reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Głośni sąsiedzi

Twoje dziecko dorośnie, też będzie się darlo pod blokiem. Boże jak ja nie znoszę takich ludzi, całe dzieciństwo mieliśmy takie sąsiadki, które narzekały, że dzieci się pod blokami bawią. Ta, ja również biegałam do 21 w wakacje. Daj dzieciom być dziećmi.
Ale bez spiny. Ja napisalam, to co czuje. Nie chodzę i nie marudzę na te dzieci. Denerwuje mnie to, że matka nie pracuje, dziecko jej apeluje, że nie chce tam być a ona każe zostać bo tak, gdzie sama zamyka sie w upale w domu... jakoś inni rodzice zabierają pociechy chociażby na obiad, a nie karmią na trawniku... no cóż. Moje zdanie, zapytałam tylko i opisalam swój punkt widzenia
 
reklama
Ale bez spiny. Ja napisalam, to co czuje. Nie chodzę i nie marudzę na te dzieci. Denerwuje mnie to, że matka nie pracuje, dziecko jej apeluje, że nie chce tam być a ona każe zostać bo tak, gdzie sama zamyka sie w upale w domu... jakoś inni rodzice zabierają pociechy chociażby na obiad, a nie karmią na trawniku... no cóż. Moje zdanie, zapytałam tylko i opisalam swój punkt widzenia
Tylko właśnie ciekawa jestem, czemu miał służyć ten wątek? 🙃
A co kazania przebywania na dworze, to już sprawa matki. Moim zdaniem krzywda się dziecku nie dzieje. Jak siedzą dzieci w domu to jest gadanie "O teraz to tylko konsole, telefony, komputery, rodzice powinni na dwór wyganiać, dawniej się cały dzień na dworze było". I tak źle i tak niedobrze.
Pamiętam, że babcia też czasami wynosiła mi obiad przed blok na plastikowych talerzach, bo chciałam "piknik" i nie chciałam nawet wchodzić do domu, jedno z moich lepszych wspomnień z dzieciństwa.
 
Hej wam dziewczyny. Piszę, bo nie wiem czy przesadzam czy nie? Od ponad roku mieszkam w bloku. Dookola mojego bloku jest jeszcze pięć innych. Od dłuższego czasu męczy mnie jedna rodzina konkretnie z mojego bloku. Kilka pięter niżej mieszka rodzina z dwójką dzieci. Dwie córki. Jedna duża 16lat, druga 7 lat. Glowa rodziny więcej za granicą, matka bezrobotna. Matka z młodszą córką ciągle hałasują. Córka wychodzi pod blok o 9 i do teraz, czyli 21:30 słyszę ją na calym osiedlu. Prawdę mówiąc, strasznie mnie to irytuje, bo nawet wieczorem, gdy moja roczna córka zaśnie nie mogę odpocząć. Ta dziewczynka biega z innymi dziećmi, ale zauważyłam, że one mają jakiś umiar.
A raczej ich rodzice. Wychodzą rano, ale max 19 słychać tylko ją i jej szczekającego psa (bo z nim sie bawi). Trochę zaczynam sie tym denerwować, bo sytuacja ma miejsce cały rok. Ciągle piski i krzyki pod blokiem, póki jasno. Chłopak wraca z pracy to również jest zły, że chciałby odpocząć. Matka tej dziewczynki siedzi w domu calymi dniami i nawet obiad jej wystawia przez balkon. Krzyczą przy tym. Nigdzie nie wychodzą, mamy jezioro w mieście i tam też nie jeżdżą.Mam wrażenie, że tylko ja jestem tym zirytowana. Wiem, że to dziecko, ale zastanawia mnie postawa rodzica. Czy matka nie widzi, że jej dziecko zakłóca spokój wszystkim, że niektórzy mają nocki. Przecież można być nieco ciszej. Po zs tym, za osiedlem, w parku jest plac zabaw. Czy ja przesadzam? Jak jest u Was pod blokami? Dodam, że wcześniej całe życie mieszkalam w domku jednorodzinnym i nie miałam takich problemów.
A ja Cię rozumiem. Pod oknami mam plac zabaw i doskonale wiem co czujesz. Mnie takie krzyki i piski też denerwują. Rozumiem, że to są dzieci, ale jak mój syn w ciągu dnia miał drzemkę to czasem, było tak głośno, że nie mógł spać i denerwuje mnie też takie gadanie, żeby pozwolić dzieciom być dziećmi, bo serio niektóre z nich zachowują się jak małpy wypuszczone z klatek. Pewnie zaraz zostanę zjechana, że mogłam wybrać mieszkanie nie przy placu zabaw, to bym miała ciszę, uprzedzę was, jak się tu wprowadzałam tego placu zabaw nie było
 
