Witam po długiej przerwie. Na razie nie próbuję Was doczytać, ale trzymam kciuki za potrzebujące i gratuluję udanych wizyt. I oczywiście witam nowe mamy.
U nas po staremu. Nadal siędzę w domu już z Ninką i tak na prawdę mój dzień nie róźni się zbytnio od dnia poprzedniego. W weekend trochę mieliśmy gości dlatego też nie było czasu zajrzeć na bb.
Czujemy się dobrze, objawy są tkliwe piersi, wilczy apetyt i momentami mdłości z tendencją do wymiotów, Aaaaa no i senność senność senność, żeby się wyspać muszę dziecko oddać do mamy
Co do bliźniąt syjamskich to żadna z nas nie wie co by zrobiła bo nie jest w tej sytuacji i mam nadzieję, że nigdy nie będzie.
Co do pracodawców choć nie czytałam Waszych wcześniejszych wypowiedzi to są wiadomo róźni. Ale ja wiem jedno. Nigdy praca nie byłaby dla mnie ważniejsza i opinia szefa, albo jego fochy. Już raz miałam nauczkę, chodziłam do pracy dość długo bo do 6 miesiąca, mimo, że lekarz wręcz mnie namawiał na l4. Łudziłam się że zrobię dobre wrażenie, że szef doceni. Yhy. Docenił, po porodzie jak tylko zbliżał się koniec mojej umowy nie przedłużył mi jej i podziękował za współpracę. Ot tyle. Teraz nawet się nie zastanawiałam, jak lekarz powiedział l4.
No ale każdy jest inny.
Czarna, ja w pierwszej ciąży wizytę miałam co 3 - 4 tygodnie i usg miałam na każdej wizycie,gin mówił, że nie ma to żadnego wpływu na dziecko.