reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Głośni sąsiedzi

Aha czyli ja mam zwracać uwagę na to żeby nikomu nie przeszkadzać nie zważając na to że jak zamknę okna w tym upale to będziemy się kisić w środku?
Akurat mieszkam w takim miejscu gdzie balkonów nie ma, mieszkam przy samej ulicy i uwierz jak moje dzieci pohalasuja przez 5minut to jest nic w porównaniu z jeżdżącymi pod oknami autami, tirami, dziećmi grającymi naprzeciwko na boisku, biegającymi, śmiejącymi się dziećmi których tutaj mnóstwo chodzi non stop z rodzicami, rozmawiającymi pod oknem ludzmi(zdarza się że starsze panie stoją wprost pod moimi oknami i przez 2h głośno rozmawiają i co miałabym je upominać żeby tego nie robiły?) Ja nie wiem,teraz to ludziom wszytko przeszkadza. Mi np przeszkadzał remont u sąsiadów który robili w zimie, z domu wyjść za bardzo nie miałam jak z ciągle chorymi dziećmi więc siedziałam ale nikogo nie upominałam skoro jest w swoim domu to niech robi co chce, co musi, obok mam nowych sąsiadów z malutkim dzieckiem które od kiedy się wprowadzili to bardzo często płacze, i choć czasami może to przeszkadzac to niektórych sytuacji, zachowań nie idzie przeskoczyć.

I wiesz wychowuje swoje dzieci. A do tego pozwalam im się bawić, raz na jakiś czas jak dziecko jest przez chwilę jest głośniej to nikomu korona z głowy nie spadnie raczej.
Czyli ty się kisić nie będziesz, ale jak Twoje dzieci krzyczą to inni niech się kisza?

I serio jeżeli porównujesz płacz niemowlaka do krzyków i pisków starszych dzieci. To ja nie mam więcej pytań.

Mam w domu dwoje dzieci. Miewają głupie pomysły typu skakanie, krzyki czy bieganie. O waleniu w podłogę nie wspomnę. Ale im na to nie pozwalam. Tłumacze, wymyślam inne zajęcia. Wiesz dlaczego? Bo nie jesteśmy w bloku sami. Na tym polega wychowanie i uczenie życia w społeczeństwie.
 
reklama
Wiesz co, wybacz, ale dla mnie podejście "nie zamknę dzieciom ust bo komuś to przeszkadza" to jakiś absurd. A jak sąsiad będzie Ci napierdzielał muzyką na ful to też będziesz taka wyrozumiała? A niech sobie gra, co go to interesuje, że komuś przeszkadza. Jak się chce robić w domu co się komu żywnie podoba, to trzeba kupić dom w środku lasu i można wtedy robić ci się chce. A skoro twoje dzieci krzyczą w domu a ty im na to pozwalasz i jeszcze masz w czterech literach, że komuś to może przeszkadzać to ci gratuluję postawy. Bo raczej nie uczysz tych dzieci niczego dobrego. I tak, autorka nie słyszy wszystkich rozmów, ale jednak zdarzyłoby się tak, że kilka razy usłyszałby upominanie, że dziewczynka jest za głośno.

Niestety, to jest problem współczesnej ludzkości. Nic poza czubkiem własnego nosa nie widzi. A jak cis komuś przeszkadza, to niech sobie zamknie okna, albo wyjdzie z domu. Na prawdę gratuluję podejścia.

W punkt! Ale to trzeba chcieć i wiedzieć, że nie jest się samemu w bloku.

Bardzo często sąsiedzi puszczają muzykę, nie mam z tym najmniejszego problemu [emoji2272]
Skąd ty możesz wiedzieć czego uczę swoje dzieci? [emoji2356]To że pozwalam im być przez 5min czy nawet mniej w ciągu dnia trochę głośniej to nie oznacza że nie uczę ich dobrego zachowania, nie tłumaczę że w innych sytuacjach, miejscach nie wolno, nie wypada tak robić bo komuś to może przeszkadzac. Oczywiście że tłumaczę ale tu jak widać nadal super idzie ludziom ocenianie kogoś i jego życia po jednym poście [emoji57] I można by tak w drugą stronę, ja mam sobie zbudować dom w lesie żeby robić co chce, ktoś komu przeszkadza każdy głośniejszy krzyk niech sobie zbuduje chatkę w lesie tylko uwaga na ryczące jelenie [emoji6]
 
