reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Holandia

ale ja idąc do Maca chcę być obsłużona szybko, bo taka jest idea tego typu restauracji. Jakbym chciała czekać sto lat na kanapkę, to bym poszła do jakiegoś innego miejsca, gdzie kanapki raczej są trochę zdrowsze.
Nie, no dokładnie tak jak mówisz. Są miejsca, gdzie niemal każdy wymaga szybkiej obsługi, bo taka jest idea fast foodów.
Pisałam bardziej ogólnie, a nie konkretnie o Mac'u:-)
 
reklama
Dziewczyny,stalo mi sie dzis cos strasznego...bylam z dziecmi na zakupach i jak sie zatrzymalam z wozkiem przy stoisku to kolko odlecialo z tego cholernego wozka i caly wozek sie wywalil..mala wypadla na glowke...nie macie pojecia,jak sie wystraszylam...cala ekpia i klienci sie rzucilio na ratunek,mala ryk nieziemski...poki co to spi...czuje sie straszniue,jestem roztrzesiona :(
napisz póxniej co z malutką
 
Sencilla mam nadzieję że z niunią wszystko dobrze.

W odchudzanu to najlepsza dieta MŻ...mam koleżankę, która non stop jest na jakiejś diecie więc zawsze jestem obyta o co chodzi w tych Dukanach i innych:-D...
No i jak ktoś ma skłonności do tycia to niestety musi się bardziej pilnować

A obsługa klienta w Holandii jest w większości fatalna- szczególnie w restauracjach(im na napiwkach chyba nie zależy) ale jak się pójdzie do włoskiej to zupełnie co innego, oni też do szybkich nie należą ale wszystko robią z uśmiechem.
Jeśli się pójdzie do drozszego sklepu to tam już inaczej...Poza tym jestem zdania(może typowo PL-nie wiem) że teraz wszystkiego jest taki wybór że można przebierać i po co mam chodzić tam gdzie jest niefajnie.
 
Sencilla mam nadzieję że z niunią wszystko dobrze.

W odchudzanu to najlepsza dieta MŻ...mam koleżankę, która non stop jest na jakiejś diecie więc zawsze jestem obyta o co chodzi w tych Dukanach i innych:-D...
No i jak ktoś ma skłonności do tycia to niestety musi się bardziej pilnować

A obsługa klienta w Holandii jest w większości fatalna- szczególnie w restauracjach(im na napiwkach chyba nie zależy) ale jak się pójdzie do włoskiej to zupełnie co innego, oni też do szybkich nie należą ale wszystko robią z uśmiechem.
Jeśli się pójdzie do drozszego sklepu to tam już inaczej...Poza tym jestem zdania(może typowo PL-nie wiem) że teraz wszystkiego jest taki wybór że można przebierać i po co mam chodzić tam gdzie jest niefajnie.

Masz rację. Teraz wybór jest tak szeroki, że jak ktoś nie chce na mnie zarobić, to co mu będę się narzucać :rofl2:
 
Iskierka masz racje w Pl niektorzy handlowcy wyznaja zasade " nasz klijent nasz pan"! Moi rodzice zajmowali sie handlem i tata zawsze to powtarzal.
W zeszlym roku jak bylam w Pl mialam zabawna sytuacje w kauflandzie, stalam w kolejce do kasy bylo kilka osob przede mna no a pani kasjerce sie nie spieszylo. Za mna w kolejce stala taka kobitka po 50tce byla tak zbulwersowana faktem ze musi tak dlugo w tej kolejce stac ze zaczela pytac sie wszystkich ktorzy byli przed nia czy placa karta bo to dlugo trwa i moze ktos ja przepusci albo zmieni kase! No masakra ja bylam juz chyba w 15 czy 16 tyg i tez nie mialam najmniejszej ochoty nocowac w markecie! ale ze hormony troche szalaly to mowie do mojego ze przed wyjazdem musimy te drobniaki wydac i zaczelam grzebac w portfelu z miedziakami! :laugh2::laugh2: Jak ta babka to uslyszala to myslalam ze padnie! hehe :-D:-D
 
Mi tez dieta by sie przydala bo jeszcze mi troche zostalo po ciazy ale jakos nie moge sie zebrac zeby zadzwonic do siostry bo ona od jakiegos czasu jest na diecie tylko nie pamietam jakiej ale schudla ponad 15kg! Ale nie je pieczywa, ziemniakow, ryzu, kaszy i serow. Ja narazie nie jem slodyczy chipsow i nie pije gazowanego, ale jak wroce do pracy to samo spadnie, mam nadzieje.:-)
 
:tak: taka prawda, niektorzy polscy klientci maja dupe wyzej niz glowe, moja przyjaciolka pracujac w tesco nie raz wracala z placzem do domu, bo ilez mozna , zostala nawet przez klienta raz wyzwana od k.. i dzi..

ja pracowalam w Amsterdamie w biurze obslugi klienta dla klientow polsko i anglojezycznych i musze wam powiedziec, ze w sumie wielu moich kolegow zazdroscilo mi jak latwo i szybko mozna zalatwic sprawe z hotelami, z reguly polskie hotele swietnie traktuja swoich klientow i skargi sa szybko rozwiaznywane czesto wraz z solidna rekompensata. Jesli chodzi o klientow, ktorzy korzystali z uslug bylo roznie, przewaznie milo i przyjemnie, uwierzcie mi wlosi , hiszpanie , anglicy , amerykanie uwielbiaja narzekac, sa bardziej agresywni niz polacy. niekiedy trafil sie jakis niemily pan lub pani z pyskowka, na szczescie firma pozwala nam na przerwanie rozmowy z klientem o ile dwukrotnie nie reaguje na prosby o uspokojenie sie i zaprzestanie agresywnej wymiany zdan.
wg mnie to swietne podejscie , nie wiem z kolei , czy pracujac w takim biurze w Polsce, pozwolono by mi sie rozlaczyc.

