anio0
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 18 Październik 2015
- Postów
- 3 376
Nie masz żadnego kontaktu z tą koleżanką poza treningami?Ja tez i ciagle mam nadzieje, ze moze jutro sie jednak pojawi...
Napisane na iPhone w aplikacji Forum BabyBoom
Dzień dobry...
Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.
Ania Ślusarczyk (aniaslu)
Nie masz żadnego kontaktu z tą koleżanką poza treningami?Ja tez i ciagle mam nadzieje, ze moze jutro sie jednak pojawi...
Napisane na iPhone w aplikacji Forum BabyBoom
nie wiem jak to wyglada gdy boli jak na @, ale jak ronilam i skurcze przyszly (tak mi tlumaczyly piguly) to bolalo jak na @ i teraz jak czuje taki bol to mysle kuzwa oby to nie porod przedwczesny....Lola lenam kciuki za Was
Ja za wcześnie sie pochwalilam jak to sie juz dobrze czuje. Znowu dwie godz mialam taki mocny bol jak na miesiaczke. Skurcze tak sie od czuwa? Nie wiem z synem miałam z kręgosłupa i to bylo inne uczucie jak by mi ktos kręgosłup łamał. Przez to w ogole z brzucha nic nie czulam wiec teraz nie jestem pewna. Na szczescie juz troche lepiej. Za godz lykne magnez i mam nadzijee ze do konca przejdzie. A musze poczekac z tabletka bo zelazo wzielam i min dwie godz mam miec odstep magnezu od zelaza.
Mam nadzieje ze to nie dzis bo wpadlam na pomysl zeby sobie pizamki jeszcze raz przeprac bo tak zapachem szafy przeszły wiec torba w polowie zapakowana .jutro bym je sobie jeszcze ladnie uprasowala.
Ja do PL jade bez korka 12h około. Jak raz jechalismy na swieta i byl to 21h trwala podroz. Ale nigdy nie mniej niz 10h.
Nie masz żadnego kontaktu z tą koleżanką poza treningami?
No tak... rozumiem wierzę jednak, że w dzisiejszych czasach jest nadzieja dla takich maluszków i wszystko się dobrze skończy.Mam, ale jasno dała do zrozumienia, ze woli, zeby do niej nie pisać i wcale sie nie dziwie... powiedziała, ze jeżeli bedzie w tym tygodniu to dalej sie wszystko kręci, a jeżeli nie to znaczy, ze to koniec i wolałaby zeby ludzie "nie zawracali jej wtedy głowy" i w sumie wcale sie nie dziwie... same wiecie jakie to trudne, a jeszcze każdej bądź co bądź półobcej osobie tłumaczyć i opowiadać szczegóły...
Napisane na iPhone w aplikacji Forum BabyBoom
Ale super! To już mam wymyślony prezent dla Baltazara na święta
Ja doszłam do wniosku, że nawet gdyby młody ułożył się odwrotnie, to chciałabym spróbować sn. Gorzej, gdyby był ułożony poprzecznie, bo wtedy to już nie ma szans...Mi się właśnie dzisiaj śniło, że Zośka była ułożona miednicowo i robili mi cc... jak się obudziłam w nocy, to już zasnąć nie mogłam z tego wszystkiego. Udało mi się dopiero jak M. do pracy wychodził, a po przebudzeniu z ulgą wyczułam jakieś wypustki przy mostku. Tak jak wiele dziewczyn mówi, że się boi porodu i już chyba by wolała cc, tak ja panicznie boję się właśnie cesarki. Tym bardziej nie mogę się doczekać środowej wizyty, bom ciekawa czy Zośka dalej miednicowo, jak przy ostatnim usg, czy po prostu cały czas sobie jeszcze bryka i da radę się przekręcić na czas
Jak tam u Ciebie? Jak się teraz czujesz?Witam sie i ja. Od 5 rano boli mnie brzuch, bralam juz no spe i spalam dlugo, ale nie pomoglo.. mialam tez skurcze ale przeszly na szczescie.. Nie mam sil wstac. Dzis jest masakra :/
Napisane na HUAWEI GRA-L09 w aplikacji Forum BabyBoom
Dziewczyny mają rację, jak się mała urodzi, to mu się odechce dzieci na jakiś czas. Mój po pierwszym synku przez 1,5 roku nie brał pod uwagę kolejnego dzieckaA w ogóle! Kobity! Mój chłop oszalał!
