Z wcześniactwem są powiązane różne możliwe komplikacje zdrowotne w późniejszym życiu, każdy dodatkowy dzień w brzuchu mamy jest na wagę złota. Dlatego lekarze w takiej sytuacji starają się znaleźć jak najlepszy kompromis pomiędzy jak najdłuższym noszeniem dziecka przez matkę a datą porodu. Jak rodziłam pierwszą córkę, donoszoną (ale wczesną donoszoną, tuż po skończeniu 37 tygodnia), miałam pogadankę z lekarzem który uprzedzał mnie o możliwych powikłaniach związanych z tak wczesnym porodem.
Niestety w późnym wieku należy się liczyć nie tylko z tym, że mogą być problemy z zajściem w ciążę, ale też może w ciąży nastąpić mnóstwo powikłań co może skutkować poronieniem, porodem przedwczesnym (jeśli przed 26/28 tygodniem ciąży to szanse na to że dziecko przeżyje są minimalne), dzieckiem z problemami zdrowotnymi, niepełnosprawnym itp. To nie musi się zdarzyć, ale prawdopodobieństwo że się zdarzy jest wyższe niż u młodych matek. Dlatego każdy tu kto przez to już przeszedł mówi ci to samo....że to nie taka bułka z masłem i jest z tym związany ogrom stresu. Im później tym gorzej, bo łożysko już może być niewydolne.