A ja Wam powiem, że mieszkam w lesie, znajomi przyjeżdżają to zazdroszczą ciszy i spokoju, ale nie jest tak kolorowo. Mój Tata za moim oknem otworzył tartak (mieszkamy 100 metrów od siebie, więc tartak jest między naszymi domami) No i od poniedziałku do soboty 7-16 tartak jest na chodzie, pracownicy krzyczą, klną i jakoś musiałam się do tego przyzwyczaić 🤷 Też czasami żałuję, że wyjdę do ogródka i nie ma tej ciszy, której każdy w niedzielę zazdrości 😂 Na niektóre rzeczy nie mamy wpływu i trzeba to po prostu zaakceptować 🤷
 
Ale bez spiny. Ja napisalam, to co czuje. Nie chodzę i nie marudzę na te dzieci. Denerwuje mnie to, że matka nie pracuje, dziecko jej apeluje, że nie chce tam być a ona każe zostać bo tak, gdzie sama zamyka sie w upale w domu... jakoś inni rodzice zabierają pociechy chociażby na obiad, a nie karmią na trawniku... no cóż. Moje zdanie, zapytałam tylko i opisalam swój punkt widzenia

Serio denerwuje cię to że matka nie pracuje? Przecież to nie twoja sprawa[emoji57]W czasach pandemii może ta matka pracuje z domu?
Ok jak dziecko chce wracać do domu a matka każe siedziec ciągle na dworze to może nie jest do końca ok ale to może tobie się tylko tak wydaje, usłyszałaś kilka słów i dopowiadasz sobie historie, może dziewczynka marudzi że chce do domu a po 5minutach chce znów na dwór i matka o tym wie [emoji2272]
Ja ci po prostu powiem poczekaj, poczekaj aż twój maluch podrośnie, też będzie piszczał, krzyczał i głośno się bawił [emoji6]mówię ci, też mnie denerwowało chociaż rozumiałam że dzieciaki to dzieciaki, bawić się muszą a z czasem jak takie głośne zabawy nie były już tylko na dworze a u mnie w mieszkaniu przestało mnie cokolwiek ruszać to że dzieci się gdzieś głośno bawią [emoji6]
 
Mnie osobiście też niektóre dzieci, a w sumie ich rodzice do szału doprowadzają. Wiadomo dzieci się bawią, jak się bawią to hałasują, ale czy serio każdy wybryk można tłumaczyć zdaniem "to tylko dzieci"? Miałam sąsiadów, którzy na szczęście już się wyprowadzili. Mimo, że w bloku domofon syn codziennie od godziny ok 19 wydzierał się pod blokiem czy może jeszcze zostać pół godziny na dworze. A za pół godziny znów prosił o kolejne 30 minut. I tak do 22. Ja rozumiem okres letni, wakacje. Ale czy nie można się od razu umówić na powrót o 22? Albo załatwiać takie rzeczy przez domofon chociażby? Całe osiedle musi słyszeć, że Kowalski prosi o dodatkowe pół godziny na dworze? Jak przychodziła zima wcale nie było lepiej, czasami o 21 to aż mi witryna szklana drżała bo jak stado koni w domu. Dzieci są dziećmi, ale nie wszystkie ich zachowania i pomysły są ok i rodzice powinni tłumaczyć, wychowywać, a nie dawać przyzwolenie.
 
