madzialenka zgadzam się z dziewczynami. Pogadaj z nim szczerze. Nie pytaj się co się dzieje, bo odpowie Ci, że nic, tak jak do tej pory, tylko powiedz mu, że jego zachowanie Cie rani i że odbierasz to w taki a taki sposób. Może faktycznie to wszystko go przytłoczyło i ślub lepiej przełożyć, a może po prostu jego przeraża sytuacja z dzieckiem w drodze. Mój D też na początku każdej mojej ciąży jest "niemiły" i opryskliwy i ja sobie zdałam sprawę, że on tak wyraża stres związany z odpowiedzialnością za nowe dziecko.
A tak w ogóle to my też ślubu nie mamy. Mój D jest po rozwodzie i to ma wpływ na jego podejście do instytucji małżeństwa. Jak zaszłam w ciążę z Bazylim, to bez przekonania zapytał mnie, czy chcę to sformalizować (wiadome było, że nie odbędzie się to w najbliższym czasie, bo wtedy jeszcze nie miał rozwodu z byłą). Ja mu odpowiedziałam, że nie zależy mi na tym jakoś specjalnie i chciałabym wziąć ślub tylko wtedy, gdyby on tego też naprawdę chciał. Od tamtego czasu zdałam sobie sprawę, że jest milion innych rzeczy na których zależy mi bardziej niż na ślubie i jakoś nie wracaliśmy do tego tematu. Tylko czasami publicznie, kiedy nie chcemy komuś obcemu tłumaczyć naszej sytuacji albo mówić o sobie "mój chłopak", "moja dziewczyna" (w końcu oboje jesteśmy już ładnych kilka lat po 30, więc to brzmiałoby śmiesznie), to mówimy "mój mąż", "moja żona", tak jest wygodniej. A czasami jak mój D mówi np. zdanie: "Widzisz, Ty masz lepszego męża niż twoja koleżanka" (np. w żartach), to ja mu odpowiadam: "Nie jesteś moim mężem"
Formalnie już moglibyśmy wziąć ślub, bo D już jest rozwiedziony, ale ja bym chciała mieć wielkie u huczne ale i ekskluzywne wesele, a dopóki nas na takie nie stać, to nie chcę żadnego. Ostatnio mój D, coś mówił i powiedział coś w rodzaju, że "jak kiedyś weźmiemy ślub", a ja mu odpowiedziałam, że skąd wie, że ja chcę z nim brać ślub. Mam wrażenie, że to, że nie mamy ślubu sprawia, że D się bardziej stara, bo nie ma nic pewnego. Oczywiście dzieci też wiążą, ale nie mając papierka zdecydowanie łatwiej się rozstać, a to sprawia, że ludzie się bardziej starają. Kto wie, może weźmiemy ślub mając 40, 60, albo 80 lat, a może nie weźmiemy go w ogóle. Czas pokaże.