U mnie z huśtawką to samo, ale mam nadzieję, że to już na @ bo się spóźnia już 7 dzień :/ chociaż w sumie nie do końca wiem czy mogę to nazwać huśtawka... od kilku dni jestem na zmianę zła i smutna.
Miałam w planach piec pierniczki, ubierać choinkę, stroić dom... aż w końcu jak się za to zaczęłam brać to się popłakałam, że kolejne święta gdzie nie mam małych rączek do pomocy i że nie mam dla kogo tego robić przecież.
Często robimy coś dla kogoś. Zbyt często
. Wydawało mi się, że jak będziemy mieć dziecko to odzyskam magię świąt... Rok temu był malutki, w tym roku faktycznie jest motywacją ale zdałam sobie sprawę, że to dla siebie robię pierniczki, dla siebie je dekoruje. Zwyczajnie lubię ten klimat
dla siebie ubieram choinkę, robię porządki, wymyślam prezenty
Dopóki nie włączyłam w głowie swojego wewnętrznego dziecka zupełnie nie miałam poczucia, że teraz święta mają więcej sensu
. Mocno trzymam kciuki, żebyś w przyszłym roku mogła zbudować własne doświadczenia
bo na 100% każda z nas ma inne. Pamiętaj tylko, że te święta mają sens i pewnego dnia opowiesz swojemu maluchowi jak piekłaś pierniczki i pisałaś listy do świętego mikołaja
. Moja mama o pierwsze dziecko walczyła 4 lata, w wieku 19 lat miała pierwszą operację ginekologiczną. To teraz po swoich zmaganiach, doświadczeniach, dopiero zrozumiałam ile ją to kosztowało ale jestem jej mega wdzięczna, że się nie poddała. Jestem jej wdzięczna, że mimo kręcenia nosem lekarza i ryzyka, zdecydowała się na mnie
lubię być na tym świecie i mam nadzieję, że ona też nie żałuje tych lat, stresu i walki
. Oby przyszły rok był tym wyjątkowym