Rozmawialiśmy o pokoju Zośki i o mebelkach, które kupiliśmy tanio z zamiarem ich zmiany za ok. 2 lata, a ten mi tu nagle wyskakuje, że pokój jest za mały i będziemy musieli się z Zośką niedługo zamienić i zrobić u niej sypialnię, a jej i braciszkowi dać większą przestrzeń. Pytam jak to "niedługo"? Na co ten mi wypala: "nooo... może Zosi na Zająca prezent zrobimy? Skoro już wszystko mamy; mebelki, wózek, ciuszki... po co to zwijać wszystko i później od nowa się męczyć i kompletować? A tak to wszystko jest już gotowe na drugie dziecko."
On mnie naprawdę przeraża... Ostatnio już stwierdził, że będziemy mieć jeszcze dwoje dzieci (ja zawsze chciałam trójkę, a on parkę, więc już mi coś nie grało, że nagle zwiększa swój "dzieciowy limit" ), bo "tak mu się podoba". No właśnie, tylko co mu się ma podobać, skoro nasze pierwsze dziecko jest jeszcze w brzuszku i on nie ma bladego pojęcia jak opieka nad takim maluchem wygląda w rzeczywistości? Oczywiście i na to mój Szanowny Pan Małżonek miał odpowiedź - on tak uwielbia jak jestem w ciąży i może sobie z Zośką rozmawiać...
Zresztą, niech mi wszyscy mówią co zechcą, ale Zośka już jest córeczką tatusia i może siedzieć cichuteńko i spać zapewne, ale gdy usłyszy Marcina i poczuje jego rękę na brzuchu, to koniec. Moja siostra próbowała wyczuć raz ruchy Malutkiej, ale ją miała gdzieś. M. tylko się odezwie, a ta się już cieszy w brzuchu
Wszystko będzie dobrze. Zosia jest zdrowa, a Ty urodzisz naturalnie i tego się trzymajNo właśnie... ale dzisiaj czuję Zośkę "u góry", więc jestem dobrej myśli całe życie mówiłam, że mam wielkie biodra stworzone do rodzenia dzieci byłabym naprawdę podłamana, gdyby mi to nie wyszło, chociaż oczywiście w mojej obecnej sytuacji modlę się już jedynie o to, żeby Zośka była zdrowa i żeby wodogłowie jednak wykluczono pojutrze ostatecznie. Nawet stwierdziłam, że rozstępy zniosę, jeśli to ma być cena jej zdrowia, a niestety zaczęły mi się tworzyć dosłownie z każdej możliwej strony smaruję się dzielnie, ale też się nimi za bardzo nie przejmuję - zawsze są jakieś maści na blizny i rozstępy, które mogę masowo kupować po porodzie
Faktycznie to trochę nie bardzo z jej strony, mogli odwołać.No wlasnie nic takiego nie jadlam co by mi moglo zaszkodzic a od rana zle sie czulam
Teraz przynajmniej brzuch sie miekki zrobil
W sobote bylismy u znajomych bo Luby sie umowil i znajoma wymiotowala caly czas nie wiem czy od niej sie nie zarazilam ona tez nie powazna nic nie mowila ze mamy nie przyjezdzac bo chora jest przeciez bym sie tam nie pchala jakbym wiedziala
Może faktycznie to stres.Bolal teraz juz nie boli jak zwymiotowalam w ogole spac mi sie chce strasznie
Mysle czy to nie ze stresu tez badz co badz troche sie nadenerwowalam w weekend w zwiazku z sytuacja z Mloda ...
