reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Grudzień 2009

akozka Ty przynajmniej znasz termin cesarki, bo ja choć będę ją miała na 99%, to muszę czekać na rozpoczęcie akcji.
Wszystkiego naj dla naszych forumowych Katarzyn:)
 
reklama
Hejka! Nadrabiłam ostatni chyba tydzień, co usiadłam to nowe 50 stron... Ale to już za mną! Teraz mogę spróbować przez kilka dni być w miarę na bieżąco, bo za tydzień przyjeżdżają moi Rodzice do pomocy a za 8 dni CC.

Wszystkim solenizantkom i jubilatkom z ostatnich kilku dni - wszystkiego najlepszego!!! Ślicznych maleństw, szybkiego i łatwego porodu a potem duuużo radości z dzieciątkiem w domku!


Ciekawa sprawa z tą cesarką. Odkąd się dowiedziałam dokładnie o terminie to przestałam zważać na jakiekolwiek objawy porodu. Po prostu czekam na swój dzień i tyle. Zaplanowałam sobie już co którego dnia robię, poinformowałam Misię, żeby się nie wygłupiała i nie psuła planów, bo nie dostanie prezentów na Gwiazdkę (nie zdążę kupić :sorry:) i tak sobie trwamy i odkreślamy po kolei co zrobione. Zero stresu na razie, super sprawa :-) Coś jednak jest z tą psychiką :-D

Odnośnie porodów itp. Jak tak czytam, że w Polsce za wszystko się płaci to dochodzę do wniosku, że poród w Szwecji nie jest taki tragiczny. Może i ciąża jest traktowana nieco inaczej, bo co ma być to będzie, ale dzięki temu jest ponad 95% urodzeń żywych i w miarę zdrowych. A sam poród jest za darmo, trzeba tylko zapłacić za salę i jedzenie (Tatuś 270 koron, Mamusia 80 - czyli razem jakieś 150 zł za dobę). Za to mamy wszystkie udogodnienia, wanna, łóżka, sale rodzinne (dla mamy, taty i maleństwa), opiekę laktacyjną, położna i pielęgniarka na zawołanie, pediatra na oddziale, anastezjolog non - stop (chyba, że jakiś poważny wypadek, to trzeba poczekać parę minut aż zejdzie z innego oddziału), piłki różne, itp. Każda sala ma łazienkę z prysznicem, dwa łóżka, łóżeczko dla maleństwa, itd. Do tego jeszcze można sobie "zaklepać" salę u położnej, jeśli ciąża jest prowadzona przez gabinet położniczy związany ze szpitalem i ciąża nie jest trudna. Zaklepać, czyli mieć pewność, że choćby się paliło i było 1000 osób w kolejce, to dla rodzącej sala się znajdzie, choćby nie wiem co i nie wiem kiedy się działo. Osobno też są porody planowane, osobno naturalne, osobno cesarki awaryjne - każda ma swoje piętro, swoje sale, swoich specjalistów, itp. Raj po prostu... Jedyne co muszę zrobić przed porodem to zadzwonić, że już jadę (jeśli nie planowane) i ustalić na które piętro się dostać. A i wziąć papier z grupą krwi, bo resztę badań zrobią na miejscu.

Wszystkie papiery dotyczące ciąży i porodu są w formie elektronicznej w systemie i nic nikomu nie wysyłają - mój lekarz ma dostęp do danych moich i dziecka (o ile wyraziłam na to zgodę), moja przychodnia - którą wybrałam dla dziecka - dostaje dostęp do danych od razu gdy wybiorę która to, itp. Niczym się nie martwię, nie stresuję dodatkowo, bo od tego jest moja położna, żeby wszystko grało. Potem te obowiązki przejmuje lekarz Małej i też czuwa, żeby wszystko było ok. Ot, państwo opiekuńcze. Pełen socjalizm w najlepszej formie. Gdy pomyślę, że miałabym zapłacić tyle kasy za to, żeby rodzić w godnych warunkach to aż mnie skręca w środku. I zaczynam rozumieć moją bratową, która w czasie ciąży w ostatnim trymestrze w tygodniu potrafiła odwiedzić 3 lekarzy, żeby zapewnić sobie dobre warunki do rodzenia w Łodzi. A tu będą mnie jeszcze przepraszać, jeśli coś będzie nie po mojej myśli. Nawet jeśli to taka drobnostka jak to, że pielęgniarka nie zrozumiała co powiedziałam, bo mówiłam do niej po polsku a nie angielsku czy szwedzku...

