WIELKIE GRATULACJE!!!!! Napisz koniecznie cos wiecej, jaki duzy, jaki mialas poród! Alez sie ciesze!!!!!!!!!Hej hej hej! Nie bylo mnie tu zbutnio, bo ...... od 7 grudnia jestem z Adamem najszczesliwaszą mamą na swiecie!!! Emocji opisac sie nie da! od strachu przez euforię , ale zyczę tych cudownych chwil kazdje z Was i mam nadzieje, ze jestwscie juz blizej swoich marzen. Trzymam
za was kciuki jak zawsze mocno!!!!
reklama
Cześć dziewczyny, rzadko pisze ale czytam Was regularnie napiszcie mi jak podchodzicie do sprawy chęci poznania przez dziecko rodziców genetycznych. Czy nie obawiacie się że dziecko będzie miało chęć ich poznania a nie będzie miało takiej możliwości. Piszę od strony psychiki dziecka a nie ze ja będę się bała odrzucenia. Wiadomo przy zwykłej adopcji większość dzieci w pewnym momencie chce poznać rodziców biologicznych i ma taką możliwość po skończeniu 18 lat. W przypadku adopcji gamet nie ma takiej możliwości przynajmniej teraz. Czy o AK lub AZ mowicie rodzinie i później dziecku czy to temat tabu?
U mnie wiedzą przyjaciele, rodzina tylko ta zaufana. Moja corka dowie się wszystkiego, oczywiście postaram się dostosować informacje do jej wieku. Ale to nie będzie jakaś wielka nagle wyjawiona tajemnica, tylko normalna sprawa, nie chcę robić z tego wielkiego halo. Jestem jej mamą, urodziłam ją, jedna komórka nie byla ode mnie a miliony kolejnych powstały na bazie tego co dał moj organizm. Dowie się, że jest tak wyjątkowa, że walczyłam o nią wiele lat.Cześć dziewczyny, rzadko pisze ale czytam Was regularnie napiszcie mi jak podchodzicie do sprawy chęci poznania przez dziecko rodziców genetycznych. Czy nie obawiacie się że dziecko będzie miało chęć ich poznania a nie będzie miało takiej możliwości. Piszę od strony psychiki dziecka a nie ze ja będę się bała odrzucenia. Wiadomo przy zwykłej adopcji większość dzieci w pewnym momencie chce poznać rodziców biologicznych i ma taką możliwość po skończeniu 18 lat. W przypadku adopcji gamet nie ma takiej możliwości przynajmniej teraz. Czy o AK lub AZ mowicie rodzinie i później dziecku czy to temat tabu?
8 lat walki za nami, 8 nieudanych transferów i pytanie co dalej. Szkoda ze nie ma wypowiedzi dorosłych dzieci urodzonych z AK az. Co one o tym myślą. Też nie wyobrażam sobie żeby dziecko nie wiedziało bo to jak życie na bombie zegarowej. Kiedyś wyjdzie. Czytam Was i widzę że po urodzeniu nawet nie myślicie że to nie z Waszych komórek że kochacie ponad wszystko! Muszę chyba dojrzeć ale czas goni ciekawe czy są osoby które po urodzeniu żałowały tej decyzji. Pewnie na tym forum nie ma. Słyszałyście takie historie?U mnie wiedzą przyjaciele, rodzina tylko ta zaufana. Moja corka dowie się wszystkiego, oczywiście postaram się dostosować informacje do jej wieku. Ale to nie będzie jakaś wielka nagle wyjawiona tajemnica, tylko normalna sprawa, nie chcę robić z tego wielkiego halo. Jestem jej mamą, urodziłam ją, jedna komórka nie byla ode mnie a miliony kolejnych powstały na bazie tego co dał moj organizm. Dowie się, że jest tak wyjątkowa, że walczyłam o nią wiele lat.
Nie poddawaj sie, moja jest z 10 transferu . Myślę, że nie ma tu nikogo, kto by żałował, bo nie ma takiej opcji - to są nasze dzieci, kochane nad zycie. Ja mam w rodzinie zwykłą adopcje, dziewczyna jest juz dorosła i wiedziala od poczatku, nie chciala nigdy poznać genetycznych. Nie piszę „rodziców”, bo nie są nimi - są Ci ktorzy ją wychowali i kochają bezwarunkowo. A my nasze maluchy rodzimy- to więź jeszcze silniejsza.
