reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Głośni sąsiedzi

Ja dalej będę twierdzic, że jednak zbyt dużo szczegółów.... Mąż za granicą, matka bezrobotna, dokladny wiek córek, autorka wie, że dziecko karmione przez balkon (mimo, że to kilka pieter), autorka wie, że nie jeżdżą nad jezioro w mieście, nigdzie nie wychodzą... Żebym mogła tak powiedzieć o moich sąsiadach (a mieszkam na wsi, wszyscy wszystkich znają) to musiałabym sama siedziec i im się przyglądać non stop i sama z domu nie wychodzić :)
Póki co, idę zająć się moim roczniakiem bo jak się rozedrze to zaraz moi sąsiedzi będą mieć wesoło 😂😂😂
Może się znają. My się z niektórymi sąsiadami znamy. Rozmawiamy. Też wiem, gdzie pracują, w jakim wieku mają dzieci. Co w tym złego? Nie wszyscy żyją zamknięci w swoich czterech ścianach.

Poza tym nawet jeżeli wie za dużo, to nie to jest przedmiotem dyskusji. Tylko to, że dziecko jest uciążliwe.
 
reklama
Byłam w podobnej sytuacji tylko, ze w moim przypadku sąsiedzi z góry przeszkadzali. Dziewczynka skakała, biegała, odbijała piłkę codziennie po kilka godzin a mi sufit wibrował 😅 poszłam i pogadalam z sąsiadka. Okazało się, ze nie miała pojęcia że tak bardzo wszystko słychać. Przeprosiła i wszystko jest Ok. Oczywiście sytuacja się powtarza ale nie tak często jak kiedyś... owszem, przeszkadza mi to ale takie są uroki mieszkania w bloku a nie zabronię dziecku zabawy :)
 
Oczywiście że rodzic powinien upominać i tłumaczyć dziecku jak powinno się zachowywać w danym miejscu ale kurcze, 7latka może i rozumie ale podczas zabawy różne dzieciom pomysły do głowy przychodzą, do tego emocje. Mój ma 7l i razem z młodsza córa czasami wpadają na pomysł kto głośniej piszczy [emoji2272]robią to w domu, okna mam pootwierane więc tak na prawdę słyszy to cała okolica i raczej nie zamknę dzieciom ust ani nie zabronię takiej zabawy bo komuś może to przeszkadzac.
Mi się wydaje że autorka jednak trochę przesadza, nie słyszy wszystkich rozmów matki z córką więc skąd przypuszczenie że matka dziecka nie upomina? Może jej tłumaczy codziennie a dziecko podczas zabaw i tak robi po swojemu... [emoji57]
Wiesz co, wybacz, ale dla mnie podejście "nie zamknę dzieciom ust bo komuś to przeszkadza" to jakiś absurd. A jak sąsiad będzie Ci napierdzielał muzyką na ful to też będziesz taka wyrozumiała? A niech sobie gra, co go to interesuje, że komuś przeszkadza. Jak się chce robić w domu co się komu żywnie podoba, to trzeba kupić dom w środku lasu i można wtedy robić ci się chce. A skoro twoje dzieci krzyczą w domu a ty im na to pozwalasz i jeszcze masz w czterech literach, że komuś to może przeszkadzać to ci gratuluję postawy. Bo raczej nie uczysz tych dzieci niczego dobrego. I tak, autorka nie słyszy wszystkich rozmów, ale jednak zdarzyłoby się tak, że kilka razy usłyszałby upominanie, że dziewczynka jest za głośno.

Niestety, to jest problem współczesnej ludzkości. Nic poza czubkiem własnego nosa nie widzi. A jak cis komuś przeszkadza, to niech sobie zamknie okna, albo wyjdzie z domu. Na prawdę gratuluję podejścia.
Możesz wtedy np. Zamykać okna. Zauważyłam ze niektórzy moi sąsiedzi jak im dziecko zaczyna płakać zamykają okna by nie było tego słychać teraz szczególnie latem gdy ludzie się relaksują na balkonach.
ja uważam ze to kultura i pokazywanie ze warto dbać o to by nie zaburzać komfortu innym a takie piski dzieci - które głośniej są wg mnie w ogóle nie akceptowalne.
Dzieci się wychowuje, uczy….
W punkt! Ale to trzeba chcieć i wiedzieć, że nie jest się samemu w bloku.
 
Może się znają. My się z niektórymi sąsiadami znamy. Rozmawiamy. Też wiem, gdzie pracują, w jakim wieku mają dzieci. Co w tym złego? Nie wszyscy żyją zamknięci w swoich czterech ścianach.