Hej wam dziewczyny. Piszę, bo nie wiem czy przesadzam czy nie? Od ponad roku mieszkam w bloku. Dookola mojego bloku jest jeszcze pięć innych. Od dłuższego czasu męczy mnie jedna rodzina konkretnie z mojego bloku. Kilka pięter niżej mieszka rodzina z dwójką dzieci. Dwie córki. Jedna duża 16lat, druga 7 lat. Glowa rodziny więcej za granicą, matka bezrobotna. Matka z młodszą córką ciągle hałasują. Córka wychodzi pod blok o 9 i do teraz, czyli 21:30 słyszę ją na calym osiedlu. Prawdę mówiąc, strasznie mnie to irytuje, bo nawet wieczorem, gdy moja roczna córka zaśnie nie mogę odpocząć. Ta dziewczynka biega z innymi dziećmi, ale zauważyłam, że one mają jakiś umiar.
A raczej ich rodzice. Wychodzą rano, ale max 19 słychać tylko ją i jej szczekającego psa (bo z nim sie bawi). Trochę zaczynam sie tym denerwować, bo sytuacja ma miejsce cały rok. Ciągle piski i krzyki pod blokiem, póki jasno. Chłopak wraca z pracy to również jest zły, że chciałby odpocząć. Matka tej dziewczynki siedzi w domu calymi dniami i nawet obiad jej wystawia przez balkon. Krzyczą przy tym. Nigdzie nie wychodzą, mamy jezioro w mieście i tam też nie jeżdżą.Mam wrażenie, że tylko ja jestem tym zirytowana. Wiem, że to dziecko, ale zastanawia mnie postawa rodzica. Czy matka nie widzi, że jej dziecko zakłóca spokój wszystkim, że niektórzy mają nocki. Przecież można być nieco ciszej. Po zs tym, za osiedlem, w parku jest plac zabaw. Czy ja przesadzam? Jak jest u Was pod blokami? Dodam, że wcześniej całe życie mieszkalam w domku jednorodzinnym i nie miałam takich problemów.
Z calym szacunkiem dla Ciebie, wierzę, że hałas może być denerwujący, ale opisujesz sąsiadów bardzo dokładnie, co robią, że nie wychodzą z domu nad jezioro, irytuje Cię, że kobieta nie pracuje (zapewne ją stać na to) ... Mam wrażenie, że Tobie się po prostu nudzi 😂🙈😁 że aż tak bardzo skrupulatnie znasz ich plan dnia. Proponuję znaleźć sobie zajęcie, samej wyjść z domu nad jezioro ( z pewnością będzie ciszej niż pod blokiem) pooddychać świeżym powietrzem a jak któraś z Dziewczyn tutaj już napisała, dzieciom pozwól być dziećmi. Dzieci hałasują, nie piszesz, że rzucają Ci czymś w okna, że coś psują. Dzieci krzyczą, piszczą, płaczą, Twoja córka kiedyś też będzie w ich wieku i co jej powiesz? Wyjdź na dwór ale się nie odzywaj bo nie chcesz żeby przeszkadzała sąsiadom? Dzieci, zwłaszcza teraz, w dobie pandemii potrzebują odreagować to wszystko. Jeszcze do niedawna siedziały pozamykane w domach.
Zdecydowałaś się na mieszkanie w bloku więc odgórnie zaakceptowałaś warunki mieszkaniowe wśród innych osób. Nie piszesz, że dokuczają w godzinach ciszy nocnej więc nic nie możesz z tym zrobić.
 
Serio denerwuje cię to że matka nie pracuje? Przecież to nie twoja sprawa[emoji57]W czasach pandemii może ta matka pracuje z domu?
Ok jak dziecko chce wracać do domu a matka każe siedziec ciągle na dworze to może nie jest do końca ok ale to może tobie się tylko tak wydaje, usłyszałaś kilka słów i dopowiadasz sobie historie, może dziewczynka marudzi że chce do domu a po 5minutach chce znów na dwór i matka o tym wie [emoji2272]
Ja ci po prostu powiem poczekaj, poczekaj aż twój maluch podrośnie, też będzie piszczał, krzyczał i głośno się bawił [emoji6]mówię ci, też mnie denerwowało chociaż rozumiałam że dzieciaki to dzieciaki, bawić się muszą a z czasem jak takie głośne zabawy nie były już tylko na dworze a u mnie w mieszkaniu przestało mnie cokolwiek ruszać to że dzieci się gdzieś głośno bawią [emoji6]
Amen!!!
 
