no dokladnie, Madziula, moje byly w zlobku i z czystym sercem je tam oddawalam, to byla wspaniala placowka, piekny dom, z tylu olbrzymi ogrod z malym laskiem i farma, dzieci chodzily (jak juz starsze) wybierac jajeczka kurkom i bawic sie z kozkami, a jak nie chcialy spac (bo moje nie chcialy), to po prostu bawily sie z innymi niespiacymi dziecmi, albo panie im puszczaly delikatna spokojna muzyke, a one ukladaly sobie np. w tym czasie klocki. A takie przedszkole to tylko wlasnie pomaga w regulacji rytmu dnia.
W zyciu nie mialy odparzonej pupy, zawsze czysciutko, glodne tez nigdy nie byly.
The Hague, dziekuje Ci, ale nie musisz mi wspolczuc, dlatego, "ze nie mam wyboru". Wybor mam, owszem, moge siedziec w domu, podczas gdy moj maz bedzie zapinkalal na dwa etaty, a dzieci beda go znaly z moich opowiadan. Czego zreszta chce jemu i maluchom oszczedzic, bo wole pracowac choc te dwa dni w tygodniu, a on tez sie lepiej z tym czuje, ze nie cale finanse na "jego glowie". A wolny czas jego i moj wole spedzic na relaksie razem z dziecmi.
Moje dzieci chodza do zlobka i opiekunki od 2008 roku i ani razu nie mialam jakiejs strasznej sytuacji. Owszem, zdarzaly sie male "rzeczy do ustalenia", ale wszystko przy dobrych checiach obu stron.
Nie podoba mi sie, ze niektore z Was pisza, ze NA SZCZESCIE NIE MUSZA DAWAC DZIECI DO ZLOBKA, jakby co najmniej przypalali tam maluchy goracym zelazem, a czytaja to dziewczyny, ktorych dzieci chodza lub wlasnie maja isc do zlobka i po prostu sie stresuja i wyobrazaja sbie te dantejskie sceny, ktorych dzieci beda uczestnikami.
Jesli macie mozliwosc i ochote byc caly czas w domu, prosze bardzo, jest to niewatpliwie piekne i dobre. Piekne i dobre jest rowniez isc do pracy, a dziecko odprowadzac do dobrego, przyjaznego mu miejsca, gdzie radosnie i tworczo bedzie spedzalo czas wsrod milych pan i rownie radosnych rowiesnikow.
dawno nie dawalam fotki malutkiej, juz ma 7 miesiecy