Inuś a to Ci się mały zbuntował. Dobrze by było znaleźć na to jakąś radę. Ze swojej strony mogę powiedzieć, że u mnie jest pewna zależność jeśli chodzi o apetyt i osobę, która karmi. Jako, że tata czyni to rzadziej niż ja, Natalia jest mniej przyzwyczajona do bycia karmioną przez niego i wtedy bardziej wybrzydza, marudzi a posiłek prędzej się kończy. Może rzeczywiście nie bez wpływu na Twojego malucha jest fakt, że Ty wróciłaś do pracy, a karmienie odbywało się w taki sposób, jak to opisujesz. Dużo się czyta o tym, jak to karmienie na siłę może negatywnie wpłynąć na cały proces wprowadzania pokarmów stałych i naukę jedzenia.
Ja wczoraj próbowałam zachęcić Natalię do jedzenia samodzielnego, ona miała jedną łyżeczkę, a ja drugą, ale jakoś bardziej jej odpowiadała zabawa w jednoczesne oblizywanie i gryzienie łyżeczki, bycie karmioną przeze mnie i usiłowanie grzebania rączką w misce. Oczywiście spodziewałam się, że tak ta próba się zakończy, byłam nastawiona na dużo przebierania i sprzątania, ale mała ostatnio zaczynała mi chwytać za łyżeczkę w trakcie karmienia i przeczytałam, że to może być dobry początek do nauki samodzielnego jedzenia.
Ja wczoraj próbowałam zachęcić Natalię do jedzenia samodzielnego, ona miała jedną łyżeczkę, a ja drugą, ale jakoś bardziej jej odpowiadała zabawa w jednoczesne oblizywanie i gryzienie łyżeczki, bycie karmioną przeze mnie i usiłowanie grzebania rączką w misce. Oczywiście spodziewałam się, że tak ta próba się zakończy, byłam nastawiona na dużo przebierania i sprzątania, ale mała ostatnio zaczynała mi chwytać za łyżeczkę w trakcie karmienia i przeczytałam, że to może być dobry początek do nauki samodzielnego jedzenia.