No i na mnie przyszła pora. Dostałam druk ZUS ZLA, wypełniony oczywiście ;-)
Właściwie mimo zapewnień że wszystko jest ok, tylko mam odpocząć, bo nie podoba mu się tak napięty brzuch i troszeczkę sobie poleżeć, pospacerować (ja z natury marszobiegi uprawiam), to się martwię. Lekarz mówi proszę się nie denerwować, zero stresów, a ja w drugą stronę.
Może rzeczywiście jest to konieczne, zbyt dużo ostatnio się dzieje i trochę bagatelizowałam pobolewanie brzucha i to że jest taki napięty. Kurcze teraz sobie wyrzucam że sama nadałam sobie takie duże tempo.
Zobaczymy co będzie po dwóch tygodniach. Jak się nie stresować, jak ja mam wyrzuty że zostawiam pracę, a z drugiej strony że na głowę wzięłam sobie za dużo, studia, praca, przeprowadzka, a ja kurna jakaś perfekcyjna muszę być.
Od dzisiaj zero obowiązków (aha już to widzę) zwalniam tępo i postanawiam marudzić na całego i wykręcać się od różnych zajęć...
Ale czy tak się da....