Co do alkoholu, to u mnie to samo!
W domu rodzinnym bardzo rzadko na imprezach alkohol, jakieś chrzciny, roczki, komunie- nie ma mowy. Ewentualnie na urodziny jakieś wino, żeby się dobrze trawiło jedzonko, wódka nigdy.
Za to w rodzinie męża każda impreza prędzej czy później kończy się alkoholem- whiskey wleci ZAWSZE.
Wczoraj byliśmy na imprezie rodzinnej ze strony męża. Ja wypiłam troszkę wina do obiadu, mąż kilka kieliszków wódki. Teściowie- whiskey. Gadka szmatka z ludźmi naprzeciwko przy stoliku i nagle słyszymy: „eee, M to prawie w ogóle nie pije, czasami się zastanawiamy, czy on jest nasz”
Wiedzą, że się staramy, czasem coś sporadycznie wypijemy, ale od alko raczej stronimy.
Jak to usłyszałam, to się wkurzyłam na maxa, ale hamowałam się przy ludziach. Nic nie powiedziałam, mąż też widział moją minę, przytulił mnie i pocieszył.
Wkurw na Maxa, nie chcę ich widzieć przez najbliższy czas