dzien ok, nocka koszmar, dzieci sasiadow dra sie na potege, mam dosc, na oczy nie widze a wiem, ze jak sie poloze to nie usne, bo za glosno w bloku....
rodzinka moja ok, Tomka nie wiem, nie dzwonie, nie jezdze, ostatno raz w piatek stycznosc mialam ze szwagierka, tesciowa widzialam chwile, bo sie zmylam do kolezanek...
a Twoja co odwala? masz juz chorobowe wypalcone?
Łeee to współczuję sąsiadów, już kiedyś pisałaś że dzieciaki krzyczą :/ myślałam że to jednorazowa sytuacja....
Noooo oczywiście że moim odwala. Ojcu przede wszystkim.
Mama siedzi od tyg w UK, pojechała zawieść swojego wnuka.
Ojciec siedzi u swojej matki chorej na alzheimera, która nie mówi, nie rusza się, tylko leży, robi pod siebie i trzeba ją karmić - to moja babcia ma 92 lata, siostra ojca wyjechała na urlop i teraz tata siedzi tam i się nią zajmuje, czyli musi ją nakarmić 3 razy dziennie i tyle. Rano przychodzi opiekunka (nasza daleka ciotka) i przewija babcie. Ojciec nic nie musi więc robić, nawet nie przemyje buzi dla babci.
Cały dzień siedzi i gapi się w telewizję.
I tu się zaczynają schody.
Babcia mieszka na drugim końcu miasta, bez korków to tak z 7 minut jazdy autem.
Ja pilnuje domu rodziców.
Ojciec przyjeżdża codziennie by mnie skatrolowac i się najeść.
A do stołówki ma 500m,może nawet mniej.
Ale nieeeeeeee on nie kupi sobie jedzenia i dla babci tylko ja muszę gotować. On nic w domu babci nie robi mógłby sobie coś zrobić, ugotować, ale to szowinista i hańba by była gdyby obiad zrobił bo to rola kobiety.
Moja mama powiedziała przed wyjazdem do niego wyraźnie, że Patrycha jest w ciąży, ma 2 letnie dziecko, dom do ogarnięcia, psy, kury, piec do napalenia i ogród, że ojciec ma przyjechać i mi pomagac. I nie wymagać ode mnie obiadów. Ze ojciec ma jechać na stołówkę i sobie coś kupić i dla babci.
To wczoraj dostałam popalić od ojca, że czemu się nie domyslilam że jest niedziela, że stołówki zamknięte, że miałam zadzwonić i zaprosić go na obiad. Oni cała niedzielę głodowali a ja sobie obiadek dla męża i syna zrobiłam, a on nie dostał, że o starym ojcu nie myślę, że czekam aż on z głodu zdechnie bla bla bla.
Wyobraźcie sobie?
To ja mówię mu, że nie jestem w stanie za wszystkich myśleć, że mógł przyjechać i zjeść obiad i wziąć dla babci. Ja mam dużo innych spraw na głowie. I czemu sam nie ugotowal, skoro ma sklep obok domu babci. Przecież kiedyś prowadził restauracje i wie jak co przyrządzić (tak się bynajmniej chwalił, w życiu nie widziałam by coś ugotowal). To on z krzykiem na mnie, że nie szanuje starszych ludzi na rencie ( a rentę dostał po tym jak go zwolili z zakładu pracy bo stosował mobbing i masowo ludzi zwalnieł jako kierownik, nie chciało mu się pracować bo to leń śmierdzący i już 11 lat leży z dupa na wierzchu na rencinie za 900zl).
Dobrze że moja mama ma wysokie wykształcenie bo inaczej byśmy z głodu padli.
To mi nakazał obiad zrobić wczoraj.
No to zrobiłam rosół i pomidorowke (pomidorowka nie wyszła niestety).
Zabrał zupę, mi zostawił resztkę i musiałam to podzielić na Kacpra i męża..
Ledwo starczyło.
Ja obiadu nie miałam, ale go to obchodzi?
Dzidiaj maha prad wylaczyc. Mamy kuchnie gazową w piwnicy, ojciec butli nie kupi bo po co? Przrciez go nie ma. Obiad sie sam wyczaruje... A u nas jak nie na pradu to nie ma i wody, bo mamy rurociag ze studi, prad ciagnie wode do gory...
Się wkur**"" zadzwoniłam do mamy i powiedziałam jak mnie potraktował. Ze nie kupi butli, a ja nie jestem w stanie butli udźwignąć w ciąży tym bardziej że lekarz zabronił mi cokolwiek dźwigać ....
Mama się wkurzyla, zadzwoniła do ojca, opierdzielila go od góry do dołu. Przyjechał z pretensjami że wszystko powiedziałam mamie. Zaraz fochy że podłogi nie odkurzylam, że jakieś kwiaty zdychają w wazonie.... Ze MUSI dla mnie po butle jechać....
No i oczywiście pytanie na którą ma przyjechać obiad wziąć....
No myślałam że go udusze.
Wyjęłam zamrożone pierogi, które 2 tyg temu robiłam z mamą i powiedziałam, że dzisiaj taki obiad. Oj się wściekł.
Z pretensjami że babcia nie ma zębów i tego nie pogryzie. To powiedziałam że ze stołówki może coś wziąć dla babci ja nie jestem w stanie wymyślać codziennie obiadów, że gotuje pod swoją rodzinę.
(Babcia była złą kobietą, zrzuciła moja mamę że schodów w ciąży i mama poronila, próbowała rozwalić rodzinę, swoją własną matkę a moja prababcia wyrzuciła z domu na ulice.... Masakra).
Mówcie że jestem złym człowiekiem, ale nie mam żadnych uczuć do babci, nie jestem jej nic winna, babka ciągle twierdziła że ja nie jestem członkiem rodziny bo niby moja matka z kimś do łóżka poszła , że nie jestem jej wnuczka itp.
Wybaczcie ale miłosierdzia do niej nie mam.
Sorki za tak długi post lux.
Tym razem dałam ojcu popalić jeszcze w kilku słowach i jestem z siebie dumna, dosyć skakania po głowie.