Z calym szacunkiem dla Ciebie, wierzę, że hałas może być denerwujący, ale opisujesz sąsiadów bardzo dokładnie, co robią, że nie wychodzą z domu nad jezioro, irytuje Cię, że kobieta nie pracuje (zapewne ją stać na to) ... Mam wrażenie, że Tobie się po prostu nudzi 😂🙈😁 że aż tak bardzo skrupulatnie znasz ich plan dnia. Proponuję znaleźć sobie zajęcie, samej wyjść z domu nad jezioro ( z pewnością będzie ciszej niż pod blokiem) pooddychać świeżym powietrzem a jak któraś z Dziewczyn tutaj już napisała, dzieciom pozwól być dziećmi. Dzieci hałasują, nie piszesz, że rzucają Ci czymś w okna, że coś psują. Dzieci krzyczą, piszczą, płaczą, Twoja córka kiedyś też będzie w ich wieku i co jej powiesz? Wyjdź na dwór ale się nie odzywaj bo nie chcesz żeby przeszkadzała sąsiadom? Dzieci, zwłaszcza teraz, w dobie pandemii potrzebują odreagować to wszystko. Jeszcze do niedawna siedziały pozamykane w domach.
Zdecydowałaś się na mieszkanie w bloku więc odgórnie zaakceptowałaś warunki mieszkaniowe wśród innych osób. Nie piszesz, że dokuczają w godzinach ciszy nocnej więc nic nie możesz z tym zrobić.
Oczywiście, że dzieci piszczą i hałasują, ale chyba rola rodzica polega na tym, żeby dziecku wytłumaczyć gdzie i co wolni robić. Hałasować można w parku, a pod blokiem to raczej powinno się bawić w miarę grzecznie. Tym bardziej, że ta dziewczynka wychodzi sama. Więc już nie jest malutkim dwu czy trzy latkiem, który nie rozumie.

Moim zdaniem, takie podejściem to się tylko egoistów wychowuje. Najpierw wydziera się jak poparzony pod oknami, a potem na cały autobus puszcza hip hop w autobusie. Bo mu rodzice id małego nie tłumaczyli, że nie jest sam na tej planecie.
 
reklama
Oczywiście, że dzieci piszczą i hałasują, ale chyba rola rodzica polega na tym, żeby dziecku wytłumaczyć gdzie i co wolni robić. Hałasować można w parku, a pod blokiem to raczej powinno się bawić w miarę grzecznie. Tym bardziej, że ta dziewczynka wychodzi sama. Więc już nie jest malutkim dwu czy trzy latkiem, który nie rozumie.

Moim zdaniem, takie podejściem to się tylko egoistów wychowuje. Najpierw wydziera się jak poparzony pod oknami, a potem na cały autobus puszcza hip hop w autobusie. Bo mu rodzice id małego nie tłumaczyli, że nie jest sam na tej planecie.
Każdy ma prawo do własnego zdania :) nie wybiegajmy tutaj w przyszłość tylko rozmawiajmy o obecnej sytuacji, nie zakładając z góry najgorszego. Nje jestem zwolenniczką bezstresowego wychowania, zgadzam się z upominaniem dziecka, żeby znało jakieś granice. Dziewczynka ma 7 lat, z pewnością takie dziecko się zapomina :) jak miałam 7 lat to ostatnia rzeczą o jakiej myślałam to czy komukolwiek przeszkadzają moje okrzyki. I owszem, choć wychowana byłam na wsi, to gdzieś miałam, że sąsiadka ma małe dziecko. Mama mi tłumaczyła a ja dalej swoje. Mało tego, deptaliśmy sąsiadce kwiaty jak piłka wpadła za płot 😁😂🙈 jak 99% w tym wieku. I wyobraź sobie, że nie puszczałam nigdy hip hopu w autobusie, mało tego, dzięki rodzicom wyroslam, myślę, na porządnego człowieka. 7 letnie dziecko to wciąż dziecko!!! Może i spojrzałabym na autorki problemy inaczej ale jak można napisać, że irytuje ja, że mama dozę ka nie pracuje? Bo co???? Stać ja to siedzi w domu, wielkie mi rzeczy... Autorka bardzo dokaldnie zna plan dnia sąsiadów więc sama za dużo z domu nie wychodzi najwyrazniej... A to moim zdaniem błąd... Spacer z dzieckiem pozwoli odetchnąć od tych hałasów :)
 
Do góry