Odważna jesteś. Ja bym bardzo chciała iść na Wołyń, ale się boję swojej reakcji w czasie ciąży. Jak byłam w ciąży ze starszym synkiem, to byliśmy w kinie na filmie, gdzie kobieta po brutalnym potraktowaniu poroniła i dostałam takich spazmów, tak się rozwyłam, że nie mogłam się uspokoić. Mój D już mi proponował, żebyśmy wyszli z kina, ale jakimś cudem się uspokoiłam.Wczoraj mala poszla spac bardzo pozno ale za to dzisiaj dala pospac do 10 A teraz zbieramy się do kina na "Wołyń", mała zostaje z babcią. Mam nadzieję, że nie urodzę ani nie posikam się w trakcie seansu
Wiesz co, a ja myślę, że w pierwszej fazie najlepiej jest jak położna nie przeszkadza; tylko trzyma rękę na pulsie, czy nie dzieje się nic niepokojącego, bo całą resztę powie Ci instynkt. Jak dla mnie bez sensu jest planować co będziesz robić w trakcie porodu, żeby Ci było lepiej. Ja nie myślałam o tym co było na szkole rodzenia, tylko robiłam to co czułam. Na początku najlepiej mi było jak w trakcie skurczu stanęłam w rozkroku z rękami na biodrach i robiłam kółka. Ale Tobie może pomóc co innego. Wszyscy np. mówią jaki to prysznic jest super, a ja czułam, że mi tam duszno i chciałam wyjść. Każda kobieta wie co robić, byle jej tylko nikt nie przeszkadzał.Gdyby nie szkola rodzenia to bym nie wiedziala o tym w ogole kobitka nam mowila, ze w pierwszej fazie najlepiej jak ciagle bedziemy cos robic niz lezec i czekac na bole parte mowila ze mamy sobie chodzic a to na pilce poskakac a to miednica poruszac najlepiej przerobic caly alfabet z malymi literkami prysznic wziac kilka razy najlepiej mozemy sobie nawet potanczyc bo sa odtwarzacze w kazdej sali to tez dobrze robi na porod
Pokazywala pozycje jakie przybierac przy skurczach
W sumie jestem zadowolona bo duzo sie dowiadujemy o porodzie takich rzeczy praktycznych
Ja też bardzo lubiłam opowieści mojej babci. Ona na szczęście nie miała bardzo traumatycznych przeżyć (oczywiście jak na te czasy), bo całej ich rodzinie udało się przeżyć. Żałuję za to, że mój dziadek zmarł zanim się urodziłam, bo on był w AK, a jego tata, czyli mój pradziadek, zginął w Katyniu. Chciałabym poznać szczegóły, ale nie miałam od kogo.Straszna historia, ale masz też niezwykłe szczęście, że mogłaś się o niej uczyć od naocznego świadka. Takie wyznania, choć bolesne, są naprawdę wielkim skarbem. Sama uwielbiałam słuchać dziadka, gry opowiadał o wojnie, bo choć były to okrutne wyznania, czułam się dzięki nim nieco bliżej tamtych scen i były dla mnie wyraźniejsze niż opisy i obrazki w książkach.
Powiem tak: 2 razy spędzaliśmy wigilię w ten sposób, że obskakiwaliśmy i moją mamę i teściową. Obie mamy bardzo blisko, bo teściowa mieszka na tym samym osiedlu co my, a moja mama 15 min samochodem. Mimo, że obie mieszkają blisko to, po tych 2 razach doszliśmy do wniosku, że już nigdy, przenigdy, zwłaszcza z dziećmi, bo człowiek w czasie wigilii to by się chciał wyluzować, posiedzieć itd., a tu się nie dało, bo wszystko w biegu. W zeszłym roku byliśmy na wigilii u mojej mamy i teściowa przyszła jako gość. W tym roku martwiliśmy się jak to będzie, bo obie mamy chciały nas u siebie, a my nie chcieliśmy absolutnie w 2 miejsca, zwłaszcza z noworodkiem. Powiedziałam teściowej i mamie, że nie chcę, żeby było komukolwiek przykro, że go wybraliśmy, więc niech one się ze sobą zdzwonią i ustalą gdzie mamy być, a my przyjdziemy. Na szczęście okazało się, że teściowa dostała zaproszenie na wigilię od rodziny i pójdzie do nich, a my spędzimy wigilię u mojej mamy. W pierwszy dzień świąt zawsze idziemy do mojej mamy, a w drugi zawsze do teściowej.Powiedzcie mi jeszcze jedno, bo grudzień coraz bliżej... jak planujecie spędzić Święta? Jak je zazwyczaj spędzacie? My mamy wielki problem, bo mieszkamy w mężem 240km od rodziny i przyjaciół, a oboje jesteśmy bardzo rodzinni i wspólnie świętujemy w dużym gronie zawsze. W zeszłym roku obchodziliśmy pierwszą małżeńską Wigilię, to najpierw pojechaliśmy do mojej rodziny, bo się szybciej zaczynało wszystko, a później do rodziny Męża. Teraz mamy dylemat czy jechać z takim maluszkiem tyle kilometrów, czy sobie darować, czy sprosić wszystkich do nas i "nakazać" im powrót do domów późnym wieczorem... nie wiem no. A Wy jakie macie plany? Co sądzicie o 3-4 godzinnych podróżach samochodem z dzidziolem, który nawet miesiąca nie skończy?
