Dziewczyny, wszystko dobrze, maluch ma 38mm i serducho bije. Tyle się dowiedziałam. Ale nigdy więcej ginekologów na NFZ. Nigdy. Weszłam do gabinetu z wynikami morfologii i moczu, lekarz zajrzał do nich, zobaczył że jest ok i na tym chciał skończyć wizytę... Pytam czy możemy zrobić USG, bo zależy mi, żeby poznać aktualną wielkość malucha. Westchnął, przewrócił oczami i zgodził się z wielkim dąsem. Próbował przez powłoki brzuszne, bardzo słabo było widać i wyobraźcie sobie, że powiedział mi - nie no, coś na pewno jest nie tak. Serce mi stanęło!!!
Zrobił dopochwowo i nagle wszystko jest ok. Powiedział, że maluch ma te niespełna 4 cm, posłuchaliśmy przez sekundę serduszka, wyciągnął USG i wyszedł z gabinetu. Zostawił mnie tak o, bez słowa. A na koniec jak poprosiłam o zaświadczenie o ciąży to policzył sobie za nie 50 zł. Wyszłam z przychodni i od razu zadzwoniłam do lekarza, którego bardzo polecają w mojej okolicy. Trudno, będę jeździć 50km i będę tam chodzić prywatnie, ale nie dam sobą tak pomiatać i tak się straszyć