reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Grudzień 2007 - wątek główny!!!

reklama
Viki, Kasia macie racje z ta konsekwencja. Kurcze ja juz kilka razy probowalam i zawsze malemu ulegalam. Najgorsze jest to ze ja mam wrazenie ze im badziej on placze, tym bardziej nie zasnie bo jest rozdrazniony. Musze sie wziasc za siebie, uzbroic sie w cierpliwosc i moze kiedys sie uda:-):-):-)

Ja bym w sumie odpuscila sobie to zmuszanie jego do samodzielnego zasypiania, ale skoro chce miec nastepna dzidzie to musze Marcela tez troche do tego pzrygotowac, zeby potem dac sobie z nimi rade:)

SYLWIA JA WIEM ZE TO JEST OKRUTNE...ZOSTAWIAC PLACZĄCE /KRZYCZĄCE DZIECKO..
I DOSWIADCZENIA WIEM ZE TO NIE JEST TAKIE PROSTE...TEZ SOBIE PRZY DAMIANIE MOWILAM: PRZYJDZIE PORA NA WYCHOWANIE ALE UWIRZECIE MI ZE DZIECKO TAKIE MALE LEPIEJ TO ZNIESIE I SZYBCIEJ SIE NAUCZY SAMODZIELNIE SPAC.PRZERABANE JEST JAK JUZ DZIECKO SAMO POTRAFI WYJSC Z ŁÓŻECZKA..NAWET TE RACZKUJĄCE I PRZYPEŁZAC DO POKOJU DO RODZICOW...MUSISZ JE WZIAC I SPOWROTEM POLOZYC W ŁOZECZKU..A ONO ZA CHWILE ZNOW Z NIEGO WYCHODZI...

DAMIAN BYL BARDZO PODOBNY DO DARII...NIE AKCEPTOWAŁ ŁOZECZKA, BUJACZKA MOJEGO LOZKA ..KOCHAL TYLKO WOZEK W KTORYM BUJAŁAM GO CZASEM GODZINE BY ZASNĄŁ A ON PO 10 MINUTACH BUDZIL SIE Z WRZASKIEM... ZACZAŁ SPAC ZE MNĄ W LOZKU JAK MIAL OKOLO ROKU...I WTEDY BYLAM SZCZESLIWA ZE W KONCU SKONCZYLO SIE BUJANIE W WOZKU...NO ALE PRZYSZEDL CZAS ZE USWIADOMILAM SOBIE ZE PRZECIEZ ON JEST JUZ DUZY I NIE POWINIEN SPAC Z NAMI... NO I WTEDY BYLA MASAKRA...

JAK MIAL KILKA MIESIECY TEZ MU ULEGALAM I PO CHWILI JEGO PLACZU WYCIAGALAM GO Z LOZECZKA BO BALAM SIE ZE ANI ON ANI JA PSYCHICZNIE TEGO NIE WYTRZYMAMY.

ALE TERAZ TEZ MUSIALAM DOJRZEC DO TEJ DECYZJI BY WZIĄC SIE W GARSC I ROZPOCZAC SAMODZIELNE ZASYPIANIE PAWŁA..PRZEZ 3 MIESIACE TEZ SIE WAHALAM...BO ON BYL TAKI MALUTKI...

NO I W KONCU NADSZEDL TEN DZIEN I WYGRALAM TĄ WALKE.
IN UWIERZCIE MI ZE I WY W KONCU BEDZIECIE MIALY W SOBIE TYLE SILY BY TEMU PODOŁAC. BYLE JAK NAJSZYBCIEJ:tak:
 
Dziewczyny, ja zgadzam sie z Kasia i Viki, ze trzeba byc konsekwentnym. Ale tez zgadzam sie z tym, ze kazde dziecko ma swoj temperament i niektore latwiej i szybciej ucza sie samodzielnego zasypiania, a niektore gorzej.

My tez zrobilismy na poczatku duzy blad, bo przez pierwsze 2 miesiace zycia Lukasz nie znal praktycznie wcale lozeczka. W nocy zasypial na rekach a potem spal miedzy nami, a w dzien zasypial tez na rekach albo przy cycu i odkladalam go na kanape obok mnie. Jak probowalam go klasc do lozeczka darl sie jak glupi, a nawet jak go juz spiacego odkladalam tam i odchodzilam to budzil sie od razu (jakby mial wbudowany radar) i zaczynal ryk.