My zawsze dostajemy po wigilii wałówkę na wynos. Uwielbiam to.My bedziemy u tesciowej, moi rodzice nie obchodza swiat. Pewnie dlugo u niej nie bedziemy. Powiedziala, ze mam nic nie przygotowywac na swieta bo zrobi wiecej i nam da do domu na wynos moi rodzice tez pewnie wiecej ugotuja wiec jedzenie mamy z glowy w tym roku mysle czy prezenty juz ogarnac bo Luby nie ma do tego glowy ...
Jeszcze raz absolutnie odradzam dwa miejsca, tylko się umęczycie, a przyjemność żadna. No chyba, że do jednych rodziców pójdziecie na śniadanio-wigilięJa się boję tej drogi najbardziej... a później jeszcze dwie Wigilie obskoczyć, bo przecież nie będziemy faworyzować tylko jednej rodziny... makabra.
Ojej, to nie wesoło. Trzymaj się dzielnie.Dzień dobry mamy,
noc niespokojna, podobno dyszałam strasznie, w nocy obudziłam się z kłuciem w sercu, trwało kilka oddechów :/ Chyba mały tętnice uciska, bo prawa noga jakaś napięta.
Mam dziwne przeczucie, że za 2-3tyg się rozsypię.....
Dziś zapakowałam już torbę dla małego do szpitala, przygotowałam rzeczy poporodowe dla siebie. Resztę za chwilę zamówię w necie. Moja torba szpitalna już gotowa. Jutro 7.30 melduję się na ip. Obym wszybko wyszła
Ściskam was grubasy. Miłego, lekkiego dnia.
A no widzisz, czyli nie wszystko uwzględnili na liście...Antiope pytałam o te podkłady... Podobno dają jeśli jej taka potrzeba- nie robią problemu, ale z reguły każdy ma swoje...
To ja na ogół grzecznie czekam w kolejce. Raz mnie jedna miła pani puściła. A tak to raz miałam sytuację, że byłam w mieście z 2 dzieci i musieliśmy wsiąść do tramwaju, a tam tłum. Trochę mnie to przeraziło jak ja ogarnę siebie i 8 latkę i niespełna 3 latka. No więc jak weszliśmy do tego tramwaju, to na cały głos powiedziałam do młodej: "Mam nadzieję, że nam ktoś ustąpi miejsca". No i cała chmara ludzi zerwała się z miejsc i siedzieliśmy sobie wszyscy w 3.Moja mama ostatnio zaczęła głośno komentować w podobnym przypadku "no idź przed kolejkę, przecież jest napisane, że masz pierwszeństwo, a jest strasznie duszno". Nagle się ludzie zaczęli oglądać i mnie zachęcali do pójścia na sam przód ale ogólnie czekam cierpliwie aż kasjerka mnie zauważy, chociaż też nigdy jeszcze się nie spotkałam oprócz tej sytuacji z mamą z taką dużą kolejką.
