Dawno mnie na forum nie było, starania byly coraz cięższe psychicznie, wiec przerwałam czytanie ciążowych stron
Disclaimer: wiem, ze przy niepewnych testach jedyna odpowiedzią jest beta, pójdę ja jutro zrobić, ale swiruje w oczekiwaniu i potrzebuje się wygadać, a nie mam komu
Starać się zaczęliśmy w grudniu 2019, byliśmy teraz w listopadzie w klinice niepłodności, miałam duży pęcherzyk w 10dc, ale w 17dc miałam zerowy progesteron wiec miałam nie mieć owulacji. Dostałam Primolut Nor na torbiel i skierowanie na hsg w grudniu. Wczoraj byl 35dc , czekam na krwawienie po odtawieniu primolut, ale tradycyjnie zrobiłam test wiedząc, że będzie bialy. No ale nie był chyba
Na zdjęciach sa te same marki wczoraj i dzisiaj, u góry bobotest wieczorem i rano, na dole nordttest, oba rano. Widać gołym okiem cień, ale bardzo blady - tylko raz miałam taki cień, który okazal się błędny po zbadaniu bety tego samego dnia. Tylko tutaj są aż 4 blade testy, wtedy tylko jeden mi wyszedł.
Mam też piekny clearblue, ale on mi źle dzialal, wiec powinnam go odrzucić. Zanurzyłam go na 5s po czym nic się nie stało. Żaden pasek kontrolny się nie pojawił, nic. Wiedzac, ze jest do wyrzucenia zanurzyłam go ponownie i dopiero wtedy zobaczyłam, że wilgoci idzie przez suchy pasek i po kolei pojawiała się kazda kreska.
Logiczna strona mówi, żebym poczekala spokojnie i zrobila jutro betę, ale nie potrafię się uspokoić. Z jednej strony nie wierzę, że wszystkie testy sa błędne, ale nie wiem jak przezyje sprowadzenie na ziemię, jeśli beta wyjdzie 0...