Bardzo często sąsiedzi puszczają muzykę, nie mam z tym najmniejszego problemu [emoji2272]
Skąd ty możesz wiedzieć czego uczę swoje dzieci? [emoji2356]To że pozwalam im być przez 5min czy nawet mniej w ciągu dnia trochę głośniej to nie oznacza że nie uczę ich dobrego zachowania, nie tłumaczę że w innych sytuacjach, miejscach nie wolno, nie wypada tak robić bo komuś to może przeszkadzac. Oczywiście że tłumaczę ale tu jak widać nadal super idzie ludziom ocenianie kogoś i jego życia po jednym poście [emoji57] I można by tak w drugą stronę, ja mam sobie zbudować dom w lesie żeby robić co chce, ktoś komu przeszkadza każdy głośniejszy krzyk niech sobie zbuduje chatkę w lesie tylko uwaga na ryczące jelenie [emoji6]
Sama napisałaś, że nie zamkniesz dzieciom ust bo komuś to przeszkadza. Więc sorry, ale o czym tu świadczy? Tylko i wyłącznie o tym, że nie interesuje Cię to, że komuś przeszkadzasz i nic poza czubkiem własnego nosa nie wiszisz.

Co do chatki w lesie, to nie inni są nieprzystosowani do życia w społeczeństwie tylko jak widać Ty. U kogoś płacze niemowlę, to moje dzieci niech się wydzierają w domu. Serio, gratuluję postawy.
 
Czyli ty się kisić nie będziesz, ale jak Twoje dzieci krzyczą to inni niech się kisza?

I serio jeżeli porównujesz płacz niemowlaka do krzyków i pisków starszych dzieci. To ja nie mam więcej pytań.

Mam w domu dwoje dzieci. Miewają głupie pomysły typu skakanie, krzyki czy bieganie. O waleniu w podłogę nie wspomnę. Ale im na to nie pozwalam. Tłumacze, wymyślam inne zajęcia. Wiesz dlaczego? Bo nie jesteśmy w bloku sami. Na tym polega wychowanie i uczenie życia w społeczeństwie.

No patrz ja też zazwyczaj tłumaczę, znajduje inne zabawy ale wyobraź sobie że czasami 2latce ciężko odwrócić uwagę żeby jednak nie piszaczala albo nie krzyczała kiedy się rozlosci [emoji2272]masz dzieci, nie wiem w jakim wieku ale chyba wiesz ze dziecko to dziecko, czasami nawet i 1000 razu możesz jedno i to samo tłumaczyć a dziecko i tak zrobi po swojemu [emoji57]
Mam koleżankę która ma problemowe dzieci, robią wielkie awantury z krzykiem piskiem i płaczem np o zły kolor koszulki (nie nie są rozpuszczone) i co ma się wyprowadzić i zamieszkać w środku lasu bo komuś będzie przeszkadzało..?
 
Sama napisałaś, że nie zamkniesz dzieciom ust bo komuś to przeszkadza. Więc sorry, ale o czym tu świadczy? Tylko i wyłącznie o tym, że nie interesuje Cię to, że komuś przeszkadzasz i nic poza czubkiem własnego nosa nie wiszisz.

Co do chatki w lesie, to nie inni są nieprzystosowani do życia w społeczeństwie tylko jak widać Ty. U kogoś płacze niemowlę, to moje dzieci niech się wydzierają w domu. Serio, gratuluję postawy.
Nie mam zamiaru więcej się tłumaczyć, jak widać się nie zrozumiemy. [emoji6]Tak obchodzi mnie mój własny czubek nosa na pierwszym miejscu. Jak raczej większości ludzi w obecnym świecie.
uczę dzieci jak mają się zachowywać ale nie będę im zabraniać się bawić. No kurde ja na prawdę rozumiem że komuś może coś przeszkadzac i warto zachowywać się tak by innym jak i nam żyło się dobrze ale nie przesadzajmy.
Az mi się przypomniało jak miałam kiedyś taka sąsiadkę piętro nizej której zwykle chodzenie w dzień po mieszkaniu(bez butów) i to że dziecko w chodziku jeździło przeszkadzało aż wzywała policję....
 