Ja też mam zamiar wprowadzić moje dziecko w temat. Chcę zacząć jak będzie miała 4 lub 5 lat. Wśród najbliższych wie tylko mama i najbliższa przyjaciółka. Reszta nie wie bo myślę, że by nie zrozumieli w pełni, byłyby komentarze, a może czasem jakiś tekst rzucony bez złośliwości ale też nietaktowny, z zaskoczenia. Chcę tego sobie i dziecku oszczędzić bo niczego pozytywnego to nie wniesie a ludzie uwielbiają komentować i wymądrzać się na temat czyjegoś życia oraz plotkować.8 lat walki za nami, 8 nieudanych transferów i pytanie co dalej. Szkoda ze nie ma wypowiedzi dorosłych dzieci urodzonych z AK az. Co one o tym myślą. Też nie wyobrażam sobie żeby dziecko nie wiedziało bo to jak życie na bombie zegarowej. Kiedyś wyjdzie. Czytam Was i widzę że po urodzeniu nawet nie myślicie że to nie z Waszych komórek że kochacie ponad wszystko! Muszę chyba dojrzeć ale czas goni ciekawe czy są osoby które po urodzeniu żałowały tej decyzji. Pewnie na tym forum nie ma. Słyszałyście takie historie?
A czy żałuję? Najlepszą odpowiedzią na to pytanie jest, że jestem w kolejnej ciąży w ten sam sposób. W ogóle nie myślę tak, że gdzieś tam jest mama mojego dziecka. To ja jestem mamą. Kobieta, która podarowała komórkę jest dawczynią a nie matką. Oddanie jednej komórki wg mnie nie czyni z nikogo matki. Tak jak wcześniej pisałam, żałuję tylko że tyle czasu zajęło mi dojście do tej decyzji. No ale wtedy widocznie nie byłam gotowa i może tak musiało być.
Poza tym ja nie używam terminu "adopcja" do dawstwa komórki jajowej. Wg mnie jest różnica pomiędzy dawstwem komórek jajowych czy nasienia a adopcją dziecka, które już się urodziło. Być może w przypadku całego zarodka termin "adopcja prenatalna" ciut bardziej pasuje, ale też mam tu wątpliwości. Natomiast jeśli chodzi o komórkę jajową to dlaczego ktoś mówi "adopcja komórki jajowej"? Przecież sama niezapłodniona komórka jajowa nie ma nawet potencjału na to, żeby z niej człowiek powstał. To jest żeńska gameta rozrodcza tak jak plemnik jest męską gametą rozrodczą. A jakoś nigdy nie słyszałam o tym, żeby ktoś mówił, że adoptował plemniki.
A allo mlr wyszło mi 40,08 %Pomożecie?
Cross match wyszedł nam mocno dodatni coś ponad 33 %
Co to oznacza?
Telepradę z docentem mam dopiero w styczniu,
Czyli dobrze?
hatszepsut2023
Zaciekawiona BB
- Dołączył(a)
- 1 Lipiec 2023
- Postów
- 45
Ja też nie zamierzam ukrywać, ale zastanawiam się nad sensem poruszania tematu w wieku przedszkolnym. Dziecko chyba ani się tym chyba za bardzo nie interesuje, ani nie wie o co chodzi. Jak myślicie?
reklama
Ja czytałam, że im wcześniej tym lepiej. Oczywiście to jest temat, który będzie powracał, opowieść trzeba dostosowywać za każdym razem do wieku, wprowadzać stopniowo nowe elementy. To nie będzie tak, że raz się powie i sprawa załatwiona. Na początku dziecko nic albo prawie nic z tego nie zrozumie, ale jeśli opowieść się wdroży wcześnie to jest szansa, że tak jak Melapola pisała, nie będzie z tego wielkiego halo, dziecko przyjmie to jako coś naturalnego, będzie z tą informacją wzrastało. Czytałam, że jeśli się powie dopiero w wieku nastoletnim (w ogóle najgorszy z możliwych pomysłów wprowadzić temat nastolatkowi, kiedy trwa burza hormonów) albo w wieku dorosłym to dziecko/dorosły może dzielić swoją historię na sprzed dowiedzenia się i po dowiedzeniu się oraz czuć się oszukanym przez najbliższe osoby. Ja chcę żeby było to wprowadzone naturalnie, bez robienia z tego jakiejś niesamowitej tajemnicy czy historii. Nie chcę dziecku któregoś pięknego dnia "spuścić bomby" tą informacją.Ja też nie zamierzam ukrywać, ale zastanawiam się nad sensem poruszania tematu w wieku przedszkolnym. Dziecko chyba ani się tym chyba za bardzo nie interesuje, ani nie wie o co chodzi. Jak myślicie?
Podobne tematy
- Odpowiedzi
- 4 tys
- Wyświetleń
- 253 tys
- Odpowiedzi
- 18
- Wyświetleń
- 21 tys
- Odpowiedzi
- 9
- Wyświetleń
- 2 tys
- Odpowiedzi
- 15
- Wyświetleń
- 3 tys
Podziel się: