A może tak po prostu wystarczy zwyczajnie wypośrodkować..
Każde dziecko inne i każde doświadczenie będzie inne. Jedno dziecko będzie spało i będzie super spokojne drugie będzie wymagało znacznie więcej uwagi i ta druga mama nie będzie patrzeć na macierzyństwo tak samo jak ta pierwsza. No logiczne przecież
Otóż to, dzieci są różne. Moim zdaniem przed urodzeniem dziecka nie należy zakładać żadnej opcji, albo zakładać wszystkie możliwe. Jest wiele czynników, które decydują o tym jak wygląda nasze życie po urodzeniu dziecka. Dziecko może być spokojne lub nie, może lubić podróże, lub nie może mieć problemy z kolkami, lub nie, może mieć problemy zdrowotne, lub nie. Ja przy moim synku nie byłam w stanie wyjechać nigdzie ze względu na jego temperament i problemy zdrowotne. Zresztą do tej pory jego alergie są sporym utrudnieniem, bo jeśli chcemy gdzieś z nim wyjechać, to musimy przemyśleć dokładnie kwestię żywienia go w tym czasie. Rok temu po raz pierwszy pojechaliśmy z nim na wakacje i chyba połowa bagażnika naszego samochodu to było jedzenie dla synka, które musieliśmy zabrać ze sobą. I w tym momencie nie wyobrażam sobie, żeby np. lecieć z nim samolotem na wczasy, bo nie byłabym w stanie zabrać prowiantu na tak długi czas. Za to moja siostra ma bezproblemowe dziecko z którym mogli polecieć na wakacje do Szwecji kiedy miał 5-6 miesięcy. Dlatego myślę, że z jednej strony to błąd zakładanie, że będzie się mogło robić z dzieckiem wszystko, bo może się okazać, że bardzo się rozczarujemy. Z drugiej, zakładanie, że na minimum rok zamkniemy się w czterech ścianach domu też jest błędem, bo możemy się niepotrzebnie pozbawić czegoś, co jest dla nas ważne.
Ja osobiście nie zakładam żadnej opcji przy drugim dziecku, nie robię planów na kilka miesięcy na przód. Najpierw muszę poznać mojego młodszego syna, jego temperament i potrzeby, a potem się zobaczy.
A ja mam jeszcze inne spostrzezenia
Moze to zalezy od nas samych ? Jesli mama nerwowa to i dziecko nerwowe ... Tak sobie to tlumacze
Nasz charakter na pewno ma również wpływ, jednak myślę, że nie jest czynnikiem decydującym. Poza tym jeśli już, to nie chodzi tylko o nerwowość lub nie, bardziej na nastawienie na dziecko lub na siebie. Są matki (znam takie osobiście), które próbując za wszelką cenę udowodnić światu, że po urodzeniu dziecka ich życie nic a nic się nie zmieniło i ciągają to biedne dziecko wszędzie gdzie się da, pomimo, że ono pokazuje całym sobą, że to mu nie odpowiada. Takie matki w sytuacji, kiedy dziecko płacze potrafią powiedzieć "popłacze sobie i przestanie. Ja się nie pozwolę terroryzować" Tylko ja się pytam o jaki terror tu chodzi. Takie dziecko nie ma jeszcze tak skomplikowanych procesów myślowych, które pozwalałyby mu uknuć jakiś plan terroryzowania matki. Są dzieci o różnych potrzebach i ja myślę, że nie respektowanie tych potrzeb jest egoistyczne, bo dziecko nie rozumie, ono tylko czuje, że czegoś potrzebuje, a nie daje się mu tego. Ja nie czułabym się dobrze w sytuacji w której miałabym wrażenie, że zignorowałam potrzebę mojego dziecka, przez co ono nie ma poczucia bezpieczeństwa. Chciałabym, żeby tym razem trafiło mi się dziecko z którym od samego początku można robić niemal wszystko, ale jeśli tak nie będzie to trudno, zrezygnuję z pewnych rzeczy, ale będę przynajmniej w zgodzie z samą sobą.