Oj Anusia, u nas tyle sie dzieje, ze nie powoli przestaje nadazac
( mamy maly dolek finansowy, muslismy apk zrobic, ktore kosztowało nasz 600e, nowe opony zimowe nastepne 300e... generalnie trzeba bylo wyczarowac tysiac, ktorego nie mamy... jestesmy na minusie od tygodnia, maz pozyczyl od kolego 100e na przezycie, ale nie wiem jak to bedzie... od rodzicow nie moge wiecznie ciagnac i tak nam pomagaja jak moga...na dzien dzisiejszy jestesmy biedni...
musielismy zrezygnowac ze zlobka, traktowali moje dziecko okropnie, przy czym dało sie odczuc dyskryminacje...
najpierw zarzucili mi, ze zle, ze nie mowie do Kuby po holendeesku... (kazdy pedagog wie, ze powinno sie mowic do dziecka w moedertaal... dostałam wiec za to zjeby, bo panie maja problem z komunikacja z moim synem...
pozniej uslyszalam, ze zle robilam, ze karmilam dziecko 9 miesiecy piersia, bo teraz zasypiac sam nie umie a one nie maja czasu na zajmowanie sie tylko nim...
nastepnie dowalily, zamykajac go w slaapkamer, w tym lozeczku co jak klatka dla malp wyglada, i zostawialy go na 2-3h zeby plakal... po czym dziecko zasypialo ze zmeczenia...
nie raz prosilam, zeby na dwor mu czape zakladaly, maz przychodzi po malego, a on na dworze w krotkim rekawku, w kapciach i bez czapki "musi sie uodparniac" uslyszal maz... wszystko sie zgadza, ale ku*wa w listopadzie???
do tego doszłą sytuacja, kiedy schowałam sie przy szybie, w zlobku chcialam zobaczyc co sie dzieje. Maly plakal, chcial do jednej pani na raczki, odepchnela go, do drugiej poszedl, to samo. wtedy weszlam, kuba placze, pytam co sie dzieje- a ona rzucila tylko
"jakub, mama przyszla" i wyszla... no szarpnelo to mna, wiec zabralam dziecko pod pache i podziekowalam kinderopvang... rozmowa z menagerka nic nie dała... z dyrektorka tym bardziej...
moj lokal powoli sie rozkreca.. POWOLI doslownie, w pierwszym miesiacu zarobilam tyle co na czynsz... no ale licze ze wszystko sie kiedys ulozy...
(2m pod ziemią
)