Pewnego dnia :-) po lekturze "jezyka niemowlat" zreszta powiedzialam basta i zaczelismy lozeczkowy trening :tak: z 3-4 dni byla prawdziwa masakra. Ja szczerze mowiac nie potrafilam jak Viki stac za nim jak on sie zanosil, i jak tylko wpadal w ten bezdech to od razu go bralam na rece i uspokajalam. Jak sie uspokoil - z powrotem do lozeczka. On znowu w ryk - ja znowu na rece. Na samym poczatku tak wygladalo jego spanie - zaypial na rekach, odkladalam go, odchodzilam, on pospal raptem 2 minuty i sie budzil, ja wracalam, przytulalam i tak w kolko. W nocy to samo. Ale po tych 3 dniach bylo lepiej i lepiej.

W ogole ja na poczatku myslalam, ze kapiel go rozbudza, anie usypia i po kapieli nie kladlam go do lozka. W rezultacie Lukasz chadzal spac o 1-3 w nocy, masymalnie juz zmeczony i rozdrazniony i mi sie wydawalo, ze nic z tym sie nie da zrobic. Usypialismy go przy muzyce, chodzilismy z nim, az w koncu on padal po prostu ze zmeczenia.
Okazalo sie, ze po jakis 5 dniach konsekwentnego kladzenia go do lozka po kapieli on w koncu to zaakceptowal i zaczal zasypiac. Na poczatku potrzebowal telepania lozkiem, glaskania go po glowie, smoczka i robienia "ciiiiiiiii ciiiiiiiii". Usypianie zajmowalo srednio godzine. Ale z kazdym dniem jest lepiej i lepiej, choc niekiedy oczywiscie zdarzaja sie dni gorsze. Teraz po kapieli i karmieniu klade go do lozka, caluje na dobranoc, glaszcze po glowcei odchodze, zazwyczaj juz zasypia sam. Choc oczywiscie czasem sie rozbudza i wymaga wiekszej uwagi.
Dzis np o 4 w nocy sie obudzil i mimo prob uspienia go wygral on i dostal cyca :zawstydzona/y: No ale potem pospal do 10 wiec i tak niezle.

Na pewno jest o niebo lepiej niz na poczatku, choc te pierwsze dni walki byly straszne - plakalam w nocy, wrzeszczelismy na siebie z B., chodzilismy na zmiane spac do kuchni i zezarlam chyba z 2 opakowania apapu. Mam nadzieje, ze to juz nigdy nie wroci w takiej skali!!! Bo czasem wciaz zdarzaja sie przesrane noce, ale przynajmniej Lukasz sie juz nie boi tak panicznie lezec w lozeczku.

Uffff, rozpisalam sie, sorry :zawstydzona/y::zawstydzona/y:
 
No my też coś wiemy o nauce zasypiania w łóżeczku, i tak jak mówicie konsewnencja to podstawa , u nas było tak że Magda wcześnie nauczyła się zasypiać w łóżeczku i było super ale przez brak konsekwencje i to mojego męża zupełnie o tej umiejętności zapomniała, kiedy mój mąż był z nią to pozwalał jej zasnać w bujaczku, na rękach itd. oczywiście zwracałam mu uwagę ale on to zaraz do siebie brał że go krytykuje i przestałam mu się wtrącać no i niestety po paru takich razach Magda wogóle już nie wiedziała jak się zasypia, i musiałam zaczynać naukę od nowa, naukę MAGDY i MężA :-). Pamiętak jak około 60 razy ją wkładałam do łóżeczka, wyciągałam jak płakała - tak 60 razy. Jak już się uspokoiła i zasnęła to się tak poryczałam, mój mąż wogóle wtedy uciekł, na następny dzień było już lepiej, na kolejny jescze lepiej. A teraz to tylko jej zaśpiewam kołysankę, pogłaszcze i zasypia sama.:-)
 
No i ja sie przylacze do mam konsekwentnych;-)
Moj Witek jak juz wiele razy pisalam byl bardzo podobny do Darii Ataaty.Tez wiecznie na raczkach, wozek be, lozko be, lezaczek be.Nie dawalo sie go nawet odlozyc gdzies jak zasnal bo odrazu wyczuwal zmiane polozenia i w ryk wiec nosilam go czasem przez godzine zeby troche pospal:baffled::sorry2::no:
Potem jak mial kolo4 miesiecy obejrzalam odcinek super niani , w ktorym tatus nosil swoja 3 letnia coreczke na rekach zeby usnela:szok::szok::szok: Zobaczylam siebie w tej sytuacji i powiedzialam basta!!!
Witus darl sie w nieboglosy i zanosil sie potwornie.zawsze kiedy dostawal histerii bralam go na rece i uspokajalam ale tak tylko zeby sie starsznie nie darl a nie zeby spal calkiem.Potem go kladlam do lozeczka a on w ryk.Pomyslalm ,ze to sie nie uda ale naprawde tak jak pisza dziewczyny bylo coraz lepiej i chyba nawet tygodnia nie trwalo jak nauczyl sie zasypiac sam.wychodzilam potem z pokoju i on zawsze troszke pokwekal i zasypail a potem to juz grzecznie zasypail nawet bez marudzenia.:tak:
Teraz Antos tez probuje mnie cwiczyc ale ten jest o niebo spokojniejszy od Wicia wiec jest latwiej;-)
 
