Astrid1987
Mama Tygrysica z Księżyca
W moim życiu przewinęło się wiele gryzoni. Jak byłam mała, to mieliśmy w domu hodowlę świnek morskich. Wszystkie żyły średnio 5-6 lat i odchodziły ze starości. Były rozpieszczone do granic możliwości chyba . Prócz tego miałam szczurki, myszoskoczka, koszatniczkę i teraz u rodziców jest szynszyla. Oczywiście wszystkie te zwierzaczki nie były w jednym czasie w naszym domu. Chociaż pamiętam, że mieliśmy taki okres, że w domu było stado świnek, żółw, 2 papużki faliste, 2 nimfy i jamnik. Jamnik żył 14 lat, w sumie nie wiem ile by żył tak naprawdę, bo w takim wieku się pogryzł z psem i miał uszkodzony kręgosłup bez szans na wyzdrowienie, więc trzeba było go uśpić . Teraz u rodziców są dwa westie i szynszyla. Westie znalazły się stąd, że rodzice zobaczyli artykuł w gazecie kynologicznej i się zakochali. Najpierw wzięli jednego, którego jamnik wychowywał. Jak już jamnik zaczął niedomagać (miał problemy z prostatą i później z sercem), to wzięli drugiego westa, bo akurat znajoma zadzwoniła, czy nie chcą psiaka. Po tym, jak się pojawił szczeniak, jamnik odzyskał młodość . Jak tak sobie pomyślę, to całe życie miałam niezłe zoo w domu. Mam nadzieję, że u nas też kiedyś jakieś zwierzaczki zamieszkają. Dzieci wychowywane ze zwierzętami są bardziej wrażliwe i uczą się odpowiedzialności.