Hej Heeej
My po chrzcie ufff. Nerwy wczoraj od rana, stres...ale wyszło super:-) Chrzestna karmiła Alusia krótko przed wyjazdem i mówi mi, że mały zrobił kupę
No to ciach go na przewijak i jedziesz (mały miał spodnie na szelki i żeby go przewinąć trzeba było zdjąć wszystko!! Jak go z trudem rozebrałam okazało się, że nic nie narobił! Migiem go ubraliśmy i cudem się nie spóźniliśmy. Ehh cali my - na ostatnią chwilę!
W kościele już jak uroczyście wchodziliśmy mały się strasznie prężył i bach - na kazaniu walnął kupę
I znów szybko go przebierać w zakrystii i znów ledwo o zdążyłyśmy - tym razme na same chrzciny
Było ogółem 4 dzieci - w tym jedna dziewczynka...Zadne dziecko nie płakało!
Dostaliśmy też kopertę od księdza
a wniej pamiatka chrztu hehe ale i tak się smiałam, że dał nam kopertę.
Całą mszę mały był spokojny - zresztą wszystkie dzieci były spokojne i żadne nie płakało nawet:-) Dumna byłam.
W domu już luz - mały praktycznie przespał swój dzień potem
Zmęczył go kościół hehe.
Zdjęcia wrzucam do Albumu.
Dziś jestem chora
W kościach mnie łamie, gardło boli, głowa pęka i idę się zaraz położyć albo lepiej książkę poczytam (zawsze mi lepiej potem). T w pracy do późna i zostałam sama:-(
Aaa no i chusta NATI doszła niedawno:-) fajne to jest, już nawet wiązałam ją i małego włożyłam - nie taki diabeł straszny, poćwiczę troszkę i będę go nosić