M@gda
Moderatorka
- Dołączył(a)
- 19 Luty 2017
- Postów
- 8 481
Beata, ja spodziewam się pierwszego dziecko i nie powiem, że nigdy dziecka nie uderzę, bo tego nie wiem. Ale będę starać się tego nie robić.Powiem wam ze posmialam z trzylatka @Millo cwaniaczek jeden. Ja jestem za karaniem dzieci. Mowisz @pieszczoszka1988 ze maz by rece polamal za klapsa dziiecku a ppotem dziecko cyrki robi wszedzie ze wstyd.
Juz wyjasniam czemu tak reaguje. Poszlam na lodt z siostrzenica ona mam 22lata i przyszla grupa szkol a wraz z paniami z 4 klas. Dziewczynki ladne ,fajne i mowia do Pauli a pani nie moze stac w kolejce bo juz ma loda a ja sobie kupowalam wiec nie slyszalam pogadanki, ona mo ze nietoi tylko namnie czeka a te do jiej Idz do ortodonty kumasz?? Pewnie tez maja bezstresowe wychowanie i wywalone na uczucia innych. Pisalam to znajomej bo strasznie mnie to ruszylo a ona pracuje w szkole i wiecie jak dzieci mowia do sprzatajacej pani?? Ty szmato, to jawojemu dalabym w dupe . Fakt moj syn nie sprawia mi pproblemow ma 5lat , ale reaguje na liczenie do 3 na dwa juz wykonuje pocenia bo nie wie jaka kara bedzie na 3 .
Ale ja nie o tym. Moja mama pracuje w szkole i tak na prawdę zachowanie dzieci nie zależy od bezstresowego wychowania. Zależy w 90% od rodziców i ich podejścia do ludzi i czasami krytycznego spojrzenia na swoje dziecko (nie mówię o karceniu, ale przyjęciu do wiadomości, że ich dziecko nie jest aniołem i może mieć/sprawiać problem). Przykład: Chłopak w 1szej klasie gimnazjum z dysfunkcyjnej rodziny, pali, zachowuje się agresywnie na przerwach, wagaruje. Matka jest wezwana do pedagoga i twierdzi, że jej syn jest cudny, że szkoła się czepia, hormony w nim buzują i każdy popala w jego wieku, zaczyna się wydzierać i obrażona zabiera syna do domu klnąc jak szewc na wszystkich dookoła - sygnał jest jasny, chłopak robi dobrze wg matki. Ta sama matka przychodzi w 3ciej klasie gim do tego samego pedagoga płakać, bo nie daje sobie rady z synem a on zaczął być agresywny w domu, pali już jawnie wszędzie i właściwie odmówił chodzenia dalej do szkoły. (prawdziwa sytuacja z publicznej szkoły, w której pracowała mama)
Opisany problem musiał pojawić się wcześniej, mógł być też rozwiązany na wiele sposobów na różnych etapach rozwoju problemu, ale rodzice udawali, że dziecko nie ma żadnego problemu i próbowali je chronić, robiąc mu tym samym krzywdę.
To był bardzo oczywisty przypadek, ale w większości właśnie tak to wygląda, rodzice udają, że szkoła jest bleee, że się czepia, że nauczyciele się czepiają, że wszyscy są źli, tylko nie dziecko. Mało tego, zamiast budować autorytet np nauczycieli, sami w domu jeżdżą po nich jak po burych kobyłach, zamiast okazać trochę szacunku sprzątaczce, bo też jest człowiekiem, będą nią jawnie pogardzać, a dzieci to widzą. A czasami watro po prostu powiedzieć, że nigdy nie wiadomo dlaczego ta pani pracuje jako sprzątaczka, każdemu mogła się noga w życiu podwinąć i mieć pecha, a może nie miała szansy na zostanie nikim innym i dobrze, że w ogóle pracuje.