Co do puchnięcia rąk, nóg, niewygody spania, itp. Oj ciężko jest, muszę przyznać. Ręce odtajają mi dopiero jakieś 3-4 godziny po wstaniu, tzn. zaczynam mieć w nich czucie. Nie jestem w stanie zanieść dwóch talerzy w dwóch rękach z kuchni do pokoju, bo zwyczajnie nie czuję nic a ręce nie reagują na moje "zachcianki". Czasem mam wrażenie, że zaraz upuszczę to co niosę. Mam nadzieję, że to przejdzie po porodzie, bo inaczej nie wezmę dziecka do ręki!:no: Nogi to samo, nie mogę wstać, chodzę jak ofiara losu, o ile chodzę a nie siedzę, bo nie mogę na nich ustać. Postawiliśmy już łóżeczko przy łóżku i teraz żeby iść w nocy siku to muszę się przeczołgać w nogi łóżka - to jest tragedia! Zastanawiam się czy nie odstawić łóżeczka na te kilka dni gdzieś dalej, żebym mogła się sturlać jak do tej pory :zawstydzona/y: A jeśli chodzi o objawy w ciąży to dopiero 3 trymestr daje mi się we znaki. Początki były cudowne, pierwsze miesiące to był raj, potem nieco gorzej a teraz to już chyba faktycznie wiek wychodzi ze mnie... Marudna się zrobiłam, leniwa i wszystko mnie boli... Jedyne co mnie trzyma przy jakim takim zdrowym rozsądku to to, że postanowiłam do Świąt odzyskać formę (w sensie być w stanie wszystko przygotować), żeby nie dać Teściowi tematu do awantury :confused2: Tak więc ostatnie dni marudzenia a potem biorę się za siebie (z dzieckiem przy boku).

Kosz na śmierdzące pieluszki - tutaj dają w prezencie razem z paczką worków i kuponem na zniżkę na następne 3 paczki. Pampers daje. Może w Polsce też są jakieś firmy, które rozdają gratisy? Od Pampersa dostałam właśnie kosz i masę drobiazgów, od Libero mam dostać w szpitalu torbę z reklamówkami, pieluchami i jeszcze jakimiś informacjami, itd. Co chwila ktoś gdzieś coś daje, wystarczy się zapisać na stronie i odebrać potem w sklepie albo pocztą przyjdzie. Powoli przestaję się dziwić, że w Polsce jest tak mało dzieci...

Co do świńskiej grypy - tutaj też wprowadzili zakaz odwiedzin dla rodzin, ale to dlatego, że nie wszyscy się jeszcze zaszczepili. Porody rodzinne są jak najbardziej, bo po ciężarówkach drugą grupą do szczepienia byli członkowie najbliższej rodziny (Tatuś dziecka, rodzeństwo, potem dziadkowie mieszkający itp.). Odwiedzać można tylko w dwie osoby na raz, a że tatuś jest już na miejscu to może przyjść np. babcia z braciszkiem czy coś. No i po 2-3 dniach się wychodzi, więc nie jest tak źle... można przeżyć 3 dni bez wizyt rodzinki ;-)

Genetyka dzidzi - też ciekawa sprawa :-) My z bratem jesteśmy niemal identyczni z wyglądu, zachowania itp. Swego czasu mieliśmy podobne okulary nawet i czasem ludzie na ulicy się zastanawiali czy ja to ja czy on (6 lat różnicy!). Z charakteru ja jestem podobna do babci (mamy mamy) brat nie wiadomo do kogo, najprawdopodobniej do dziadka mamy. Ale już choroby genetyczne łatwo wyczaić co po kim - ja mam typowe dla żeńskiej linii od naszej mamy, brat ma po męskiej linii od naszego taty, z ewentualnymi przeskokami o jedno pokolenie. Z kolei jak patrzę na Marcina i jego rodzinę to zupełnie nie mam pojęcia po kim on jest taki. Wszyscy w rodzinie mają max. 175 cm wzrostu - Marcin ma prawie 190. Wszyscy okrągli, Marcin też trochę przez ciążę (hihi), jego brat patyk totalny, zero tłuszczu czy czegokolwiek. Bardzo jestem ciekawa w kogo wrodzi się Misiula, bo z 3D wygląda jakby żywy Marcin (cofnięty lekko podbródek, charakterystyczny nos)... Zobaczymy... jeszcze tylko tydzień :-D Co ciekawe mój brat rodził się barkiem do przodu, ja się ustawiłam pupą na świat i Misiulka robi dokładnie to samo - może to też jest genetyczne?

