, ale nigdy nie przyszło mi na myśl mieć pretensji do której kolwiek mojej znajomej czy przyjaciółki - o to że w międzyczasie zaszła w ciążęDziewczyny czy mogę Was prosić o wsparcie? Mam bliską koleżankę, która od dłuższego czasu się stara o dziecko w ramach in vitro, niestety bez skutku.informowała mnie też po kolei o przebiegu tych procedur. Ja nagle stwierdziłam, że chce mieć dziecko i zaszłam w ciążę raptem tydzień później, bez żadnego problemu, to nasz 7 tydzień. Nie powiedziałam jej o tym, chociaż trochę się zastanawiałam co z tą informacją zrobić. Dziś mnie wprost spytała czy jestem w ciąży, a ja odpowiedziałam że tak. Niby spoko, ale wypisuje mi całą litanię jakie to proste w moim przypadku, a u nich jakie trudne i ile musi znieść. Rozumiem ją, jest mi przykro, ale z drugiej strony nie powinnam czuć się winna, że sama w tej ciąży jestem? Nie wiem jak się w tej sytuacji zachować... ma do mnie żal, że jej nie powiedziałam od razu no i może dlatego że mi się udało A jej nie?
Nie znam dziewczyny, ale nie sądzę by miała pretensje do @Majka92 . Podejrzewam, że jedyne „pretensje” jakie ma (a przynajmniej może/powinna mieć) to do świata i niesprawiedliwości jego.Ja też bardzo długo się starałam, ale nigdy nie przyszło mi na myśl mieć pretensji do której kolwiek mojej znajomej czy przyjaciółki - o to że w międzyczasie zaszła w ciążęstrasznie słabe. Myślę że nie powinnaś się tym przejmować i powiedzieć jej wprost, że nie ty jesteś przyczyną jej nieszczęść. Wspierasz ją jak możesz, ale przecież masz swoje życie
Ja mam 24O rety, widzę że ja z moim 23 i 25 listopada to będę na szarym końcu badańAż się nakręcam czy może jednak w przyszłym tygodniu nie
Super! Gratulacje! Bardzo się cieszęNiestety w poniedziałek moja ginekolog odwołała wizytę, a nigdy w życiu na nic tak nie czekałam jak na nią. Więc wczoraj poszłam do innej ginekolog skonsultować wyniki badań i okazuje się, że zarówno toksoplazmozę jak i cytomegalię już przeszłam i mam przeciwciała. Za to faktycznie progesteron (13,coś) to niewesoły wynik i dostałam duphaston 2x1.
Łupież Gilberta robi się coraz gorszy i bardziej upierdliwy (chyba w nocy drapię pierś i już mam rany), ale niestety ginekolog nie potrafiła pomóc, nie zna tematuNa szczęście nadal jest tego na tyle mało, że nie biorę sobie tego do serca.
Dzisiaj byłam na USG i tak się stresowałam, że mnie głowa rozbolała. Zarodek jest (prawie) gdzie trzeba, jest mniejszy niż oczekiwany (ale to w związku z młodszą ciążą niż kalkulatory wyliczają) i... JEST SERDUSZKO. Zaczęłam ryczeć jak bóbr na tej kozetce. Czuję się jakby ktoś zdjął ze mnie co najmniej wór z cementem XD
Na razie wszystko ok, muszę tylko na cito zbadać hormony i glukozę, ale dzisiaj nie dałam już rady, jutro oczywiście też tego nie zrobię, w piątek nie mogę zawieść w pracy... więc zostaje tylko sobota... ehh dobrze, że jestem z Warszawy i mam prywatne ubezpieczenie inaczej nie ogarnęłabym się z tym.