Właśnie o tym mówiłam
No niestety, wszystko ma swoje plusy i minusy. Takie jest życie.
Pamiętam taką sytuację, gdy pracowałam na kasie w supermarkecie real. Wigilia, pełna gotowośc do pracy. Wiele z kasjerek to kobiety z rodzinami, więc każdy chciałby iść wcześniej do domu. ja miałam to wątpliwe szczęście że musiałam zostac do końca, czyli gdzieś do godziny 16.00, a tak naprawdę to do ostatniego klienta, bo chociaż od 16.00 grzecznie informowało się przez głośniki, że prosimy o podchodzenie do kas i zapraszamy po świętach to oczywiście "maruderzy" nic sobie z tego nie robili.
Wreszcie gdzieś koło 16.30 do kasy podjeżdżają pełnym po brzegi wózkiem ostatni klienci - na moje oko ludzie wykształceni i z dobrze wypchanym portfelem.
Zaczynam ich kasować i gdzieś w połowie wózka trafiam na świeczki, na krtórych nie ma kodu kreskowego. Z nadzorem kasowym próbujemy bezskutecznie wołać pracowników czy szukać kodu po półkach. Niestety, wszyscy pracownicy działu już "wybyli", a jak na złość takich samych lub podobnych świeczek nigdzie nie było. Grzecznie więc informuje klientów, że nie sprzedamy im tych świeczek, ponieważ nie ma na nich ceny, że bardzo przepraszamy i takie tam.
Wtedy klientka wyjeżdża z tekstem: "No wie pani, ciekawe jak ja teraz przez Panią Wigilie zrobię, bez świeczek?"
Wtedy ja z mina niewiniątka: "Nie wiem jak Pani zrobi wigilię bez świeczek, wiem natomiast, że dzięki Pani marudzeniu ja na pewno nie zrobię Wigilli i to niezależnie czy mam świeczki, czy nie".
Mina klientki - bezcenna