Kropka29
Moderator
- Dołączył(a)
- 18 Październik 2020
- Postów
- 5 105
To mi dziś za drugim razem już pobierała z dłoni, bo już innej opcji nie było i starczyło na styk bo ostatnie krople to już leciały z prędkością jedna kropla na 10 sekund Ale na szczęście ja nie mam żadnego innego problemu z pobieraniem krwi więc prócz tego że jest to nieprzyjemne to nie mdleję ani nic takiegoJa to w ogóle czytałam i słyszałam, że histopat w szpitalu nie wykrywa praktycznie nic oprócz zaśniadu. Ja po drugim poronieniu wysyłałam kosmówkę do badania genetycznego, ale tak zasugerował mi ginekolog. Z innych badań typu zespół antyfosfolipidowy nic mi nie wychodziło.
Mam identycznie... zawsze jest problem. Wbijają i nic nie leci, biorą te tradycyjne strzykawki (podobno jest łatwiej), walą mi w łokieć, a ostatnio już próbowała z dłoni. Mówiły też mi raz panie o jakimś miejscu, gdzie pobierają tylko z opuszka, ale zapewne jest to mega drogie. No i wspomniały, że głównie chodzą tam przestraszone krwi koksy z siłowni
U mnie dziś poranek dość nieprzyjemny, źle się czuje, niedobrze mi. Ale przynajmniej wyszło słońce
Mój mąż mimo że nie jest chucherkiem to panicznie boi się igieł i pobierania krwi u siebie… jak ma iść do punktu pobrań to jest dramat, cały się trzęsie. Ostatnio nawet się nie udało bo pielęgniarka nie była w stanie nawet igły wbić Najprawdopodniej trauma z dzieciństwa i już nie wiemy jak z tym walczyć, bo jednak dobrze by było żeby profilaktycznie raz na jakiś czas te badania zrobił…