Skoro i tam musicie zmieniać mieszkanie, to ja bym chyba jednak wybrała tą bardziej rozwojową opcję z innym miastem.Ja juz z synkiem w domu. Teraz czekamy jak maz wroci. Niby ma tylko 55 km ale musi zmieniac autostrady i jest korek i czasami schodzi mu 1.5 h. Gdzie normalnie jechalby z 25 min. Wyobraźcie sobie ze dalej nie wiem w ktorym miescie mam mieszkania szukac. Czy tam gdzie wlasnie zacza pracowac czy tu gdzie mieszkam. A to wszytsko dlatego ze jego dwaj szefowie walcza ze sobą. Jeden chce zeby wrocil a drugi chce zeby zostal. A jak by zostal w tym nowym miejscu to ma większe mozliwosci awansu no i miasto ładniejsze jest niz nasze. Tylko tego mojego synka przeniesc to ciezko będzie. On sie bardzo przyzwyczail a przy tym zaburzeniu co on ma ciezko jest cos zmienic w otoczeniu. Sama juz zwariowalam. Mieszkanie zmienic musimy koniecznie bo tu miejsca nie ma za cholere. Juz teraz kombinuje gdzie wcisnac nowe lozeczko. Wszedzie sa zabawki synka a on biedny nie ma swojego miejsca. Chodze i mysle caly czas .
Lola martwiace sa te Twoje bole takie mocne. Może faktycznie czas jechac znowu do szpitala. Wiem jak ciezko tam lezec ale czasami dla dzidziusia w brzuszku to lepsze wyjscie. I nie oszukujmy sie ale tam odpoczywasz a w domu jest ciezko. Ja ptzynajmniej tak mam. Co sie poloze to maly lapie mnie za reke i ciągnie na spacer do zabawy albo zebym mu slodkosci dala albo zebym siedziala w innym miejscu niz jestem. No i oczywiscie gotowanie sprzatanie itd.
Oj współczuję. Mam nadzieję, że z tą nogą to jednak nic poważnego. No i mam nadzieję, że uda się jutro załatwić l4ten dzien to jakis koszmar bylismy na ip, ale nie ja bylam pacjentka tylko moj Tomek....kolega w pracy zrzucil na niego ogromna klode drewna i byla masakra, cud, ze noga nie zostala zmiazdzona...mam dosc, kilka godzin bylismy na ip, mam dosc, a najgrosze, ze z noga dobrze nie jest a lekarka stwierdzila, ze l4 mu nie wypisze!!!! jedziemy do mojego taty, bo u niego pracuje moj Tomek i jakos sie dogadaja co z wolnym, bo pracowac z ta noga nie moze teraz
Moja przyjaciółka nabawiła się endometriozy podczas cc. To było już 11 lat temu i do tej pory nie może sobie z nią poradzić. Miała już 2 operacje, ale to cały czas odrasta.I od odległości jednej cc od drugiej
Czynników jest mnóstwo ale nie ma co generalizować że cc jest super (nie mówię że to robisz ) bo to jednak jest operacja. Jak są wskazania to jak najbardziej i dzięki Bogu że jest taka opcja, ale zawsze lepiej jest urodzić naturalnie.
Najgorsze są powikłania późniejsze typu zrosty czy endometrioza w bliźnie. Oby nas wszystkie ominęły.
Dobrze, że z szyjką nie jest aż tak źle.Wróciłam, pól godziny szukałam gdzie to spotkanie bo nie wysłali listu ze szczegółami jak zazwyczaj tylko sms o której godzinie. A chodziło,żeby sprawdzić karnet z cukrami. Powiedziałam o skurczach i mnie zbadała, szyjka zamknięta, ale miękka i skrócona, dokładnie się dowiem w środę.
U nas od lat Wigilia rodzinna, czasem ponad 25 osób, jest podział kto co przygotowuje i spotykamy się u wujka, który ma agroturystykę a więc warunki. Po wigilii wszystko się razem sprząta i wraca do domu. W tym roku uwaga są szanse, że teściowa będzie w Polsce to będziemy musieli obskoczyć dwie. Choć za nią nie przepadam, ale po 12 latach jest szansa to trzeba skorzystać. Chyba, że urodzę o czasie to nie ma szans na wyjazd.
Dobra decyzja. Trzymam kciuki, żeby byli w stanie zdiagnozować i wykluczyć problem.Siemanko ja po prysznicu, mąż wraca z pracy o 19 i jedziemy do szpitala.
Niech mnie położą.
Więc jak mnie przyjmą to już ze szpitala będę pisać. Walizka dopakowana.
Trzymcie kciuki by wykryli co to za bóle i oby mnie przyjęli.
