To ja Wam powiem, że mój to prędzej chyba na piłkarza nożnego rośnie niż siatkarza, bo tego uczucia o którym mówicie nie mam. Za to non stop daje do wiwatu nóżkami.
30 tydzień, to już naprawdę blisko 40 i coraz bezpieczniej. Nie ma się co stresować, tylko wierzyć, że spokojnie wytrzymasz jeszcze te 2,5 miesiąca.
Nie wiem jak doświadczenia innych dziewczyn, które już mają dzieci, ale mnie przy starszym synku pierwszy rok jego życia dłużył się niemiłosiernie. Teraz już jakoś coraz szybciej ten czas leci.
A po co kąpać dziecko już w pierwszej dobie?
Ja miewam takie pojedyncze dni. Na szczęście w kolejnych, o ile synek mi da, to odsypiam. Ale na przykład dziś nie wiedzieć czemu pospał tylko do 6.30
Powiem Ci tak, że ja bym się bała byc w ciąży bliźniaczej właśnie ze względu na to, że tak często taka ciąża kończy się cc. Tak więc gdyby moje dzieci ustawiły się prawidłowo, to chciałabym spróbować naturalnie.
Fajnie, że ze zdrowiem lepiej. Mam nadzieję, że wciąż się dobrze bawicie.
Ja bardzo bym nie chciała mieć cesarki między innymi ze wzgledów psychicznych. Miałabym poczucie, że coś mi zabrano, że nie mogłam doświadczyć czegoś tak wyjątkowego jak poród sn. Pierwszego synka rodziłam naturalnie i za żadne skarby świata nie zmieniłabym tego na cc. Jasne, że boli, ale warto. Cc wydaje mi się taka mechaniczna i pozbawiona intymności, która jest przy porodzie naturalnym. Każdy robi jak uważa, ale mnie by za żadne skarby nie przekonali do cc na życzenie. Taka opcja wchodzi u mnie w grę tylko i wyłącznie jeśli poród sn zagrażałby życiu mojemu lub małego. To jest jedyna sytuacja, która by mnie przekonała. Ja w pierwszej ciąży to nawet bałam się przyznać, że mam wadę wzroku, żeby ktoś nie wpadł na pomysł, żeby mnie skierować z tego powodu na cc, czy coś.
Wiesz, u Ciebie to jest zupełnie inna sytuacja. Masz mięśniaka i wiadomo, że to ryzyko dla Ciebie i dla małego.
Co za chore zwyczaje rodem z PRL-u! Myślałam, że w Polsce już nie ma takich szpitali. Przeraziło mnie to.
Na szczęście jak chodziłam w pierwszej ciąży, to nawet nie było takiego tematu z tego co pamiętam. No ale moja położna (to ona prowadziła szkołę) jest zwolenniczką jak najpóźniejszego odpępniania. Podobno nawet kiedyś miała poród lotosowy, bo tak sobie pacjentka zażyczyła.
Myślę, że ktoś im tam posmarował. A takie działania wywołują mój wewnętrzny sprzeciw i pewnie nawet gdybym rozważała oddanie krwi pępowinowej, to po takiej nachalnej promocji bym tego nie zrobiła, bo mam bardzo przekorną naturę
To już chore jak dla mnie.
Super. Ja się tak właśnie zastanawiałam co by było gdyby Baltazar nie ułożył się jak trzeba do porodu. Chyba też chciałabym spróbować naturalnie mimo wszystko. Zwłaszcza, że ponoć przy kolejnym porodzie jest łatwiej urodzić w ten sposób niż np przy pierwszym. Moja położna ponoć odbierała takie porody, więc myślę, że gdybym jej powiedziała, że chcę spróbować, to by nie oponowała.
Wczoraj wieczorem miałam jakieś dziwne kłucia w prawym boku. Trochę się przestraszyłam, bo mój pierwszy poród zaczął się od mocnego ukłucia w boku. Ale sobie trochę poszperałam w internecie i wyczytałam, że podobno jeśli dziecko ustawione jest główkowo, to w boku po przeciwnej stronie niż ten w którym leży mogą być odczuwalne nagłe ukłucia. Nie są one niczym groźnym i są po prostu kopniakami odczuwanymi w ten sposób. Uspokoiłam się, bo faktycznie mój mały leży główkowo z lewej strony brzucha, a ukłucia miałam z prawej. Dziś ich już nie odczuwam.
A dziś byliśmy na obiedzie u teściowej. Zrobiła placki po węgiersku i tak się objadłam, że całe popołudnie musiałam leżeć, bo nie dałam rady się ruszać.