Byłam w podobnej sytuacji tylko, ze w moim przypadku sąsiedzi z góry przeszkadzali. Dziewczynka skakała, biegała, odbijała piłkę codziennie po kilka godzin a mi sufit wibrował 😅 poszłam i pogadalam z sąsiadka. Okazało się, ze nie miała pojęcia że tak bardzo wszystko słychać. Przeprosiła i wszystko jest Ok. Oczywiście sytuacja się powtarza ale nie tak często jak kiedyś... owszem, przeszkadza mi to ale takie są uroki mieszkania w bloku a nie zabronię dziecku zabawy :)
też tak miałam. Kiedyś poszłam do sąsiadki z góry powiedzieć, że zaraz im prześcieradło odfrunie z balkonu. Od słowa do słowa powiedziałam żartem, że słychać kiedy mały jest w domu, bo chodzi jak mały słonik ;) i dość mocno uderza samochodzikami w podłogę. Z chodzeniem nic się nie dało zrobić, zresztą mnie to bardziej bawiło, bo wyobrażałam sobie młodego, chodzącego na piętach, ale parę dni po rozmowie sąsiadka zapytała czy już jest lepiej, bo kupiła młodemu matę do zabawy. Można?
 
No patrz ja też zazwyczaj tłumaczę, znajduje inne zabawy ale wyobraź sobie że czasami 2latce ciężko odwrócić uwagę żeby jednak nie piszaczala albo nie krzyczała kiedy się rozlosci [emoji2272]masz dzieci, nie wiem w jakim wieku ale chyba wiesz ze dziecko to dziecko, czasami nawet i 1000 razu możesz jedno i to samo tłumaczyć a dziecko i tak zrobi po swojemu [emoji57]
Mam koleżankę która ma problemowe dzieci, robią wielkie awantury z krzykiem piskiem i płaczem np o zły kolor koszulki (nie nie są rozpuszczone) i co ma się wyprowadzić i zamieszkać w środku lasu bo komuś będzie przeszkadzało..?
Ale wiesz o tym, że co innego dwulatek a co innego siedmiolatek?

Ja robię co mogę, żeby moje dzieci nie były uciążliwe. Mam świadomość, że czasami są. Np. jak są chore i płaczą w nocy. To są rzeczy, których nie przeskoczysz. Ale dla mnie jest różnica między płaczącym z byle powodu dwulatkiem, którego mama próbuje uspokoić, a wrzeszczącym pod oknem siedmiolatkiem na którego zachowanie nikt nie reaguje. Co innego jak próbujesz dziecko uspokoić i okiełznać, a co innego jak pozwalasz na bieganie po domu bo "co mnie interesuje, że innym przeszkadzam. Niech sobie pozamykają okna, albo idą do miasta".

Wybacz, ale nie żyjemy sami i dla mnie tłumaczenie "to tylko dziecko" jest zdecydowanie nadużywane. Jak by ci siedmiolatka po aucie skakała to też powiesz "trudno to tylko dziecko"? Zapewne nie. Ja zadania nie zmienię. Może i autorka wie za dużo o życiu sąsiadki. Jednak ma prawo do tego, żeby być niezadowoloną z faktu, że dzień w dzień słucha wrzasków jednego dziecka. Co innego 5 czy 15 minut płaczu malucha, a co innego całodzienne hałasy sporego dziecka. Zabawa zabawą, ale jednak takie dziecko już sporo rozumie.
Wiadomo, zabawa potrafi wymknąć się spod kontroli, ale w takim wypadku rodzic powinien zareagować. Ruszyć tyłek sprzed tv, zejść na dół i wyjaśnić, że przesadzają.

Jednak tak jak pisałam, powinna porozmawiać o tym z tą sąsiadka. Bo inaczej sprawy nie załatwi.
 
No właśnie, pewnych rzeczy nie przeskoczymy, a niektóre tak. Jak moje dziecko krzyknie na klatce to mu tłumacze, ze nie wolno krzyczeć, bo tu mieszkają inni ludzie. Remont rzecz konieczna, ale to nie znaczy, ze moge sobie kuć płytki o 23. I nikt się nie czepia płaczącego niemowlaka, ale z tupiącym czy odbijającym piłkę dzieckiem całymi dniami już można coś zrobić.

Na szczęście moje dzieciaki jedynie jak hałasują to tym piskiem raz na jakiś czas przez te max 5min. Piłka, bieganie, skakanie to w parku lub u dziadków, w domu raczej książki, zabawki, miski, ciche zabawy (oprócz tych nieszczęsnych pisków o których pewnie niektórzy pomyśleli że trwają godzinami[emoji57]) No chyba że D ma ma swoje humorki, czasami do opanowania a czasami nie [emoji6]
No ale już jestem uznana za zla matkę bo napisałam jedno złe zdanie.
 