Holandia po prostu wiekszy luz , do wszystkiego, szczegolnie do jakosci i obslugi klienta, napewno nikt stresow nie zabiera do domu, to tez dobrze z drugiej strony dla pracownika, oczywiscie gorzej dla klienta :p niestety serwis to serwis, albo jest dobry, albo taki sobie...
 
Ostatnia edycja:
:tak: taka prawda, niektorzy polscy klientci maja dupe wyzej niz glowe, moja przyjaciolka pracujac w tesco nie raz wracala z placzem do domu, bo ilez mozna , zostala nawet przez klienta raz wyzwana od k.. i dzi..
Właśnie o tym mówiłam
Holandia po prostu wiekszy luz , do wszystkiego, szczegolnie do jakosci i obslugi klienta, napewno nikt stresow nie zabiera do domu, to tez dobrze z drugiej strony dla pracownika, oczywiscie gorzej dla klienta :p niestety serwis to serwis, albo jest dobry, albo taki sobie...
No niestety, wszystko ma swoje plusy i minusy. Takie jest życie.

Pamiętam taką sytuację, gdy pracowałam na kasie w supermarkecie real. Wigilia, pełna gotowośc do pracy. Wiele z kasjerek to kobiety z rodzinami, więc każdy chciałby iść wcześniej do domu. ja miałam to wątpliwe szczęście że musiałam zostac do końca, czyli gdzieś do godziny 16.00, a tak naprawdę to do ostatniego klienta, bo chociaż od 16.00 grzecznie informowało się przez głośniki, że prosimy o podchodzenie do kas i zapraszamy po świętach to oczywiście "maruderzy" nic sobie z tego nie robili.
Wreszcie gdzieś koło 16.30 do kasy podjeżdżają pełnym po brzegi wózkiem ostatni klienci - na moje oko ludzie wykształceni i z dobrze wypchanym portfelem.
Zaczynam ich kasować i gdzieś w połowie wózka trafiam na świeczki, na krtórych nie ma kodu kreskowego. Z nadzorem kasowym próbujemy bezskutecznie wołać pracowników czy szukać kodu po półkach. Niestety, wszyscy pracownicy działu już "wybyli", a jak na złość takich samych lub podobnych świeczek nigdzie nie było. Grzecznie więc informuje klientów, że nie sprzedamy im tych świeczek, ponieważ nie ma na nich ceny, że bardzo przepraszamy i takie tam.
Wtedy klientka wyjeżdża z tekstem: "No wie pani, ciekawe jak ja teraz przez Panią Wigilie zrobię, bez świeczek?"
Wtedy ja z mina niewiniątka: "Nie wiem jak Pani zrobi wigilię bez świeczek, wiem natomiast, że dzięki Pani marudzeniu ja na pewno nie zrobię Wigilli i to niezależnie czy mam świeczki, czy nie".
Mina klientki - bezcenna:-D:-D:-D
 
reklama
Właśnie o tym mówiłam

No niestety, wszystko ma swoje plusy i minusy. Takie jest życie.

Pamiętam taką sytuację, gdy pracowałam na kasie w supermarkecie real. Wigilia, pełna gotowośc do pracy. Wiele z kasjerek to kobiety z rodzinami, więc każdy chciałby iść wcześniej do domu. ja miałam to wątpliwe szczęście że musiałam zostac do końca, czyli gdzieś do godziny 16.00, a tak naprawdę to do ostatniego klienta, bo chociaż od 16.00 grzecznie informowało się przez głośniki, że prosimy o podchodzenie do kas i zapraszamy po świętach to oczywiście "maruderzy" nic sobie z tego nie robili.
Wreszcie gdzieś koło 16.30 do kasy podjeżdżają pełnym po brzegi wózkiem ostatni klienci - na moje oko ludzie wykształceni i z dobrze wypchanym portfelem.
Zaczynam ich kasować i gdzieś w połowie wózka trafiam na świeczki, na krtórych nie ma kodu kreskowego. Z nadzorem kasowym próbujemy bezskutecznie wołać pracowników czy szukać kodu po półkach. Niestety, wszyscy pracownicy działu już "wybyli", a jak na złość takich samych lub podobnych świeczek nigdzie nie było. Grzecznie więc informuje klientów, że nie sprzedamy im tych świeczek, ponieważ nie ma na nich ceny, że bardzo przepraszamy i takie tam.
Wtedy klientka wyjeżdża z tekstem: "No wie pani, ciekawe jak ja teraz przez Panią Wigilie zrobię, bez świeczek?"
Wtedy ja z mina niewiniątka: "Nie wiem jak Pani zrobi wigilię bez świeczek, wiem natomiast, że dzięki Pani marudzeniu ja na pewno nie zrobię Wigilli i to niezależnie czy mam świeczki, czy nie".
Mina klientki - bezcenna:-D:-D:-D

hahahaa :-D:-D:-D musiała mieć niezłą minę
 
Do góry