Dzień dobry Wam
Widzę, że nie tylko ja mam od rana dupny dzień... w nocy się obudziłam i zaczęłam aż płakać, tak bardzo mam już dość. Nie dość, że każdy najmniejszy ruch wywołuje u mnie paraliżujący ból całego podwozia i pachwin, to jeszcze obudziła mnie mokra plama na całego cycka
Do tej pory miałam jakieś tam plamki po siarze, które też potrafiły mnie obudzić, bo to jednak niekomfortowe uczucie, ale dzisiaj skubana przegięła. Normalnie wielkość dorodnej pomarańczy, a gdy się przebudziłam, zaczęło lecieć z drugiej piersi. Nie mam pojęcia co to za wzmożona produkcja, M. się zaczął śmiać, że Mała nie będzie musiała w ogóle ssać, tylko się ją przyłoży do cyca i samo będzie jej do buzi lecieć... mnie to jakoś nie bawi
spałam w mokrej koszuli, bo tylko dzisiejszej nocy przebierałam się trzy razy. Prześcieradło zaplamione, poduszka zaplamiona...
Do tego wszystkiego ten paskudny ból przy poruszaniu się. Czytam o Waszych objawach, ale ja dosłownie mam aż łzy w oczach, gdy chcę się ruszyć, a z bólu nogi podnieść nie mogę. Mąż mnie wyciąga z samochodu i podnosi z łóżka jak worek kartofli, a lekarz twierdzi uparcie, że to normalne. Ok, jakieś tam bóle są na pewno nieodzownym towarzyszem zaawansowanej ciąży, ale czy rzeczywiście to powinno boleć aż tak?
Czy mogłabym na poniedziałkowym usg poprosić o zbadanie spojenia? Czy myślicie, że nie ma to uzasadnienia i też tak cierpicie?