Każdy ma prawo do własnego zdania
nie wybiegajmy tutaj w przyszłość tylko rozmawiajmy o obecnej sytuacji, nie zakładając z góry najgorszego. Nje jestem zwolenniczką bezstresowego wychowania, zgadzam się z upominaniem dziecka, żeby znało jakieś granice. Dziewczynka ma 7 lat, z pewnością takie dziecko się zapomina
jak miałam 7 lat to ostatnia rzeczą o jakiej myślałam to czy komukolwiek przeszkadzają moje okrzyki. I owszem, choć wychowana byłam na wsi, to gdzieś miałam, że sąsiadka ma małe dziecko. Mama mi tłumaczyła a ja dalej swoje. Mało tego, deptaliśmy sąsiadce kwiaty jak piłka wpadła za płot
jak 99% w tym wieku. I wyobraź sobie, że nie puszczałam nigdy hip hopu w autobusie, mało tego, dzięki rodzicom wyroslam, myślę, na porządnego człowieka. 7 letnie dziecko to wciąż dziecko!!! Może i spojrzałabym na autorki problemy inaczej ale jak można napisać, że irytuje ja, że mama dozę ka nie pracuje? Bo co???? Stać ja to siedzi w domu, wielkie mi rzeczy... Autorka bardzo dokaldnie zna plan dnia sąsiadów więc sama za dużo z domu nie wychodzi najwyrazniej... A to moim zdaniem błąd... Spacer z dzieckiem pozwoli odetchnąć od tych hałasów