Współczuję...Luby spi przyszlam do kuchni bo mnie znow mulic zaczelo i zgage mam straszna a stad dwa kroki do lazienki ... Jak jutro bede wymiotowac to jedziemy do szpitala ...
Zdrzemnelam sie dzis z godzinke ale nie wiem czy spalam czy nie
Nie dziwię się jej. Mam nadzieję, że jednak jutro się pojawi.Mam, ale jasno dała do zrozumienia, ze woli, zeby do niej nie pisać i wcale sie nie dziwie... powiedziała, ze jeżeli bedzie w tym tygodniu to dalej sie wszystko kręci, a jeżeli nie to znaczy, ze to koniec i wolałaby zeby ludzie "nie zawracali jej wtedy głowy" i w sumie wcale sie nie dziwie... same wiecie jakie to trudne, a jeszcze każdej bądź co bądź półobcej osobie tłumaczyć i opowiadać szczegóły...
Napisane na iPhone w aplikacji Forum BabyBoom
Ojej, Ty to zawsze musisz mieć pecha do chamskich ludzi. Współczuję. Mam nadzieję, że szybko odkryją problem.Jestem w szpitalu.
Jezu dziewczyny......
Wersja skrócona:
Pani Ruda doktor nie chciała mnie przyjąć, zmieszała mnie z błotem, robiła wszystko bym w szpitalu nie leżała. Pamietala ze zrobilam jej 2 lata temu awanture o porod i mi to wyplula w twarz.
Wyklucilam się i jestem, leżę.
Wersja pełna:
Pojechał do szpitala z mężem z bólem. Poprzedni doktor na IP mnie pamiętał i już mnie na salę kierował, a pani doktor dyzurujaca na położnictwie zadzwoniła że chce mnie obejrzeć bo coś jej nie gra. Jak ja ją zobaczyłam to myślałam że ducha wyzione. Ona 2 lata temu nie chciała mnie na poród przyjąć bo miałam cukrzycę. Powiedziała że mój mąż ma mnie 130km wiezc do szpitala. Mąż zrobił jej taka awanturę, że ta zadzwoniła w końcu po karetkę i mnie tam zawiezli. ( karetka cudem się znalazła - bo niby nie było).
No i ta zaczęła mnie atakować, że takie bóle o niczym nie świadczą i oni porodu nie przyjmą bo za młoda ciąża, a sprzetu nie ma. Wyślą mnie do Szczecina.
Się wk***** niemiłosiernie.
Zbadała mnie na samolocie, i powiedziała że mnie nie przyjmuje bo nie widzi powodu. Poza tym kłucie nic nie znaczy i spojenie łonowe też nie. Ona była w ciąży i nawet pół tabletki nie brała na ból spojenia łonowego. A kobiety teraz sobie wymyślają!
To je do niej: każda ciąża jest inna, moja babcia w polu rodziła, to może szpitale zamknięcie skoro w polu rodzić można?
Ta tylko oczami wywalilam i dalej swoje chore wywody.
I wypaliła do mnie: no pani rodziła w Szczecinie no nie? Ja panią i pani męża pamiętam jak w niepotrzebna panikę wpadliscie przy malutkim rozwarcia i karetkę musiałam wzywac. Potem musiałam się ordynatorowi tłumaczyć!
Poza tym miała pani cukrzycę jak pamiętam i co? Teraz nie ma? Ja pani udowodnienia że na pani cukrzycę. Dzisiaj proszę nic nie jeść i nie pić, jutro rano to samo. Bez picia chociaż kropelki wody.
To ja mówię: ja wiem jak cukry skaczą, i mogą mi skoczyć rano przez to.
Ona prychnela.
Szmata jedna nie chce bym tutaj rodziła.
I kuźwa z tych nerwów cukry źle wyjdą!!!!!!
Dopielam swego i leżę, zajelam ostatnie łóżko, ale jestem. Niech zbadaja o co chodzi.
Dodatkowo ona zerknela na wyniki i mam niby niedokrwistość.....
Wiecie co nie chce mi się tutaj już rodzić.
Przynajmniej położne zajebiste i po cichaczu mówiły mi bym walczyła z tą menda o swoje prawa bo to chamka nie z tej ziemi.
Więc zegnam się, leżę w 3 osobowej sali.
Buziaki, będę twarda