Poza tym nawet jeżeli wie za dużo, to nie to jest przedmiotem dyskusji. Tylko to, że dziecko jest uciążliwe.
Więc tym bardziej jeżeli się znają to powinna porozmawiać z sąsiadka a nie z nami :)
 
U mnie znowu problem nie z dziećmi, a z upierdliwym wiercącym sąsiadem. U nas w bloku prace głośne, głośna muzykę itp można wykonywać od 8-20. Nasz kochany sąsiad zaczyna koło 19, a kończy koło 22. Ostatnio rekord 22.30, myślałam, ze na zawał zejdę, bo niestety jest to sąsiad za ściana. Tragedia, z muzyka tak samo, jest tak głośna, ze u nas słychać jakby impreza była. Mnie tylko zastanawia czemu ludzie nie myślą o innych, my wprowadziliśmy się dwa lata temu, robiliśmy generalny remont, wiadomo było głośno, ale maksymalnie 20 kończyliśmy. Mam tez sąsiada z naprzeciwka co tez sobie wiercenie uskutecznial koło 21.30, ale to już mąż poszedł i zapytał czy mógłby skończyć, bo jest późno i dziecko nam zaraz wstanie. Każdy teraz widzi tylko siebie, ludzie chyba zapominają, ze mieszkając w bloku żyjemy we wspólnocie i jednak jakieś zasady musza byc.
 
Byłam w podobnej sytuacji tylko, ze w moim przypadku sąsiedzi z góry przeszkadzali. Dziewczynka skakała, biegała, odbijała piłkę codziennie po kilka godzin a mi sufit wibrował 😅 poszłam i pogadalam z sąsiadka. Okazało się, ze nie miała pojęcia że tak bardzo wszystko słychać. Przeprosiła i wszystko jest Ok. Oczywiście sytuacja się powtarza ale nie tak często jak kiedyś... owszem, przeszkadza mi to ale takie są uroki mieszkania w bloku a nie zabronię dziecku zabawy :)
I to jest bardzo fajne, odpowiednie zachowanie.. Czasem rodzic jest nieswiadomy a czasem być może rozmawia w domu z dzieckiem ale szczerze to każdy z nas miał 7lat i ostatnia rzeczą o jakiej myślał, to czy zakłóca spokój sąsiadów. Wystarczy pójść i porozmawiac :) to może bardzo wiele zmienić
 
Możesz wtedy np. Zamykać okna. Zauważyłam ze niektórzy moi sąsiedzi jak im dziecko zaczyna płakać zamykają okna by nie było tego słychać teraz szczególnie latem gdy ludzie się relaksują na balkonach.
ja uważam ze to kultura i pokazywanie ze warto dbać o to by nie zaburzać komfortu innym a takie piski dzieci - które głośniej są wg mnie w ogóle nie akceptowalne.
Dzieci się wychowuje, uczy….

Aha czyli ja mam zwracać uwagę na to żeby nikomu nie przeszkadzać nie zważając na to że jak zamknę okna w tym upale to będziemy się kisić w środku?
Akurat mieszkam w takim miejscu gdzie balkonów nie ma, mieszkam przy samej ulicy i uwierz jak moje dzieci pohalasuja przez 5minut to jest nic w porównaniu z jeżdżącymi pod oknami autami, tirami, dziećmi grającymi naprzeciwko na boisku, biegającymi, śmiejącymi się dziećmi których tutaj mnóstwo chodzi non stop z rodzicami, rozmawiającymi pod oknem ludzmi(zdarza się że starsze panie stoją wprost pod moimi oknami i przez 2h głośno rozmawiają i co miałabym je upominać żeby tego nie robiły?) Ja nie wiem,teraz to ludziom wszytko przeszkadza. Mi np przeszkadzał remont u sąsiadów który robili w zimie, z domu wyjść za bardzo nie miałam jak z ciągle chorymi dziećmi więc siedziałam ale nikogo nie upominałam skoro jest w swoim domu to niech robi co chce, co musi, obok mam nowych sąsiadów z malutkim dzieckiem które od kiedy się wprowadzili to bardzo często płacze, i choć czasami może to przeszkadzac to niektórych sytuacji, zachowań nie idzie przeskoczyć.

I wiesz wychowuje swoje dzieci. A do tego pozwalam im się bawić, raz na jakiś czas jak dziecko jest przez chwilę jest głośniej to nikomu korona z głowy nie spadnie raczej.
 
No właśnie, pewnych rzeczy nie przeskoczymy, a niektóre tak. Jak moje dziecko krzyknie na klatce to mu tłumacze, ze nie wolno krzyczeć, bo tu mieszkają inni ludzie. Remont rzecz konieczna, ale to nie znaczy, ze moge sobie kuć płytki o 23. I nikt się nie czepia płaczącego niemowlaka, ale z tupiącym czy odbijającym piłkę dzieckiem całymi dniami już można coś zrobić.
 
reklama
A ja powiem tak. Lubię dzieci. Ale darcie mordy o 23 na placu zabaw było już przegięciem. To nie były zwykle zabawy i piski radości. Darcie mordy 10 Latków. Chodziłam latem struta, bo miałam okres, że dość szybko szłam spać. Mamusie przesiadywały ma schodach, nawet nie przesuwając się kawałek, żeby móc przejść (prośby nie pomagały, ale potem były fochy, że mój pies je chciał powąchać)... W końcu ktoś inny nie wytrzymał i do tych dzieciaków bez opieki wezwał policję. Nie wiem jak się skończyło, ale od tego czasu miałam spokój i dziękowałam osobie, która się tym zainteresowała. Teraz mieszkam w innym bloku,w okolicy sami emeryci. I nawet mi nie przeszkadza wiekszy szumz ulicy
 
Do góry