A ja mam mimo wszystko swoje zdanie. U nas pod blokiem, to nawet wspólnota zebrała podpisy i zburzyli plac zabaw żeby dzieci nie mogła się pod blokami bawić.
A za chwile będzie, ze młodzi są otyli, pogarbieni (od długich godzin przed komputerem), niezdarni (ani nie podskoczą ani nie podbiegna) i generalnie pokolenie psychopatów i socjopatów
Teraz myślę, że ludziom więcej rzeczy przeszkadza. Sama biegałam na podwórku całe dnie. Też się bawiliśmy, krzyczeliśmy, nie raz przez okno się o coś pytało rodziców czy rzucali monety. Kiedyś to było normalne, nikt nie narzekał.
A teraz niektórym przeszkadza, że te dzieci w ogóle istnieją. Powinny siedzieć zamknięte w klatce i najlepiej z kagańcem.
Zastanawiajac się nad tym stwierdzam, ze dużo w powyzszym stwierdzeniu prawdy.
Cale życie mieszkałam w blokowisku. Wieżowców jak mrowkow, dzieci jeszcze więcej. Była nas grupa 20 małych szczyli i ganialismy po osiedlu od rana do wieczora. Nie było domofonów wiec jak któreś coś chciało to darlo paszcze „Mama!! Daj na oranżadę!”
Trzaskalismy drzwiami od klatki, graliśmy w piłkę, bawiliśmy się w chowanego. Było kilka podstawowych zasad: nie zbierać się w klatkach czy na piętrach, uważać przez ulice i nie wchodzić w szkodę.
Byle dorosły mógł zwrócić uwagę i wszyscy sralismy po gaciach ze wstydu.
Wyroslismy, wykształcilismy się, założyliśmy własne rodziny. Nikt nie skończył w więzieniu czy na bakier z prawem.
Teraz tak, w lutym 2020 roku pojechałam z dziećmi do Polski. Gaba miała już wtedy ponad trzy latka. To samo osiedle, wieżowców jak mrowkow.
Ani jednego dziecka. Zero. Nil. Zilcz. Podwórka puste, fajny, nowy płac zabaw pusty. Nadal jestem w lekkim szoku. To duże osiedle, serio, nie ma żadnych rodzin z dziećmi? Napewno są tylko gdzie te dzieci?
Moja Gaba sama się na placu zabaw bawiła. Przychodziło jeszcze jedno dziecko z mama, mała Ukrainka

Czytajac ten wątek wychodzę z założenia, ze pewnie większość tych dzieci jest trzymana w domach, żeby komuś gdzieś w czymś nie przeszkodzić, nie robić hałasu. Jeszcze by się wydało, ze dzieci wydają z siebie dźwięki, kiedy nie powinny

Teraz tak, nie mieszkam na stałe w Polsce. Nie wiem, może przez trzy tygodnie pobytu nie wyrobiłam sobie dobrego obrazu sytuacji podwórkowej? Ale wiem jedno, tutaj dzieci są cały czas w parkach. Multum dzieci. O każdej porze roku. Dzieci z wielu państw i kultur. Nikomu nie przeszkadzaja wrzaski, nikt sie nie pluje i nie wkurza.
Mieszkam w domu, u mnie na ulicy jest wiele domow. W większości z nich są dzieci. I te dzieci jak tylko mogą to biegają po ogrodach, wpadają jedne do drugich, hałasują, grają w piłkę, pluskają się w basenach. Czasami u moich sąsiadów jest 10 dzieciaków. Ani razu nikt uwagi nikomu nie zwrócił. Problemów nigdy nie było.
Jest udowodnione naukowo, ze ruch fizyczny sprawia dzieciom przyjemnosc. One musza i chcą się ruszac. Jak nie maja możliwości wydatkowania tej energii to zaczynaja się różne kłopoty.
Lepiej nie bedzie dopóki wszyscy nie nauczymy się tolerancji i życia w grupie (osiedlach).