No i jestem na bieżąco. Wybaczcie taki długi wpis, ale chciałam się zmieścić ze wszystkim w jednym, żeby mniej stron było do nadganiania :tak:;-)
A teraz wreszcie czas pomyśleć o jakimś obiedzie, bo zaraz Marcin wróci z pracy a ja nawet pomysłu nie mam :-(
oj kobieto, szwecja a polska, nie ma porownania...
planujesz tam zostac na dluzej?
ja bym chyba na Twoim miejscu nie wracala.. kolezanka byla kilka lat, tez mowila, ze komfort zycia super
 
madziara wiem, wiem, że u mnie bliżej niż dalej. Ale na te ostatnie dni już mi starcza cierpliwości. Może do piątku coś się rozkręci:) Kochana a Ty też nie znasz dnia ani godziny, może też wcale nie będziesz musiała czekać tych kilku tygodni:)
 
ja juz wrocilam i zalamke dzis mam...
baba z banku krwi zadzwonila i mowi ze mozliwe ze w tej krwi beda geny mojej bialaczki i ze wtedy bedzie do wyrzucenia..
ale ryzyk fizyk pobiora to za doplata moga zbadac...


no i pyta sie jeb...ta czy chce zaryzykowac??czy chce odstapic od umowy i zwroca mi kase....
pytanie zadaje jakby nie chodzilo o moje dziecko..
wiec pytam czy jezeli beda w krwi to moje dziecko tez je bedzie mialo??
a ona "tego pani nie zycze"
:wściekła/y::wściekła/y:

napisalam maila do mojej hematolog...
mam nadzieje ze odpisze bo zaraz osiwieje do reszty....



w dodatku morfologia znow byle jaka..
zelazo co prawda wzroslo ale hemoglobina i hematokryt niestety nie..
a w dodatku czas krzepniecia mam na dolnej granicy...
 
Witajcie:)
Wpadłam z listopadówek bo taki miałam termin (24.11), ale mój mały raczej nie ruszy i na wywołanie mam iść 1 grudnia.
Bardzo się cieszę że mały bedzie (chyba) grudniowym dzidziusiem:)
 
Hello po poludniu :)
Dziewczyny powiedzcie co macie dzis na obiad. Ja ani nie mam apetytu, ani weny na wymyslenie czegos co moge zrobic. Moze sciagne od Was, w koncu co kilka glow to nie jedna :happy:

Ja rosołek, a na drugie danie ziemniaki, piersi z kurczaka duszone z bakłazanemi w sosie jogurtowo-czosnkowym i surówką z słoika. Tylko bakłażan wymaga żeby go długo dusić wiec tak średnio polecam bo pewnie zależy ci na czymś szybkim...
 
Witajcie:)
Wpadłam z listopadówek bo taki miałam termin (24.11), ale mój mały raczej nie ruszy i na wywołanie mam iść 1 grudnia.
Bardzo się cieszę że mały bedzie (chyba) grudniowym dzidziusiem:)

Witaj
uuu widze ze szykuje sie przenoszone dzieciatko bo juz masz 41 tydzien w tle...
heheh grudniowy bobasek kolejny:-)
 
reklama
madziara wiem, wiem, że u mnie bliżej niż dalej. Ale na te ostatnie dni już mi starcza cierpliwości. Może do piątku coś się rozkręci:) Kochana a Ty też nie znasz dnia ani godziny, może też wcale nie będziesz musiała czekać tych kilku tygodni:)
za tydzien rozpoczynam negocjacje z brzuszkiem i spaceruje ostro ;)
 
Do góry