Hej dziewczyny. Rzadko tu zaglądam ostatnio bo w pracy jest co robić a po pracy dużo do ogarnięcia w domu. A jak już siadam przed komputerem to głównie po to, żey szukać jakichś noclegów. Za tydzień zaczyna mi się urlop i chcieliśmy wybrać się nad morze. Utrudnienie to to, że jedziemy pociągiem, chcemy jechać do Trójmiasta bo z Wrocławia to 6 godzin drogi. Niestety nic fajnego nie mogę znaleźć. Albo daleko, albo kiepski standard, albo mega drogo... Chciałabym się pobyczyć więc fajnie jakby w okolicy było coś dobrego do jedzenia, jakiś sklep, plac zabaw i morze niedaleko. Ale może za dużo żądam
Mam jeszcze pytanko do tych z Was, które brały jakoś niedawno L4. Czy przekonywałyście jakoś specjalnie do niego lekarza? Jakie argumenty podawałyście? Ja jeszcze wprost o L4 nie prosiłam ale wszelkie moje narzekania lekarz zbywa że to normalne a jak mąż sugerowal zwolnienie z jakiegoś tam powodu to lekarz skwitował "to by gospodarka padła jakby tak robić". Generalnie myślałam, że teraz pójdę na urlop żeby wyjechac nad morze (chociaż mąż mnie namawia że powinnam to zrobić w ramach L4 i zatrzymać urlop na przyszły rok, ale ja się dygam przed kontrolą) a potem już od razu iść na L4.... Mam zamiar wprosić się na wizytę za tydzień, poprosić o błogosławieństwo lekarza przed wyjazdem
i o L4 później ale nie wiem jak to rozegrać. Czy to, że córka urodziła się przed terminem (36 tc) a teraz jestem już zmęczona i nie mam kiedy odpocząć i boję się, że to też będzie wcześniak z jeszcze wcześniejszego tygodnia, czy to mozna uznać za wystarczający argument?