Oczywiście, że dzieci piszczą i hałasują, ale chyba rola rodzica polega na tym, żeby dziecku wytłumaczyć gdzie i co wolni robić. Hałasować można w parku, a pod blokiem to raczej powinno się bawić w miarę grzecznie. Tym bardziej, że ta dziewczynka wychodzi sama. Więc już nie jest malutkim dwu czy trzy latkiem, który nie rozumie.

Moim zdaniem, takie podejściem to się tylko egoistów wychowuje. Najpierw wydziera się jak poparzony pod oknami, a potem na cały autobus puszcza hip hop w autobusie. Bo mu rodzice id małego nie tłumaczyli, że nie jest sam na tej planecie.
Wg. Mnie to trochę ocena nad wyraz, widzimy jedna sytuacje, nadajemy jej charakter błędu wychowawczego rodzica zupełnie nie znając sytuacji, wydaje mi sie to nie fajne, owszem są różni rodzice ale skąd wiemy czy dziecko nie dostaje reprymendy w domu? Dzieciom zwykle nie wystarczy powiedzieć raz i nagle stoi na baczność, to są lata tłumaczenia, nie raz zdarzyło sie, ze syn zrobił mi akcje w sklepie, miałam zacząć go ochrzaniac na miejscu żeby ludzie bili mi pokłony za to ze zwracam uwagę na zle zachowanie dziecka? Owszem delikatnie tłumaczyłam, następnie wychodziłam z delikwentem a karę dostawał w domu adekwatna do wieku. Widzimy kilka minut z życia człowieka a tak łatwo oceniamy szczególnie rodziców, grzeczne dziecko/ dobry rodzic. Poza tym są dzieci, które nie panują nad emocjami, są głośne z natury nie da sie ich „wytresować”; są dzieci z ADHD lub innymi zaburzeniami objawiającym zachowaniami, przez ktore inni, obcy ludzie szufladkuja je jako „złe”, nie mówię ze błędy wychowawcze nie istnieją, owszem ale ludzie sie uczą, dzieci sie uczą, nikt nie jest idealny.
 
reklama
Ale wiesz o tym, że co innego dwulatek a co innego siedmiolatek?

Ja robię co mogę, żeby moje dzieci nie były uciążliwe. Mam świadomość, że czasami są. Np. jak są chore i płaczą w nocy. To są rzeczy, których nie przeskoczysz. Ale dla mnie jest różnica między płaczącym z byle powodu dwulatkiem, którego mama próbuje uspokoić, a wrzeszczącym pod oknem siedmiolatkiem na którego zachowanie nikt nie reaguje. Co innego jak próbujesz dziecko uspokoić i okiełznać, a co innego jak pozwalasz na bieganie po domu bo "co mnie interesuje, że innym przeszkadzam. Niech sobie pozamykają okna, albo idą do miasta".

Wybacz, ale nie żyjemy sami i dla mnie tłumaczenie "to tylko dziecko" jest zdecydowanie nadużywane. Jak by ci siedmiolatka po aucie skakała to też powiesz "trudno to tylko dziecko"? Zapewne nie. Ja zadania nie zmienię. Może i autorka wie za dużo o życiu sąsiadki. Jednak ma prawo do tego, żeby być niezadowoloną z faktu, że dzień w dzień słucha wrzasków jednego dziecka. Co innego 5 czy 15 minut płaczu malucha, a co innego całodzienne hałasy sporego dziecka. Zabawa zabawą, ale jednak takie dziecko już sporo rozumie.
Wiadomo, zabawa potrafi wymknąć się spod kontroli, ale w takim wypadku rodzic powinien zareagować. Ruszyć tyłek sprzed tv, zejść na dół i wyjaśnić, że przesadzają.

Jednak tak jak pisałam, powinna porozmawiać o tym z tą sąsiadka. Bo inaczej sprawy nie załatwi.
Czyli tak dziecko krzyczy i rodzic ma krzyczeć bo ma zwrócić uwagę tu i teraz? To sobie wyobraź jaki chaos następuje, widzimy jak wspomniałam tylko kawałek. Ja bym nie oceniała tak łatwo.
 
Do góry