My właśnie po spacerku...Wiktor jeszcze kima na balkonie, a Mamusi nogi wchodzą do d...... Ale pogoda piękna, aż się żyć zachciało!!!:-):-):-)
Dziś wreszcie po czterech dniach w trasie wraca Ł więc pewnie wieczór ciężko mi będzie wejść na forum...za co z góry przepraszam:sorry2:. Kurcze stęskniłam się za nim:zawstydzona/y:.....

Co do konsekwencji w usypianiu...cd...to ja oczywiście się zgadzam z Kasią, Viki, Aneczką, Annn i bardzo je podziwiam, ale .....no właśnie ale....wiadomo że dzieci są różne....jedne szybciej, inne wolniej się uczą....więc myślę nadal, że wszystko w swoim czasie i na pewno wkrótce już wszystkie nasze dzieciaczki nauczą się same zasypiać. :tak::tak::tak:
U nas jest tyle dobrze że Wiktor od samego początku śpi w łóżeczku, żadnej nocy nie spał z nami w łóżku, no ale z usypianiem był problem....całe szczęście coraz mniejszy....więc wierzę w to, że i on weźmie przykład z Olisia, Pawełka, Antosia, Madzi, Łukaszka i wszystkich innych dzieci, które już to potrafią.
Agatko więc nie martw się bo i Darusia się tego wreszcie nauczy:-):-):-).

O mój Boże....nie mam sił.........................:crazy:
 
A mnie od dwóch dni tak baniak boli, że zaraz coś mnie strzeli normalnie... Żadne tabletki przeciwbólowe nie pomagają i teraz jeszcze na dodatek jakieś mroczki mi się pojawiły przed oczami... Tak jakby mi coś na gałki oczne naciskało:wściekła/y:Tomek sobie poszedł do kolegi, Młody jak na złość nie chce spać,a ja bym się chętnie chwilkę kimnęła, bo czuję się jak idź stąd i nie wracaj:-(To chyba przez te głupie zmiany pogody, bo rano było piękne słoneczko, a teraz już się chmurzy... Te wyspy są popaprane, nic sobie zaplanować nie można, bo cały czas trzeba liczyć na łaskę lub niełaskę pogody...

A dziewczyny i mam problem troszkę innej natury, otóż Oliś chce spać tylko na jednym boku, drugi jest bee. Od tego spania ma już spłaszczoną lewą część głowki,a prawą ma wypukłą. Już nie wiem co robić, bo jak Go przerzucam na prawy bok to i tak zaraz wraca na lewy:-( Niby health visitor mówiła, ze to się jeszcze unormuje, ale ja widzę totalną asymetrię Młodego i już nie wiem co robić, a kolejny raz przełożyli nam fizjoterapeutę:-(Zaznaczam, że podkładanie poduszek nic nie daje...Oliś zawsze znajdzie metodę, żeby wrócić do swojej ulubionej pozycji...
 
Kasiu a moze nie poduszki tylko takie waleczki? Wiem ,ze sa takie gtowe i dziecko ma nich troche ciasniej i moze nie tak latwo sie wtedy przekrecic.Moj tez preferuje spanie na lewej stronie i gapienie sie w lewo ale jak tylko moge to wszystko ciekawe ukladam mu tylko z prawej i w koncu coraz wiecej w ta strone lepek odwraca.Witek tez tak mial i calkiem mu przeszlo jak kupilismy taka kolorowa papuge i powiesilismy ja po prawej stronie na przewijaku;-)
 
Kasia kurcze przykro mi że sie źle czujesz....może jednak dasz rady sie chwilkę zdrzemnąć;-).
A co do główki to u nas ten sam problem, tyle że Wiktor woli na prawo i tak ma nieładnie spłaszczoną główkę że aż mi sie serce kraje:-(. Lekarka kazała kłaść go na boku, podkładać pieluszkę pod główkę ale on tak przekombinuje że i tak się przekręci i pieluchę wypchnie....:angry::angry::angry::angry: Sama nie wiem co z tym robić....:-:)-:)-:)-(
 
reklama
Dziewczyny, przekopalam cale mieszkanie w poszukiwaniu tych pitow (bo B. tez oczywiscie sie zapodzial), wyglada to jakby przeszedl przez nie tajfun. I w koncu gdzie sie zlalazly??????
W pudelku z waznymi rzeczami :baffled::crazy::rofl2::-D
 
Do góry