akozka
Misia Kosia 3.12.09
Ufff, doczytałam. Myślałam, że będzie więcej, widać jesień nie sprzyja długiemu pisaniu :-)
Dużo zdrowia wszystkim chorowitkom! Zwłaszcza dzieciakom!
Z wydarzeń u mnie to udało mi się wymienić buty na pół numeru większe Jestem przeszczęśliwa, choć te pół numeru wydają mi się kilkoma numerami ;-) Ale nareszcie mogę w nich chodzić i o to chodzi :-)
Poza tym wczoraj pojechaliśmy na pchli targ i kupiłam dla Młodej strój na Święta i trzy fantastyczne obrazki z Kubusiem Puchatkiem do powieszenia na ścianę. Teraz tylko ktoś musi mi tą ścianę przygotować na przyjście dziecka... Już ponad miesiąc dyskutujemy o tym, że trzeba pomalować... i nic... cisza... Ani kolor nie wybrany ani nic... Mała się urodzi a my nadal będziemy tkwić w białym mieszkaniu
Z mniej przyjemnych rzeczy to bolą mnie plecy i pośladek. Choć stwierdzenie bolą nie odzwierciedlają teo co przeżywam. Wczoraj jak jechaliśmy samochodem to Marcin musiał się ze mną zamienić, bo nie byłam w stanie wcisnąć sprzęgła Bałam się, że zaraz gdzieś wypakujemy! Cała noga mi drętwieje, półdupek boli, chodzić nie mogę :-( W środę idziemy na kontrolę to się pożalę położnej. Choć i tak wiem, że powie że to normalne i że tak ma być. A jako "leczenie" powie - to nie chodź, nie naciskaj niczym, leż żeby nie dotykać i przeczekaj... A ja wyję z bólu przy każdej prawie zmianie położenia. No to się Wam pożaliłam.
Zaraz zmykam wymyślać obiad, bo jak ktoś je śniadanie o 14, to nie jest potem tak szybko głodny, nie? Nie ma to jak leniwe weekendy we dwoje ;-)
Może jeszcze dziś uda mi się poczytać co żeście naskrobały, a jak nie to dopiero jutro albo i we wtorek... Coś mi strasznie czas ucieka ostatnio
Dużo zdrowia wszystkim chorowitkom! Zwłaszcza dzieciakom!
Z wydarzeń u mnie to udało mi się wymienić buty na pół numeru większe Jestem przeszczęśliwa, choć te pół numeru wydają mi się kilkoma numerami ;-) Ale nareszcie mogę w nich chodzić i o to chodzi :-)
Poza tym wczoraj pojechaliśmy na pchli targ i kupiłam dla Młodej strój na Święta i trzy fantastyczne obrazki z Kubusiem Puchatkiem do powieszenia na ścianę. Teraz tylko ktoś musi mi tą ścianę przygotować na przyjście dziecka... Już ponad miesiąc dyskutujemy o tym, że trzeba pomalować... i nic... cisza... Ani kolor nie wybrany ani nic... Mała się urodzi a my nadal będziemy tkwić w białym mieszkaniu
Z mniej przyjemnych rzeczy to bolą mnie plecy i pośladek. Choć stwierdzenie bolą nie odzwierciedlają teo co przeżywam. Wczoraj jak jechaliśmy samochodem to Marcin musiał się ze mną zamienić, bo nie byłam w stanie wcisnąć sprzęgła Bałam się, że zaraz gdzieś wypakujemy! Cała noga mi drętwieje, półdupek boli, chodzić nie mogę :-( W środę idziemy na kontrolę to się pożalę położnej. Choć i tak wiem, że powie że to normalne i że tak ma być. A jako "leczenie" powie - to nie chodź, nie naciskaj niczym, leż żeby nie dotykać i przeczekaj... A ja wyję z bólu przy każdej prawie zmianie położenia. No to się Wam pożaliłam.
Zaraz zmykam wymyślać obiad, bo jak ktoś je śniadanie o 14, to nie jest potem tak szybko głodny, nie? Nie ma to jak leniwe weekendy we dwoje ;-)
Może jeszcze dziś uda mi się poczytać co żeście naskrobały, a jak nie to dopiero jutro albo i we wtorek... Coś mi strasznie czas ucieka ostatnio