Mi to się milion imion podobało, ale mąż wszystkie odrzucił. Najbardziej bym chyba chciała Borys albo Igor, ale mąż powiedział, że z tych rosyjsko brzmiących może być jedynie Wiktor, to już wolałam Piotrka.
Ja się wczoraj wepchnęłam w kolejkę. Musiałam jechać do PGE 40 km, wchodzę i tłum ludzi, okienka 4, stałam ze 20 minut, dobrze że miałam ze sobą wodę. Potem zwolniło się miejsce siedzące i kolejne 20 minut czekania. Wreszcie była moja kolej, przy okienku byłam z 15 minut, ale Pan nie był w stanie wszystkiego zrobić, więc powiedział, żeby iść do okienka obok. No więc stanęłam pierwsza w kolejce i od razu słyszę za sobą, że halo, teraz nie moja kolej, więc odpowiadam, że Pan mnie odesłał, ale to nie znaczy że będę stała od nowa w kolejce, a Pani do mnie dlaczego nie, więc mówię, że jestem tutaj od godziny, a poza tym jestem w ciąży i proszę sobie odpuścić.
Brzmi jak nic, ale dla mnie to były wyżyny asertywności wobec obcej osoby, więc adrenalina mi skoczyła aż mi się ręce trzęsly.