ja z Ursynowa
mam preglife, momly i ciąża+. Wszystkie trzy są takie se, nie wiem właściwie czego więcej bym od nich oczekiwała, po prostu żadna jakoś znacząco się nie wyróżnia. Najczęściej sięgam jednak do ciąża+, bo tam mam wyliczony wiek ciąży wg tego, co powiedziała ginekolog, a w innych jakoś się rozjechało xD
Kurde powiem Wam, że znów to zrobiłam. Znów sprawdziłam co na to wujek google i teraz jestem zaniepokojona. Na USG pani doktor od razu walnęła, że zarodek jest nisko i jej się to nie podoba, ale potem powiedziała o serduszku, ja zaczęłam beczeć i już nie do końca słuchałam + ewidentnie pani doktor się zaczęła hamować ze złymi newsami. No i teraz to zgooglowałam i właściwie wszędzie info, że powinnam leżeć jak najwięcej, nie dźwigać, nie przemęczać się, ale to niemożliwe w mojej pracy... więc nie rozumiem czemu nie dostałam L4. Do tego mój niski progesteron, zagrożenie ze strony tego łupieżu Gilberta, sezon chorobowy w pełni i masa dzieci z gilem to już w ogóle chyba powinnam siedzieć w domu i dbać o siebie. Więc nie rozumiem czemu po USG pani doktor powiedziała, żebym pomyślała o zwolnieniu przy czym sama mi go nie wypisała. A powiedziałam, że wizytę mam dopiero za 2 tyg. Nie wiem co teraz robić z tym fantem. Dzwonić do lekarza pierwszego kontaktu po zwolnienie? Zagryźć zęby i przeczekać?
Umówić się do kolejnego ginekologa i liczyć, że ten mi wystawi L4? Nie umiem o siebie walczyć, ale tym razem nawet nie chodzi o mnie... jeśli stracę ciążę, bo jak głupie cielę nie potrafiłam wyegzekwować na lekarzu L4 to sobie do końca życia nie daruję...